Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koci raj u Barbary Kolesińskiej-Diéhll

Robert Majkowski
Ostrołęka. Ten dom to marzenie miłośników kotów. Bardzo możliwe, że również samych kotów. Obok ludzkich lokatorów, jest zamieszkany przez 15 kotów i 3 psy. Wszystkie z dramatycznymi historiami

W domu pani Barbary Kolesińskiej-Diéhll wszędzie widać udogodnienia, wprowadzone z myślą o zwierzętach. Jak wiadomo, koty lubią obserwować, drzemać, czaić się, chować, ganiać za piłeczkami oraz załatwiać sprawy fizjologiczne w zacisznym miejscu. Szczególnie cenią sobie stanowiska, z których można bacznie przyglądać się otoczeniu, nie będąc zauważonym.

Koci raj

Dlatego po wejściu do domu pani Barbary od razu w oczy rzucają się budki, skrytki, koszyki, porozstawiane w różnych miejscach. Nawet siedziska krzeseł w kuchni są nakryte, bo kilka kotów lubi siedzieć na nich, mając nad głowami blat stołu. Idealna kryjówka. Do tego osobne pomieszczenie w piwnicy, pełne nieużywanych ubrań, szafek, podestów, pudeł i kuwet. Po prostu koci raj.

- One są tu szczęśliwe. Nawet wychodzić na podwórko nie chcą - mówi właścicielka. - Mam duży balkon, latem otwieram im drzwi i wychodzą sobie, kiedy chcą. Obserwują podwórko i ulicę. Ale żeby przekroczyć próg domu, to już nie. Na tę całą gromadkę mam tylko kilka zwierząt, które można zobaczyć na moim podwórku, głównie psy. Nie jesteśmy dokuczliwi dla nikogo.

Uwzględnianie potrzeb sąsiadów jest dla pani Barbary niezwykle ważne. Rozumie, że nie każdy musi podzielać jej pasję. Dlatego dba np. o wypuszczanie psów na określony czas, żeby szczekaniem nie denerwowały mieszkańców jej ulicy. Wszystkie zwierzęta, oprócz maluchów, są wysterylizowane, każde ma obrożę z przypiętym adresownikiem. To na wypadek, gdyby się jednak wybrało w świat. Tak już się stało z kilkoma zwierzętami. Zniknęły, być może zabrane i wywiezione gdzieś, być może wpadły pod samochód.

Każdy zwierzak to osobna historia a żadna nie wystawia ludziom dobrego świadectwa.

Jak mogą patrzeć w lustro?

Śliczna, lękliwa seterka została znaleziona w lesie. Rasową, kosztowną sukę ktoś przywiązał do drzewa, bo była szczenna. Ludzie ją znaleźli. Gdy urodziła, zaopiekowali się szczeniakami a ona z ostatnim dzieckiem wylądowała w schronisku w Łomży. Podobna do drobnego rottweilera Neska mieszkała w schronisku w Falenicy, gdzie trafiła po wyrzuceniu z samochodu. Beżowa Figa warczy na każdego obcego, może ugryźć. Tak broni się przed spodziewanymi krzywdami. Jest ze schroniska w Kruszewie.

- Jak ci ludzie mogą potem patrzeć w lustro? Jak mogą zasnąć? Wyrzucają zwierzę, za które są odpowiedzialni, skazują na śmierć! - denerwuje się pani Barbara.

Do kompanii należy również pewna suczka, która nie mieszka w tym domu, tylko po sąsiedzku. Była zaniedbywana, ale udało się porozumieć z właścicielem i pani Barbara dokarmia ją, prowadza na spacery.

- Ja nie wyjdę z domu inaczej, jak z karmą w torebce. Gdy spotkam jakąś biedę, a spotykam w Ostrołęce bez przerwy, to mam co dać. Niewiele kosztuje a bezdomnego psa czy kota można uratować od śmierci - przekonuje. Ostatnio szczególnie irytuje ją stadko psów, które żyje w okolicach targowiska przy ul. Targowej. To zwierzęta, wyrzucone przez rolników. Są głodne i agresywne a nie można doczekać się zabrania ich do schroniska. Zostaliśmy poproszeni o pomoc, już interweniowaliśmy w ratuszu.

Dobre serca

Dom (nie podajemy adresu, jego właściciele obawiają się, że mogą zacząć znajdować przed drzwiami nowe zwierzęta) należy przede wszystkim do kotów. Są wszędzie, ale trzeba się dobrze rozejrzeć, żeby zobaczyć chociaż połowę. Nie pchają się pod nogi, nie czuć typowego zapachu, nie słychać pisków i miauczenia. To dobrze wychowane koty. Właścicielka wie, jak je utrzymywać, żeby nie były kłopotliwe dla domowników. Chociaż i tak za każdym razem, gdy przyniesie kolejne kocie nieszczęście, zapowiadają jej, że to koniec. Ani jednego więcej. Tymczasem koty o tym nie wiedzą i ciągle się jakiś trafia. Jak Kajtek, bury kocur, który pewnego dnia przyszedł i został. Był typowym półdzikimi dachowcem, teraz to gruba przytulanka.

Kilku z podopiecznych nie rokowało dobrze. Pani Barbara sądziła, że zabierając je do domu po prostu da im trochę opieki i ciepła, zanim odejdą. Tymczasem one żyją i wyglądają rewelacyjnie. Jak kotka z białaczką, po której nie widać choroby. Jest pod opieką doktor Natalii Zerhau-Dmoch, dla której właścicielka ma wielką wdzięczność.

- Jest dla moich zwierząt do dyspozycji o każdej porze dnia i nocy, bez niej wiele by już dawno nie żyło - twierdzi. - Ma dobre serce.

Wspaniałe życie z… 15 kotami

Pani Barbara ma książeczki zdrowia wszystkich swoich zwierząt. Gromadzi ich zdjęcia, żeby cieszyć się nimi, gdy psa lub kota już nie będzie. Jak Klary, kotki zabitej przez samochód, białego Szogusia albo ulubionej bokserki. Woła Myszkę, znalezioną na parkingu jako trzytygodniowe kocię. Mała przeżyła, miała być oddana dalej, ale domownicy się przywiązali. Teraz jest rozrabiaką. Przewodzi grupie przeszukującej stół i kanapę. Nadchodzi marmurkowa Maja, domaga się pieszczot. Za chwilę z góry zbiegają suki, potem z kuchni ciągną koty, które drzemały pod stołem. Pani Barbara siedzi w fotelu a wokół niej połowa jej zwierzyńca.

- To moje tabletki uspokajające - mówi, głaszcząc Maję. - Proszę napisać, że potrzebującym zwierzętom można pomagać i dom wcale nie musi być przy tym brudny i cuchnący. Da się żyć z 15 kotami. Więcej: to jest wspaniałe życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki