Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kopalnia Zofiówka w Jastrzębiu: 200 ratowników przedziera się przez wąskie szczeliny do zaginionych górników [ZDJĘCIA]

Arkadiusz Biernat
Arkadiusz Biernat
Ratownicy górniczy biorący udział w akcji w kopalni Zofiówka. Każdego dnia w akcji bierze udział około 40 zastępów, czyli ponad 200 osób. We wtorek natrafili na kolejną przeszkodę w dotarciu do zaginionych trzech górników. To woda, która pojawiła się w zaciśniętym chodniku.
Ratownicy górniczy biorący udział w akcji w kopalni Zofiówka. Każdego dnia w akcji bierze udział około 40 zastępów, czyli ponad 200 osób. We wtorek natrafili na kolejną przeszkodę w dotarciu do zaginionych trzech górników. To woda, która pojawiła się w zaciśniętym chodniku. Arkadiusz Biernat
Akcja ratownicza w kopalni Zofiówka trwa piątą dobę. W środę trwa pompowanie wody z zalanego chodnika, w którym ratownicy widzą lampy górnicze zaginionych górników. Ze sprzętem i ciężkimi aparatami oddechowymi na plecach, czołgając się przez wąskie szczeliny, w wysokiej temperaturze. Tak centymetr po centymetrze, metr po metrze, 900 metrów pod ziemią i w ekstremalnie trudnych warunkach, ratownicy górniczy poszukują zaginionych górników. Każdego dnia w akcji bierze udział około 40 zastępów, czyli ponad 200 osób.

Trwa piąty dzień akcji ratowniczej w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie po sobotnim bardzo mocnym tąpnięciu pod ziemią uwięzionych jest trzech górników (dwóch wcześniej wydostano na powierzchnię i przebywają w szpitalu, a dwóch znaleziono martwych).

ZOBACZ ZDJĘCIA RATOWNIKÓW I AKCJI RATOWNICZEJ W KOPALNI ZOFIÓWKA

Jeszcze we wtorek wieczorem ratownicy mieli do przeczesania ok. 120 m chodnika po lewej stronie od krzyżówki z pochylnią wentylacyjną. Mając do dyspozycji praktycznie tylko własne dłonie, hydrauliczny sprzęt (niewywołujący iskier), przedzierają się przez mieszaninę skał, powyginanych stalowych elementów konstrukcji chodnika i taśmociągu.

To żmudna i bardzo ciężka praca. Ze względu na warunki ratownicy są w stanie w ciągu godziny przemieścić się od kilku do kilkunastu metrów. Prześwity wynoszą od 0,7 m do nawet 0,3 m. Trzeba pamiętać, że ratownicy często czołgają się przez wąskie szczeliny w wysokiej temperaturze, mając ze sobą sprzęt i aparat oddechowy.

CZYTAJ KONIECZNIE NAJNOWSZE INFORMACJE O AKCJI RATOWNICZEJ
NURKOWIE PRZYSTĘPUJĄ DO AKCJI I CHCĄ DOJŚĆ DO 3 GÓRNIKÓW

-  Z całym wyposażeniem aparat waży do 20 kg.  Często bywa tak, że ratownicy ze względu na zbyt niski prześwit w chodnikach, muszą go ściągać i czołgając się przesuwać je do przodu – przyznaje  Krystian Krakowczyk, mechanik sprzętu ratowniczego z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. 

Ekstremalnie trudna sytuacja jest też w dalszej części chodnika, za krzyżówką z pochylnią wentylacyjny skąd docierają ratownicy. W tym przypadku do przeczesania pozostało ok. 75 metrów w stronę ściany, skąd wycofywała się załoga tuż przed wstrząsem.

ZOBACZ ZDJĘCIA RATOWNIKÓW I AKCJI RATOWNICZEJ W KOPALNI ZOFIÓWKA

- W najbardziej wysuniętej części tego chodnika nasze zastępy przeszły kolejne kilka metrów, docierając do 89 metra. Właśnie tam ratownicy wyposażeni w specjalistyczną antenę zlokalizowały nadajniki z dwóch lamp górniczych o różnej częstotliwości  -mówi Daniel Ozon, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Oznacza to, że w tamtym rejonie może znajdować się przynajmniej dwóch górników. A może nawet i trzech, bo dwóch uwięzionych pod ziemią górników miało w lampach nadajniki o tej samej częstotliwości. Niestety, w miejscu, z którego dochodzą fale z lamp górniczych, ratownicy napotkali na lustro wody, głębokie na kilka metrów. 

I dodaje. - Kierownik akcji podjął decyzję, by przetransportować w tamto miejsce pompy, które będą wypompowywać wodę. Muszą to być pompy powietrzne, bo choć atmosfera znacznie się poprawiła, to wciąż ratownicy muszą używać sprzętu "bez iskier", by nie stwarzać zagrożenia wybuchu metanem.

Wypompowywanie wody może zająć ratownikom nawet 8-10 godzin. Później, o ile warunki na to pozwolą ruszą dalej, aż pod samą ścianę.

Ratownicy cały czas również udrażniają pochylnię wentylacyjną, którą od bazy ratowniczej przedostają się w dalszą część chodnika. Dzięki temu chcą przyspieszyć prace. Jednocześnie cały czas muszą zwracać uwagę na stężenie metanu, który grozi wybuchem lub zapłonem.

Każdego dnia w akcji ratowniczej bierze udział ponad 40 zastępów ratowników górniczych (zastęp liczy 5-6 osób), czyli ponad 200 osób. 24 godzinę na dobę z narażeniem własnego życia przedzierają się w dalszą część chodnika. Do bazy wracają wycieńczeni.

- Zgodnie z przepisami ratownik w aparacie może pracować 2 godziny, później musi się wycofać do bazy. Wówczas aparat musi zostać przezbrojony. Wszystkie części, a więc butla tlenowa, czy pochłaniacz, muszą zostać wymienione i uzupełnione. Trzeba też pamiętać, że ratownik musi odpocząć przynajmniej tyle, ile wcześniej brał udział w akcji - tłumaczy Krystian Krakowczyk.

Codziennie bramę kopalni Zofiówka mijają autobusy i busy z ratownikami. Kiedy jedni wycieńczeni opuszczają zakład, zastępują ich kolejni wypoczęci.

Biorących udział w akcji ratowników można też co jakiś czas dostrzec na odcinku pomiędzy kopalnianą bramą a stołówką. Ich zmęczone twarze są wystarczającym komentarzem do warunków panujących na dole w czasie akcji ratowniczej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki