Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec terroru

A. Rusinek
Blok przy ulicy Chętnika w Ostrołęce
Blok przy ulicy Chętnika w Ostrołęce A. Rusinek
W poniedziałek, 15 sierpnia wieczorem policja po raz kolejny ewakuowała mieszkańców bloku przy ul. Chętnika w Ostrołęce. Tym razem Jacek Wrzos rozpalił w mieszkaniu ognisko. Zjechała straż, policja, pogotowie ratunkowe i energetyczne. Nie pierwszy raz lokatorzy tego bloku przeżywali taki nalot i nie pierwszy raz musieli się ewakuować. Jacek Wrzos, lokator spod dwunastki, nękał ich wariackimi pomysłami od kilku lat.

- W tamten poniedziałek zauważyłam, że znów leje mi się woda po ścianach w łazience - mówi Monika Ostrowska, mieszkająca pod ósemką, bezpośrednio pod mieszkaniem Wrzosa - Zadzwoniłam na policję, że pod dwunastką znowu coś się dzieje. Policja zna ten adres na pamięć. Interweniowała już wiele razy.
Tym razem policjanci po drabinie strażackiej wchodzili do mieszkania na drugim piętrze przez balkon.
- Musieli mu dać chyba jakiś zastrzyk, bo potem znosili go nieprzytomnego - opowiadają lokatorzy.
Jacek Wrzos ma 42 lata, od dawna mieszka z rodzicami w bloku na Chętnika. Niektórzy na osiedlu mówą o nim "szalony Jack".
- Jego matka opowiadała, że od dziecka był niedorozwinięty - mówi sąsiadka spod dwójki, Halina Brzozowska - Ale wcześniej był spokojny, potem zaczął coraz bardziej wariować. Póki matka żyła, dawała mu leki, ale też nie mogła go upilnować. Matka zmarła wiosną ubiegłego roku i jemu już zupełnie odbiło. Ciągle coś majstruje przy gazie, przy wodzie. Rok temu zamontował jakąś kuchenkę gazową w piwnicy, odkręcił gaz i zasnął. Gazem śmierdziało w całym bloku. Policja też nas wtedy ewakuowała. Ja byłam po operacji, na kulach, ledwie chodziłam, a tu mnie poganiają - szybciej, szybciej, bo możecie wylecieć w powietrze. Jak można żyć w takim ciągłym strachu?
- Kiedyś zeszłam do piwnicy po słoiki - opowiada Maria Kowalczyk. - Wychodzę, a on stoi ze spuszczonymi spodniami na schodach i zagradza mi drogę. Rzuciłam w niego tymi słojami i uciekłam. Od tamtej pory do piwnicy nie schodzę.
Sąsiedzi opowiadają, że spod dwunastki przez okno lecą cegły, pustaki, sprzęty domowe.
- W domu strach mieszkać, przed dom strach wyjść - mówią.
- Szkoda człowieka, bo nie stary jeszcze, przystojny, znamy go od dziecka - mówi starsza kobieta spod szóstki. - Ale zagraża nam wszystkim. Nie może żyć sam, bez opieki. I powinien się leczyć.
Po niektórych interwencjach Jacka Wrzosa zabierano na krótko do szpitala. Ale po tygodniu czy miesiącu wracał. Po klatce wtedy niósł się ostrzegawczy szept: Jacek wrócił, Jacek wrócił. A on wracał i znów broił.
W dodatku, jak mówią sąsiedzi, gówniarze z sąsiednich bloków zawsze go wykorzystywali.
- Jak wziął zasiłek z opieki, to ciągali go na piwo, póki nie przepili wszystkiego - opowiadają ludzie. - A on pić nie powinien. Potem nawet na papierosy nie miał, o chlebie nie wspominając. Nieraz tłukł po nocy do drzwi, bo chciał papierosa, albo kawałek chleba. Jego kumple od piwa znikali razem z forsą. Ludzie bywają podli.
- Interweniowaliśmy w spółdzielni mieszkaniowej, w ośrodku pomocy społecznej, wszyscy bezradnie rozkładali ręce, choć raz czy dwa zabierano go na krótko do szpitala - mówią lokatorzy. - Jego rodzeństwo, mieszka w różnych stronach Polski i też się nim nie interesuje. Wreszcie w ubiegłym roku złożyliśmy skargę do prokuratury z wnioskiem o skierowanie sąsiada na przymusowe leczenie. Skarga utknęła na biurku jednego z prokuratorów. Dopiero po kolejnej skardze na opieszałość prokuratury, sprawie nadano bieg.
W efekcie, na wniosek prokuratury i na podstawie opinii lekarskich Sąd Rodzinny w Ostrołęce 19 lipca wydał orzeczenie o umieszczeniu Jacka Wrzosa w szpitalu psychiatrycznym.
- Zgodnie z ustawą o ochronie zdrowia psychicznego osoba z zaburzeniami psychicznymi może być skierowana na leczenie na wniosek sądu, w oparciu o opinię psychiatryczną, bez zgody tej osoby, jeśli jej dotychczasowe zachowanie wskazuje na to, że nieprzyjęcie do szpitala spowoduje znaczne pogorszenie stanu jej zdrowia bądź nie jest ona zdolna do samodzielnego zaspokajania potrzeb życiowych, a leczenie w szpitalu może jej to w przyszłości umożliwić - wyjaśnia podstawę orzeczenia o skierowaniu Jacka Wrzosa do szpitala przewodniczący wydziału rodzinnego i nieletnich, sędzia Andrzej Piersa. - Chory także, w trybie nagłym, bez zgody pacjenta, a nawet zgody sądu może być skierowany na leczenie wówczas, gdy zagraża własnemu bezpieczeństwu lub bezpieczeństwu najbliższego otoczenia. Sąd wówczas tylko sprawdza zasadność skierowania lekarskiego.
Jacek Wrzos wyczerpał wszystkie te powody umieszczenia w szpitalu.
- W tej chwili przebywa ma przymusowym leczeniu w szpitalu psychiatrycznym w Gostyninie. Jest naszym klientem od kilku lat. Otrzymuje zasiłek stały ze względu na niepełnosprawność psychiczną - informuje Elżbieta Mierzejewska-Nicewicz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, który jest uprawniony do realizacji orzeczenia sądowego. - Na nasz wniosek kierowany był do szpitala już w 2000 roku. Przebywał tam miesiąc, potem sobie nieco lepiej radził.
- Bo wtedy jeszcze matka żyła - mówią sąsiedzi. - Starała się podawać mu leki, choć nie zawsze jej się udawało. Bywał wówczas spokojniejszy. Ale co będzie teraz, jak wróci do tych czterech zrujnowanych ścian, skazany na siebie samego, a my znów na niego. On po prostu potrzebuje stałej opieki. W szpitalu potrzymają go znów miesiąc czy dwa, a on po powrocie od nowa będzie nas terroryzował - obawiają się mieszkańcy bloku.
Dyrektor Mierzejewska-Nicewicz mówi, że już w maju MOPR, za pośrednictwem prokuratury rejonowej wystąpił do sądu o umieszczenie Jacka Wrzosa w domu pomocy społecznej. Sprawa została zawieszona ze względu na wydaną przez sąd decyzję o przymusowym leczeniu.
- Po zakończeniu leczenia będziemy starali się go umieścić w domu pomocy, bo na pewno potrzebuje stałej opieki - mówi dyrektor Nicewicz.
Może więc lokatorzy z ul. Chętnika wreszcie odzyskają spokój na dłużej. A Jacek Wrzos opiekę.

PS. Nazwiska bohaterów reportażu zostały zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki