Emocje przed walkami z udziałem m.in. Romana Szymańskiego, Antoniego Chmielewskiego, Łukasza Chlewickiego i Artura Sowińskiego podkręcili Anzor Ażyjew (7-2) Kamil Selwa (10-6). Po Czeczenie, który ostatni pojedynek stoczył w październiku 2015 roku, nie widać było "rdzy". Od początku szedł z Selwą w wymiany stójkowe, a próby poddań rywala neutralizował w zarodku. Pierwsza w historii KSW walka w kategorii koguciej pokazała, że warto inwestować w dywizję do 61 kilogramów. Dynamiczne akcje w każdej płaszczyźnie, mnóstwo ciosów, wiele zwrotów akcji - około 300 osób zebranych w podwarszawskim studio telewizyjnym przez 15 minut miało się czym emocjonować. W dwóch pierwszych rundach przewagę miał Ażyjew, w trzeciej do przodu ruszył Selwa, ale nie udało mu się zakończyć walki przed czasem. Sędziowie punktowi byli jednomyślni i wskazali na zwycięstwo Ażyjewa.
Zaledwie kilka dni przed piątkową galą Gracjan Szadziński (5-1) zastąpił na karcie walk Marifa Pirajewa, który zasłabł podczas zbijania wagi i musiał wycofać się z pojedynku. Szczeciński Berserker miał trudne zadanie, mierzył się z dysponującym świetnymi jak na wagę lekką warunkami fizycznymi Kamilem Szymuszowskim (15-4). Z powodu zastępstwa na ostatnią chwilę zawodnicy zmierzyli się w umownym limicie 73 kg.
Obaj praktycznie od początku walki poszli na całego. W pierwszej rundzie nie brakowało świetnych wymian w stójce i przyjętych ciosów. W końcówce przewagę uzyskał Szadziński, który zamknął rywala przy siatce i kilka razy trafił bardzo mocno. Będącego w dużych tarapatach Szymuszowskiego uratował gong. Drugie starcie należało już do "Szymka", który sprowadził przeciwnika do parteru i rozbijał go tam potężnymi łokciami. W trzecim Szymuszowski pokazał większe doświadczenie i spokojnie punktował coraz bardziej zniecierpliwionego rywala w wymianach bokserskich. Szadzińskiemu nie udało się znokautować rywala i przegrał większościową decyzją sędziów.
Zmierzający w stronę walki z mistrzem wagi lekkiej Mateuszem Gamrotem Grzegorz Szulakowski (8-1) w Sękocinie Nowym zmierzył się z niedawnym pretendentem do pasa KSW, Renato Gomesem Gabrielem, czyli "Pezinho" (20-10). Niewiele brakowało, a Szulakowski poddałby Brazylijczyka szybciej niż "Gamer" (w październiku w Zielonej Górze skończył walkę w drugiej rundzie). W końcówce pierwszego starcia Polak ciasno zapiął duszenie, lecz rywal zdołał się wybronić. Przez większość drugiej rundy zawodnik z Namysłowa kontrolował pojedynek w parterze. Taki sam scenariusz miało trzecie starcie. Szybkie sprowadzenie do parteru, kontrola, rozbijanie rywala z góry i kilka nieudanych prób poddań. W końcówce zawodnik Berkut Arrachionu Olsztyn zaaplikował bezradnemu Brazylijczykowi kilkanaście łokci, a sędzia przerwał pojedynek 41 sekund przed końcową syreną. Szulakowski wygrał siódmą walkę z rzędu (trzecią w KSW) i wydaje się poważnym kandydatem do walki o tytuł ze zwycięzcą pojedynku Gamrot - Norman Parke na KSW 39.
Świetną walkę dali też Sebastian Romanowski (11-8-1) i Łukasz Rajewski (7-2). Po dwóch emocjonujących rundach pełnych wymian w stójce w trzeciej Romanowskiemu udało się sprowadzić pojedynek do parteru, zawodnik Ankosu MMA zdołał jednak podnieść walkę do stójki. Romanowski wygrał ostatnią rundę, ale po końcowej syrenie na wszystkich kartach punktowych lepszy okazał się Rajewski. Zawodnicy zmierzyli się w umownym limicie do 68 kg.
W walce otwarcia piątkowej gali Maciej Kazieczko (3-0) zatrzymał w pierwszej rundzie innego prospekta wagi lekkiej, 20-letniego Tomasza Matusewicza (2-1). Po kapitalnym prawym Kazieczki, który rzucił rywala na matę, sędzia przerwał pojedynek już po 70 sekundach.
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
Roman Szymański przed KSW 38: Live in Studio
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?