Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolej przeprosiła i umorzyła

Ewa Pyśk
Paweł Banaszek, 19-latek ze Starego Bosewa nie musi już płacić odszkodowania kolei. Taką decyzję, po publikacji poświęconej tej sprawie w "Gazecie Wyborczej" i "Głosie Wyszkowa", podjęła dyrekcja PKP. Z całej Polski napływa pomoc dla poszkodowanej przez los rodziny.

W poniedziałek 27 września na pierwszej stronie "Gazety Wyborczej" ukazał się artykuł pt. "Rzucony na tory, przejechany i... ukarany", zredagowany przez dziennikarza "Gazety" i dziennikarkę "Głosu Wyszkowa". Dzień później napisaliśmy o tym w "Głosie". W artykule opisaliśmy historię niepełnosprawnego chłopaka ze Starego Bosewa. Przypomnijmy, rok temu 18-letni wówczas Paweł Banaszek w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach znalazł się na torach kolejowych kilkaset metrów od domu. Nadjeżdżający pociąg nie zdążył wyhamować, przejechał nad Pawłem. Chłopak doznał rozległych obrażeń ciała - miał połamane żebra i uszkodzony rdzeń kręgowy. Jak się okazało, rdzeń został zmiażdżony, co spowodowało trwałe kalectwo. Paweł stracił czucie w nogach, porusza się na wózku inwalidzkim. Ani policja, ani prokuratura, ani powołany w sprawie lekarz nie byli w stanie określić, czy obrażenia Pawła spowodowane zostały tym, że przejechał po nim pociąg. Taką wersję zdarzeń określono jedynie jako "możliwą". Pawe i jego rodzina nie wierzą, że sam mógł położyć się na torach. Mówią o bójce, według nich ktoś mógł Pawłowi wbić siekierę w plecy. Paweł pamięta tylko tyle, że feralnego dnia był z bratem w barze i to, że obudził się w szpitalu. W trakcie prowadzonego postępowania prokuratorskiego nie udowodniono udziału osób trzecich w zdarzeniu. Jak się jednak okazało, policja, pomimo wysłanych wezwań, nie przesłuchała trzech osób, powołanych jako świadkowie w sprawie. Byli to młodzi ludzie, którzy byli feralnej nocy w barze, a tam zdaniem poszkodowanego wszystko mogło się zacząć, rozpoczęła się bójka. Dlaczego tak się stało, nie udało nam się jeszcze dowiedzieć. Szef Prokuratury Rejonowej w Wyszkowie Robert Strzemiński nie wyklucza nieprawidłowości w śledztwie, jednak w tej chwili nie można tego z całą stanowczością stwierdzić. Jeżeli będą nowe zeznania, nowe dowody, które pozwolą wznowić śledztwo prokuratura zajmie się ponownie sprawą.

Niefortunna wypowiedź...

Banaszkowie wiosną pochowali starszego syna. 27-letni Robert popełnił samobójstwo. Dwa tygodnie temu spalił im się dom. Zostali bez własnego dachu nad głową i środków do życia. Pawłowi, jako inwalidzie przyznano rentę. Z niej, co miesiąc płacił 80 złotych na konto kolei, która domagała się od niego odszkodowania za m.in. spowodowanie utrudnień w ruchu pociągów. Pomimo, że postępowanie w sprawie wyszkowska prokuratura umorzyła, nie się znamion przestępstwa, kolej stwierdziła, że Paweł jest przestępstwa winien. Zdaniem PKP, opóźnienia trzech pociągów, czyli łącznie 158 minut, oznacza straty przewoźnika, w wysokości 2050 zł. W ubiegłym tygodniu, kiedy wspólnie z "Gazetą Wyborczą" przygotowywaliśmy tekst do publikacji, Krzysztof Łańcucki, rzecznik prasowy Polskich Linii Kolejowych SA mówił nam, że Paweł Banaszek jest dla kolei po prostu dłużnikiem. Jest winien opóźnienia pociągów i musi za to zapłacić. Tydzień później rzecznik przeprosił za niefortunną wypowiedź. W oficjalnym piśmie, które otrzymaliśmy, Jacek Prześluga, rzecznik PKP SA, stwierdza: "Zarząd PKP SA z ubolewaniem przyjął informację o problemach, jakie stały się udziałem p. Pawła Banaszka, pokrzywdzonego w wypadku kolejowym, oraz roszczeniach odszkodowawczych ze strony Polskich Linii Kolejowych SA. Jakkolwiek strona prawna roszczeń nie może budzić żadnych wątpliwości - firma ma prawo ściągania wszelkich należności - to jednak sposób egzekucji zapłaty w tym konkretnym przypadku budzi zdumienie i sprzeciw. (...) Prezes Zarządu PKP SA, Andrzej Wach, podobnie jak opinia publiczna, zbulwersowany doniesieniami prasy, zwrócił się do zarządu spółki PLK SA z wnioskiem o uwzględnienie możliwości pełnego umorzenia kwoty wynikającej z nakazu zapłaty dostarczonego p. Pawłowi Banaszkowi. PKP SA przeprasza p. Pawła Banaszka i czytelników »Gazety Wyborczej«, »Głosu Wyszkowa« za niezręczności zawarte w wypowiedziach rzecznika prasowego PLK, komentujących jego przypadek. Los wystarczająco skrzywdził p. Banaszka - nie ma żadnych powodów, by doznawał on następnych krzywd ze strony polskich kolei". Banaszkowie lada dzień mają dostać oficjalne pismo, w którym PKP umarza dług. Do tego zobowiązała się w rozmowach z nami kolej.

Bezduszny przewoźnik

Opisana przez nas historia spowodowała lawinę komentarzy internetowych. Nasz artykuł zamieściły portale internetowe (www.wp.pl, www.onet.pl, www.interia.pl i inne). Internauci nie kryli oburzenia: "Boże, dlaczego musiałem urodzić się w Polsce! Jest tyle mądrych narodów, a tu głupota goni głupotę", "czy ktoś słyszał o odszkodowaniu od PKP za opóźnienie pociągu??? Czy PKP zwraca kasę za bilety? ""Mam dość!!! Dziś w nocy idę wykręcać tory na złom", "wstyd i hańba dla kolei!!!", "Trudno uwierzyć, że tacy bezduszni kretyni istnieją" itd. O sytuacji Pawła Banaszka informowały niemal wszystkie stacje telewizyjne i radiowe. W ubiegłym tygodniu odebraliśmy setki telefonów od tych, którzy Pawłowi chcieli pomóc. Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Długosiodle uruchomił konto, na które można wpłacać pieniądze na rzecz poszkodowanej rodziny. W ubiegłym tygodniu wpłynęło na nie kilka tysięcy złotych, ludzie przekazują też dary rzeczowe. Najczęściej darczyńcy chcieli po prostu uregulować zadłużenie Pawła wobec kolei. Kiedy okazało się, że PKP dług umorzyły, przekazywane są pieniądze dla rodziny. Sami Banaszkowie byli przerażeni i zaszokowani najazdem dziennikarzy. W poniedziałek, 27 września, byli niewątpliwie najsłynniejszą rodziną w Polsce. - Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego - mówiła nam Zofia Banaszek, matka Pawła. - Ale to smutne, że my przez tyle czasu słaliśmy pisma do kolei, prosiliśmy o umorzenie długu i nic. Dopiero, kiedy prasa nagłośniła sprawę, udało się to załatwić. Możemy powiedzieć tylko, że z całego serca wszystkim ludziom dobrej woli dziękujemy. Wiadomo już, że każda pomoc dla Banaszków się przyda. Ze spalonego domu niewiele udało się uratować, a chociaż dom był ubezpieczony, otrzymują z tego tytułu zaledwie 20 tysięcy złotych. To za mało, żeby wybudować nowy, a o tym marzyli. Komentarze do opisanej przez nas historii będzie można usłyszeć w Telewizji Polskiej. We wtorek 5 października o godzinie 22.10 w programie Agnieszki Borowskiej pt. "Raport kryminalny" wystąpi autorka artykułu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki