Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryzys dopadł ostrołęckie firmy. Przeczytaj, jakich planowanych inwestycji, na razie nie będzie

PO
Fot. sxc.hu
Dwie z trzech firm, rządzących jeszcze kilka lat temu rynkiem budownictwa drogowego w regionie, są w stanie upadłości.

Ich właściciele mają nadzieję, że wyjdą z długów i staną na nogi. Nie mają jednak złudzeń - takiego eldorado jak pięć - sześć lat temu, już nie będzie.

Na początku marca ostrołęcki Sąd Rejonowy ogłosił upadłość z układem spółki Lastmar z Rzekunia. O sprawie i firmie było głośno, także w związku z kłopotami innego rodzaju, które miał jej właściciel.
- To, że byłem tymczasowo aresztowany (za spowodowanie wypadku samochodowego - przyp. red.) zdecydowało, myślę że w osiemdziesięciu procentach, o tym, że byliśmy zmuszeni szukać takiego rozwiązania jakim jest upadłość układowa - mówi Wiesław Glinowiecki, właściciel Lastmaru. I podkreśla - To nie znaczy jednak, że firma upadła. Zawrzemy układ z wierzycielami i powoli zaczniemy wychodzić na prostą.

- Wszystkie firmy w branży odczuwają skutki kryzysu - twierdzi Glinowiecki. - Nie ominęło to także nas. Co nie oznacza końca firmy. Będzie dalej funkcjonować, tylko musimy zweryfikować nasze plany.

Plany - dodajmy - bardzo ambitne. Lastmar zapowiadał budowę przy obwodnicy (obok bloków Agromaszu) mini osiedla. Wizja wielopiętrowych budynków z pełnym zapleczem była imponująca. Była. Na dziś realny plan to budowa jednego, może dwóch, dwuklatkowych bloków przy obwodnicy.

Niewiadomą są także dalsze losy pawilonu usługowo-handlowego przy Steyera. Działkę (obok sklepu MediaExpert) z gotowym projektem i pozwoleniem na budowę, Glinowiecki wystawił na sprzedaż.

W dużo gorszej sytuacji jest inna ostrołęcka firma z branży budowlanej - Dromost. Podobnie jak Lastmar jest w stanie upadłości z układem. Zatrudnia dziś ok. 10 osób. Kilka lat temu - w najlepszym dla firm drogowych okresie, czyli latach 2004-2005 - było ich ponad 70.

romost do dziś walczy w sądach z austriacką spółką Teerag-Asdag, głównym wykonawcą ostrołęckiej obwodnicy, która - jak utrzymuje Dromost - nie zapłaciła ostrołęckiej firmie za podwykonawstwo.

- Mamy także innych dłużników, którzy nie zapłacili nam za roboty - mówi Sabina Wierzbowska, szefowa Dromostu. - Jeśli uda nam się odzyskać pieniądze, spłacimy długi i staniemy na nogi.
A jeśli nie? Firma po prostu zniknie z rynku. Zwłaszcza, że dziś, mając zobowiązania wobec ZUS-u i skarbówki, nie może stawać do przetargów. Sabina Wierzbowska nie ukrywa, że jej firma jest w kiepskiej kondycji, ale liczy na zmianę na lepsze.

Paradoksalnie nie liczy na to właściciel największej obecnie w regionie firmy drogowej - ostrołęckiej Ostrady.

- Jest ciężko - mówi Jarosław Nowak. - Konkurencja jest ogromna. Wystarczy spojrzeć na przetargi. Kiedyś do prac drogowych zgłaszały się dwie-trzy firmy, dziś po dziesięć. Firmy minimalizują do granic opłacalności swoje marże. Często zdarza się, że do przetargu staje firma, która po prostu nie kalkuluje kosztów, składa ofertę, która jest nierealna, wygrywa przetarg i potem zaczynają się kłopoty. Do tego na nasz rynek wchodzą giganci praktycznie z całego świata.

Więcej w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki