Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konkurs agencji Free Models i "Tygodnika Ostrołęckiego"

Ewa Pyśk WspóŁpraca Agnieszka BiaŁobrzewska
W piątek, 27 stycznia towarzyszyliśmy Oli z aparatem fotograficznym, kiedy odbierała nagrodę ufundowana przez redakcję TO. Dostała kupon na bieliznę, który zrealizowała w sklepie firmowym Triumph Mariusza Sakowskiego w Ostrołęce
W piątek, 27 stycznia towarzyszyliśmy Oli z aparatem fotograficznym, kiedy odbierała nagrodę ufundowana przez redakcję TO. Dostała kupon na bieliznę, który zrealizowała w sklepie firmowym Triumph Mariusza Sakowskiego w Ostrołęce A. Białobrzewska
Żadna dziewczyna, która marzy o wybiegu nie zdaje sobie sprawy z tego, jak to trudna praca - zapewnia Gosia Rusinkiewicz modelka agencji Free Models. Gosia w ubiegłym tygodniu szukała modelek dla swojej agencji w Ostrołęce.

Zorganizowanie konkursu na modelkę zaproponowała naszej redakcji agencja Free Models z Warszawy, która współpracuje z kilkunastoma polskimi czasopismami, a także z agencjami modelek na całym świecie.
Kandydatki na modelki miały mieć ukończone 15 lat, ale nie więcej niż 25 lat, 170 cm wzrostu, proporcjonalną sylwetkę, wąskie biodra (najlepiej poniżej 90 cm), no i to "coś" w sobie...
Ponad 70 dziewcząt przesłało kupony konkursowe do agencji Free Models. Z tej grupy pracownicy agencji wybrali 22 osoby, które zaprosili na casting.
Dziewczęta za udział w castingu nie płaciły ani grosza. Jedynym kosztem był list z kuponem konkursowym, który musiały przesłać do agencji oraz przyjazd do redakcji.

Wtorek 24 stycznia, godzina 13.00. Przed wejściem do redakcji "Tygodnika Ostrołęckiego" stoi kilka dziewczyn. Wysokie, szczupłe, większość ma na twarzach makijaż. Niemal wszystkie są w dżinsach. Nieco onieśmielone, ale na pewno nie zawstydzone, czekają na prezentację przed dwójką pracowników agencji Free Models: Rafałem Strzechowskim, fotografem i właścicielem agencji oraz Gosią Rusinkiewicz modelką a jednocześnie scouterem, czyli osobą wyszukującą nowe twarze. Obydwoje z ciekawością obserwują dziewczyny.
- Często jest tak, że zdjęcia, które przysyłają nam kandydatki są złe, nie oddają ich urody, a zdarza się, że zupełnie inaczej dziewczęta wyglądają na żywo - mówi Rafał.
Do części redakcji, zajmowanej na co dzień przez dziennikarzy zaprosiliśmy czekające na swoją kolej kandydatki i towarzyszące im mamy, rodzeństwo, koleżanki. Pokój zastępcy redaktora naczelnego zamieniono chwilowo w centrum castingowe. Tam Gosia Rusinkiewicz mierzyła wzrost, talię, biodra i biust dziewczyn. Wymiary skrupulatnie zapisywała na kartach zgłoszeniowych.
- Dziewczyny źle mierzą sobie szerokość bioder - tłumaczy Gosia Rusinkiewicz. - Często okazuje się, że w kuponie zgłoszeniowym np. za dużo dodały sobie w biodrach. Dlatego sprawdzamy wymiary i te dane zapisujemy w naszych ankietach.
Po pomiarach Gosia ogląda dłonie kandydatek.
- Odmrożone ręce źle wychodzą na zdjęciach, nie da się tego zatuszować - tłumaczy. Paznokcie muszą być naturalne, bez tipsów. Gosia pyta też o tatuaże, kolczyki na ciele. Jeżeli są w miejscach niewidocznych, jest to dopuszczalne. Czasami ogląda też stopy.
- Dzisiaj nie wymagamy, żeby nam je pokazały, ale mieliśmy taki przypadek, że rok szukaliśmy ładnych stóp do reklamy - opowiada Gosia.
Po pomiarach Rafał robił dziewczętom zdjęcia. Modelka musi być przecież nie tylko ładna i zgrabna, ale przede wszystkim fotogeniczna.

My też podglądaliśmy i typowaliśmy, która z dziewczyn wygra konkurs i nie zgadliśmy. Męska część redakcji trochę żałowała, że nie było prezentacji w kostiumach kąpielowych.
Jak wyglądają konkurentki podpatrywały również czekające w kolejce dziewczyny.
Te, które już zostały zmierzone i sfotografowane, dopytywały o termin podania wyników castingu. Widać było, że jak najszybciej chcą to wiedzieć.
- Czuję się niemal najgorsza - mówiła zdenerwowana Ewelina Długołęcka, ostrołęczanka. Na casting przyszła z mamą i dwiema kuzynkami. - Tu są takie fajne dziewczyny!
Karolina Kleczkowska z Ostrołęki była trochę niespokojna.
- Myślę, że każda kobieta jest w pewien sposób próżna, lubi przeglądać się w lustrze i zna swoje możliwości - mówiła Karolina. - Tutaj przyszły różne dziewczyny, niektóre spędzają przed tym lustrem trochę więcej czasu...
Ewelina Grec z Antoń pod Ostrołęką przyjechała na casting z mamą. Jadwiga Grec nie tylko trzymała kciuki za córkę, ale była pewna, że jej się uda: - Powinna wygrać - mówiła. - Chciałabym, żeby wykorzystała swoją szansę w życiu, bo jestem pewna że praca w zawodzie modelki da jej nowe możliwości w życiu. Mieszkamy na wsi, jaka tu przyszłość? Chciałam, żeby spróbowała.
Kasia Brożek, tegoroczna maturzystka z Ostrołęki, pierwsze próby w zawodzie ma już za sobą, jej zdjęcie pojawiało się w lokalnych gazetach.
- Nie boję się, bo niczego nie ryzykuję - mówiła. - Najwyżej nie wygram.
Olga Gryczyńska, subtelna brunetka, też z Ostrołęki, opowiadała, że przyszła na casting trochę z ciekawości: - Chciałam zobaczyć, jak to wygląda od kuchni - wyjaśniała. - Poza tym interesuję się fotografią, tym zresztą chciałabym się kiedyś zająć.
Na castingu pomimo trzaskającego mrozu pojawiły się również dziewczęta spoza Ostrołęki: Kinga Olkowska z Małkini, Kasia Sobotka z Chruśnic, Lidia Janczewska z Olszewa-Borek, Milena Sobieska z Brzozowej w gm. Lubotyń, Justyna Jankowska z Makowa Mazowieckiego. Z Kadzidła autobusem przyjechała Ewa Lenda z siostrą Anią.

Gosia i Rafał, kiedy wyszła ostatnia dziewczyna, od razu powiedzieli nam, że na pewno agencja podpisze umowy co najmniej z trzema dziewczętami.
- Organizujemy konkursy w wielu miastach i wybieramy jedną, góra dwie dziewczyny - wyjaśniał Rafał. - Muszę jednak przyznać, że ostrołęczanki nas zaskoczyły. Na pewno wybierzemy więcej dziewcząt.
Na drugi dzień Dorota Marszeniuk, z którą prowadziliśmy rozmowy i przygotowywaliśmy konkurs przysłała nam maila: "Wybraliśmy osiem kandydatek. Piękne dziewczyny w tej Ostrołęce".
- Macie naprawdę ładne dziewczyny - komentowali przedstawiciele agencji Free Models. - Poza tym, jesteśmy mile zaskoczeni frekwencją, być może wpływ na to miał fakt, że casting odbywał się w "Tygodniku Ostrołęckim".
Agencja chce zorganizować jeszcze jeden konkurs, zasady będą takie same jak tego poprzedniego. Kupon zgłoszeniowy i regulamin zamieścimy za tydzień.

Ola będzie modelką

Olga Gryczyńska jest rodowitą ostrołęczanką, bardzo nieśmiałą osiemnastolatką spod znaku Barana. Mierzy 175 cm wzrostu i waży 51 kg. Ma szczupłą sylwetkę, o wymiarach które spodobały się agencji, czyli biust 80 cm, talia 60 cm i biodra 90 cm. Preferuje sportowy, skromny styl ubierania. Na podpisanie umowy z agencją zdecyduje się dopiero wtedy, kiedy dokładnie ją przeczyta i będą odpowiadały jej oferowane warunki. Wiadomość o wygraniu castingu rodzice Oli przyjęli z wielką radością i zaskoczeniem.
- Do wzięcia udziału w konkursie namówiła mnie mama. Stwierdziłyśmy obie, że warto spróbować sił. Najbardziej cieszyła się chyba starsza siostra, która mieszka we Władysławowie.
Olga o wygranej powiedziała na razie tylko dwóm najbliższym przyjaciółkom. Pytana o chłopaka nieśmiało odpowiada: - Na razie nie mam chłopaka. Na studniówce też nie byłam. Po prostu nie miałam z kim na nią pójść. Mężczyzna moich marzeń powinien mieć koniecznie długie włosy, może być brunetem albo blondynem, bez różnicy. No i musi mieć głębokie spojrzenie!
Na te słowa siedzący obok redakcyjny kolega od razu z nadzieją w głosie zapytał, czy ma głębokie spojrzenie. Na co dziewczyna dyplomatycznie odpowiedziała:
- Nie wiem, bo trochę słabo widzę, właśnie dziś robię sobie okulary.
Olga nie stosuje jakichś specjalnych zabiegów pielęgnujących urodę. U kosmetyczki była tylko raz, przed ślubem siostry.
Interesuje się fotografią, niedawno dostała w prezencie pierwszą cyfrówkę. Zdecydowanie jest humanistką, lubi czytać książki science fiction.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki