Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kochamy żyć na kredyt. Nie płacimy mandatów, zaciągamy bankowe pożyczki, zalegamy z czynszami

gazetaprawna.pl
gazetaprawna.pl
Coraz częściej Polacy żyją na kredyt. Nasze długi rosną, a mieszkańcy Mazowsza jako dłużnicy są jednym z liderów. Instytucje, banki, firmy borykają się z tymi, którzy nie spłacają swoich zobowiązań. Dłużnikami są nie tylko ci, którym rzeczywiście brakuje pieniędzy.

Gdyby przeciętny wyszkowianin, zanim ulegnie pokusie zakupu nowego telewizora, dokładnie przeanalizował swoją sytuację finansową, sprawdził dotychczasowe zobowiązania, czy starczy mu pieniędzy na zapłacenie rachunków i ratę już zaciągniętego kredytu - być może dostrzegłby, że ten bilans wypada kiepsko. I zaniechałby kolejnego zakupu. Ale jeśli pokusie ulegnie i okaże się, że na jedną ratę to jeszcze wystarczy, ale na kolejną już nie, a po drodze, że trzeba kupić dzieciom nowe buty i wypadnie naprawa samochodu - spirala długów zacznie się nakręcać. Po kilku miesiącach z całkiem małych zobowiązań powstaną całkiem duże. Wtedy zaczną się zaległości w płaceniu bieżących rachunków, kolejne pożyczki.

Lekkomyślność, z jaką ludzie zaciągają kredyty, zadziwia czasem nawet bankowych urzędników z wieloletnim stażem, jak pani Bożena.
- Dla mnie to nie lekkomyślność, tylko bezmyślność, gdy klient decyduje się na kredyt ze świadomością, że nie będzie miał z czego go spłacać. Na siłę kompletuje dokumenty i udowadnia swoją zdolność kredytową na papierze, a w rzeczywistości na ten kredyt go zwyczajnie nie stać - mówi pani Bożena. W dziale kredytów dużego banku pracuje od siedemnastu lat. Widziała już bardzo wielu ludzi, którzy nierozważnie zaciągając kredyty, doprowadzili do katastrofy finansowej, tracąc firmy, majątki, mieszkania.

- Pierwszy sygnał, że coś się dzieje, jest wtedy, gdy raty kredytu zaczynają wpływać nieterminowo. Oczywiście w życiu bywa różnie i kiedy to się zdarzy raz, czy dwa, to jeszcze mogą być przejściowe kłopoty, ale gdy klient zaczyna "zapominać" o tych ratach, to znaczy na ogół, że dzieje się źle - mówi. A bank jest nieubłagany.

Lokatorzy budynków Zakładu Administracji Domów Mieszkalnych w Wyszkowie to niezamożni ludzie, nagminne jest u wielu nieterminowe płacenie czynszu lub zaleganie z należnościami. Na koniec ubiegłego roku zadłużenie lokatorów sięgnęło 336.023 złotych - a to o niemal połowę mniej, niż jeszcze sześć lat temu. Od trzech lat następuje systematyczny spadek zadłużenia, głównie dzięki racjonalnej polityce gospodarowania zasobami ZADM-u. Tam, gdzie lokator nie radzi sobie z opłatami i utrzymaniem mieszkania, zanim dług bardzo urośnie, pracownicy ZADM szukają możliwości zamiany lokalu na mniejszy i tańszy, umożliwiają rozłożenie należności na raty. ZADM bardziej skutecznie egzekwuje też należności tam, gdzie to możliwe. Tylko w ubiegłym roku wystosowano 145 wezwań do zapłaty, w 30 przypadkach orzeczone zostały przez sąd nakazy zapłaty.

- Dodatkowo nasi pracownicy odwiedzają lokatorów, którzy nie reagują na wezwania i tam są spisywane protokoły i uzgodnienia dotyczące sytuacji materialnej danego lokatora oraz proponują spłatę zaległości w wyznaczonych ratach. Każda sytuacja rozpatrywana jest indywidualnie, w szczególnych przypadkach wykorzystywana jest współpraca z Krajowym Rejestrem Długów. ZADM ściśle współpracuje także z Ośrodkiem Pomocy Społecznej, celem uzyskania szerszej wiedzy w zakresie sytuacji finansowej i społecznej dłużnika - mówi dyrektor ZADM, Marek Siekierski.

Więcej w papierowym wydaniu Głosu Wyszkowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki