Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto wygrał w sądzie: spółdzielnia czy były prezes?

Robert Majkowski
Anonimowy list wywołał burzę, czyli rozliczeń w Ostrołęckiej Spółdzielni Mieszkaniowej ciąg dalszy.

Kompromitacja rady nadzorczej OSM i Janiny Zambroń. Spółdzielnia przegrywa w sądzie z prezesem Zielińskim - anonim o takim tytule trafił do naszej redakcji. Od ostrych słów się zaczyna i dalej też jest ostro.

Początek tej sprawy ma związek z wydarzeniami, do których doszło pod koniec czerwca. Po ukonstytuowaniu się w zupełnie nowym składzie rady nadzorczej Ostrołęckiej Spółdzielni Mieszkaniowej, odwołano cały jej zarząd: w tym prezesa Piotra Zielińskiego, który piastował to stanowisko od stycznia 2014 roku. Były już prezes z odwołaniem się nie pogodził i poszedł do sądu.

- Zdecydowałem się wejść na drogę sądową, ponieważ nie mogłem się zgodzić na tryb mojego odwołania, a także na uzasadnienie odwołania z funkcji prezesa zarządu - wytłumaczył nam Piotr Zieliński. - W uzasadnieniu zarzucano mi decyzje, które były podejmowane, gdy nie byłem jeszcze pracownikiem spółdzielni, a byli nimi najpierw Janina Zambroń, a później Stefan Serejko. Zarzucano mi rzeczy, za które nie byłem odpowiedzialny, jak np. remont lokalu po dyskotece Kiss (przy Hallera 13 - przyp. red.) czy wypłatę nagród jubileuszowych dla pozostałych członków zarządu, gdzie decyzje podejmowała rada nadzorcza.

Wróćmy jednak do anonimowego pisma. Czytamy w nim: W ostatnich dniach 2015 roku doszło do rozprawy sądowej, którą wytoczył odwołany prezes Piotr Zieliński obecnym władzom spółdzielni. Jesteśmy zniesmaczeni tym, co usłyszeliśmy na sali sądowej. Otóż okazało się, że spółdzielnia bezprawnie zwolniła z pracy prezesa Zielińskiego i z tego tytułu będzie musiała zapłacić odszkodowanie, a to nie koniec wydatków związanych z tą tak nieprzemyślaną decyzją. Dalej jest o kompromitacji przewodniczącego rady nadzorczej Grzegorza Oracza i przewodniczącego komisji rewizyjnej Stanisława Szatanka, którzy ponoć nie potrafili obronić swoich tez przed sądem.

Problem w tym, że do rozprawy… w ogóle nie doszło. Potwierdzają to zarówno były Piotr Zieliński, jak i władze spółdzielni na czele z Grzegorzem Oraczem i Stanisławem Szatankiem.

- Tak naprawdę pomiędzy mną a spółdzielnią została zawarta ugoda, co w pełni mnie satysfakcjonuje, ponieważ w ugodzie zawarto wszystko to, o co upominałem się w pozwie sądowym - powiedział nam Piotr Zieliński. Dodając: - Jednocześnie zawarcie ugody oznacza kompromitację obecnej rady nadzorczej spółdzielni, a w szczególności jej przewodniczącego i przewodniczącego komisji rewizyjnej, gdyż oznacza ona przyznanie się do błędu. Zanim doszło do ostatecznej ugody, swoją propozycję zaproponowała spółdzielnia, ale była ona nie do przyjęcia przeze mnie. Tak naprawdę szkoda mi bardzo członków spółdzielni, ponieważ kilku nieudaczników, nieposiadających żadnego wykształcenia oraz stosownych kwalifikacji wyrzuca pieniądze członków spółdzielni bez jakiegokolwiek zastanowienia poprzez podejmowanie pochopnych i nieprzemyślanych decyzji.

Spółdzielnia w sprawie ugody z byłym prezesem wydała oświadczenie. Czytamy w nim: Istotnie były prezes pozwał spółdzielnię w związku z rozwiązaniem jego stosunku pracy. Wbrew jednak treści anonimu spółdzielnia nie przegrała sprawy z byłym prezesem. W sprawie została zawarta ugoda. W sprawie nikt nie zeznawał. Przyczyny zgody na takie rozwiązanie, jakim była ugoda, są wielorakie. Po pierwsze zarząd i rada nadzorcza nie posiadali jeszcze pełnego obrazu i wyliczeń szkód poczynionych przez poprzednio działające organy spółdzielni. Po drugie nie było jeszcze znane stanowisko Krajowej Rady Spółdzielczej na skutek lustracji dokonanej w spółdzielni. Zarząd wziął też w końcu pod uwagę, że były prezes złożył na ręce rady nadzorczej dość obszerne wyjaśnienia, w których, przyznając się do niektórych zarzutów, w innych zakresach wskazał odpowiedzialność innych członków władz spółdzielni za zaniedbania i szkody. Ten materiał spółdzielnia wykorzysta przy przygotowaniu pozwów o odszkodowania.

Władze spółdzielni zapewniają nas też, że zawarta ugoda nie świadczy o braku podstaw do rozwiązania umowy o pracę z byłym prezesem.

Za cały komentarz wystarczyłaby konkluzja zawarta w liście polustracyjnym gdzie Krajowa Rada Spółdzielcza wskazuje wystąpienie z roszczeniami w stosunku do tych osób, które swoim działaniem bądź zaniechaniem przyczyniły się do powstania nieuzasadnionych kosztów - czytamy dalej w oświadczeniu. - Treść ustaleń tego naczelnego organu samorządu spółdzielczego jest miażdżąca dla byłych członków rady i zarządu spółdzielni. Na dzień dzisiejszy kończymy przygotowanie wyliczeń szkód wywołanych skandalicznymi wręcz decyzjami i niekompetencją byłych członków organów spółdzielni (chodzi m.in. o remont pawilonu przy ul. Hallera 13, który według obecnych władz spółdzielni doprowadził do tego, że lokal jest zdewastowany, błędy przy wprowadzeniu zakładowego układu zbiorowego pracy czy przedwczesną wymianę wodomierzy - przyp. red.). Zarząd spółdzielni zaś na pewno nie odstąpi od konsekwentnego odzyskania należności z tytułu szkód wyrządzonych naszej spółdzielni. W pierwszej kolejności skierujemy pisemne wezwania do zapłaty, w dalszej kolejności, w przypadku jeśli wpłaty nie zostaną dokonane, sprawy skierujemy do sądów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki