Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystyna Więcek walczy o życie. Ty możesz ją uratować

B. Bębenkowska
Jedyną szansą na powrót do normalnego życia Krystyny Więcek, i innych chorych na białaczkę, jest przeszczep szpiku
Jedyną szansą na powrót do normalnego życia Krystyny Więcek, i innych chorych na białaczkę, jest przeszczep szpiku B. Bębenkowska
Znalezienie dawcy można porównać do trafienia “szóstki" w totolotka - mówi chora na białaczkę Krystyna Więcek i zachęca do oddawania krwi. Jedynym ratunkiem dla niej, i dla bardzo wielu chorych, jest przeszczep szpiku kostnego

Krystyna Więcek jeszcze niedawno była pełną życia kobietą, która swój czas dzieliła między dom, a pracę w przedszkolu w Jednorożcu. Wszystko zmieniło się, gdy usłyszała, że jest chora na białaczkę.

- Ale lekarska diagnoza to nie wyrok - przekonuje kobieta i namawia wszystkich do oddawania szpiku.
Jedyną szansą na powrót do normalnego życia chorych na białaczkę jest przeszczep szpiku. Nie wiadomo jednak czy uda się znaleźć dawcę z odpowiednim genotypem. Taka osoba może mieszkać po sąsiedzku, albo na innej półkuli. A może właśnie Ty okażesz się idealnym dawcą i ocalisz komuś życie?

- Niezależnie od grupy krwi zbadaj się i zostań dawcą szpiku - na stronie internetowej Urzędu Gminy Jednorożec apeluje pani Krystyna. I nie chodzi jej w tym apelu tylko o nią, ale o wszystkie osoby potrzebujące szansy na drugie życie.

Kiedyś doba była dłuższa

Zadbany, miły dom, świeżo pomalowana brama. W drzwiach uśmiechnięta kobieta w chustce na głowie. Tak gospodyni ukrywa skutki chemioterapii. Rozmawiamy na tarasie, wśród kwitnących kwiatów, pijając aromatyczną herbatę.

- Korzystam teraz ze świeżego powietrza ile mogę, bo w szpitalu nie mam sił, by wyjść na spacer - tak wyjaśnia kobieta te spotkanie w plenerze. I opowiada. Najchętniej o swoim życiu "przed".

- Pochodzę z Jednorożca, po ukończeniu technikum geodezyjnego rozpoczęłam swoją pierwszą pracę w szkole w Myszyńcu i od razu zostałam rzucona na głęboką wodę. Jednocześnie uczyłam geografii, języka rosyjskiego i fizyki - śmieje się. Mówi jednak, że nauczanie to jej żywioł.
- Zawsze w pracy dużo z siebie dawałam. I zawsze starałam się być przy tym perfekcjonistką - opowiada.

Pani Krystyna skończyła Studium Nauczania Początkowego w Ostrołęce, a potem zdobyła licencjat z filologii polskiej i studiowała zarządzanie działalnością oświatową w Akademii Humanistycznej w Pułtusku. Tam ukończyła pedagogiczne studia magisterskie, a potem, już w Płocku, podyplomowo edukację elementarną oraz bibliotekoznawstwo z informacją naukową i edukacją czytelniczo-medialną. I co ważne , nie przeszkodziło jej to w intensywnym życiu rodzinnym. W tzw. międzyczasie budowała dom i wychowywała trójkę dzieci.

- Wówczas doba miała chyba więcej godzin - żartuje kobieta. I dodaje, że aktywnie działała też społecznie. Prowadziła m.in. szkolne koło PCK i organizowała wiele imprez i konkursów dla młodzieży.

Z każdym dniem słabsza

Na początku 2010 roku pani Krystyna poczuła się osłabiona.

- Ale nie wywołało to u mnie żadnych obaw, bo często w okresie pozimowym miałam spadki odporności. Tym razem było podobnie. Była gorączka, kaszel, ból gardła. Chodziłam do lekarzy, przypisywali mi kolejne antybiotyki, ale nic nie pomagało. A ja czułam się coraz bardziej słaba i senna. W lipcu nie byłam w stanie już chodzić - opowiada kobieta.

W końcu pani Krystyna znalazła się w szpitalu w Warszawie. Bynajmniej nie z powodu swojej niezidentyfikowanej wtedy jeszcze choroby, a z powodu mięśniaków na narządach rodnych, które wywołały krwotok. Tam pierwsze badanie wykazało leukocytozę, przetoczono krew i odesłano do domu zalecając operację usunięcia mięśniaków.

- Po powrocie do domu rozpoczęłam pracę, ale nie byłam w stanie nic robić, zastępowały mnie koleżanki. Najgorszy był nieustanny szum w uszach - wspomina pani Krystyna. - W końcu poszłam do lekarza rodzinnego i sama poprosiłam o wykonanie morfologii. Kilka dni później poinformowano mnie, że moje wyniki są tak złe, że żadna operacja nie jest możliwa i kwalifikuję się do przetoczenia krwi.

Do operacji mięśniaków w końcu jednak doszło, 2 września. Pani Krystyna nadal czuła się źle. I nadal, pomimo wielu przetoczeń, wyniki morfologii były słabe. W końcu, z podejrzeniem chłoniaka złośliwego, skierowano ją do Centrum Onkologii w Warszawie.
Szpital drugim domem
Krystyna Więcek próbowała dostać się do Centrum, ale bez skutku. W połowie października trafiła do przasnys_kiego szpitala.

- I dopiero tutaj rzetelnie się mną zajęto. I tu po raz pierwszy usłyszałam, że mogę mieć białaczkę. Ostateczną diagnozę postawiono mi w Instytutcie Hematologii i Tranfuzjologii w Warszawie. Brzmiała: "ostra białaczka wieloblastyczna M5a oraz małopłytkowość" - wspomina mieszkanka Jednorożca.

Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu TO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki