Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lanberry, wyszkowianka, wydaje debiutancką płytę

Adam Wnęta
Utalentowaną wokalistkę Lanberry, czyli Małgorzatę Uściłowską, cała Polska usłyszała w telewizyjnych talent show. Swoimi występami zachwyciła jury i dała wyszkowianom powód do domu. Już niedługo wyda swój debiutancki album.

Zbliża się premiera Twojej debiutanckiej płyty. Jak długo trwały prace nad nią, jaki będzie mieć tytuł i jakie brzmienia będzie można usłyszeć? Wniesie coś nowego na polski rynek muzyczny?

- Prace nad płytą trwały ponad rok. Był to dla mnie bardzo intensywny okres, dużo wyzwań, dużo pracy nad sobą. Mam nadzieję, że tą płytą pokażę, że w Polsce można robić melodyjny elektropop z duszą. Starałam się, aby album był spójny, ale jednocześnie żeby każda piosenka wnosiła coś nowego: odmienne brzmienia, emocje, nastrój. Inspirują mnie artyści z różnych dekad, więc ciężko ich tutaj wszystkich wymienić, ale na pewno moją największą miłością jest królowa popu czyli Madonna. A do tego skandynawskie brzmienia takich artystów jak Tove Lo, Robyn, Röyksopp, MØ. Tytułu płyty jeszcze nie mogę zdradzić.

GW: Kilka lat temu wystąpiłaś w talent show, dzięki którym usłyszała o Tobie cała Polska. Dało to wiele zmian w Twoim życiu? Co zmieniło się u Ciebie od tego czasu?

- Przez długi czas byłam zagorzałą przeciwniczką programów typu talent show. Jednak pewnego dnia stwierdziłam, że może to jednak dobry pomysł i narzędzie do tego, żeby zaprezentować się szerszej publiczności. Nie byłam w jakiejś megaformie podczas kręcenia tego programu, ale to co wydarzyło się potem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Odezwał się do mnie kompozytor i producent, którego od zawsze podziwiałam - Piotr Siejka. Zaprosił mnie do swojego studia i to była muzyczna chemia od pierwszego dźwięku. (...)

GW: Kim jest Lanberry i co oznacza ten pseudonim?

- Lanberry to na pewno osoba, która cholernie kocha muzykę i nie potrafi bez niej żyć. Pseudonim powstał już jakiś czas temu, gdzieś pomiędzy liceum, a pierwszym rokiem studiów. To był czas gdy chciałam jakoś zdefiniować się artystycznie. Nie bez wpływu było także to, że moje słowiańskie nazwisko - Uściłowska nie jest proste do zapamiętania i niejeden dziennikarz miał problemy z poprawnym wymówieniem. Lan wzięło się od language, bo języki obce są moją drugą pasją zaraz po muzyce, a berry jakoś tak wpadło. Tak powstało LANBERRY.

Pochodzisz z Wyszkowa, kiedy i dlaczego przeprowadziłaś się do Warszawy? Często odwiedzasz rodzinne miasto?

- Wyprowadziłam się do Warszawy po liceum, kiedy zaczęłam studia. Ale z Wyszkowem czuję się mono związana. Ostatnio mam niestety coraz mniej czasu, żeby tu wracać, ale w wakacje lubię sobie wyskoczyć chociaż na chwilę poza Warszawę w okolice Kamieńczyka, nad Liwiec. Uwielbiam te okolice, tutaj odpoczywam i regeneruję siły

Całą rozmowę przeczytasz w papierowym wydaniu GW

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki