Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazik najpierw znikł. Później stracił ziemię wartą milion

sxc.hu
sxc.hu
Mieszkaniec podostrołęckiego Dzbenina pił na umór ze znajomymi. Gdy po kilku dniach wytrzeźwiał okazało się, że nie jest już właścicielem blisko 3 hektarów ziemi wartej ok. miliona złotych…

- Zaczęli się koło niego kręcić już w zeszłym roku - opowiada pani Marianna. Prawie 80-letnia staruszka ze swoim 60-letnim synem ma tylko utrapienie. Bo Kazik pije.
To najstarszy z jej synów. I jako najstarszemu rodzice przepisali w 1997 roku największy kawałek ojcowizny - prawie trzy hektary ziemi położonej w Dzbe_ninie, w tej części wsi z której najbliżej do Tobolic. Dziś to bardzo atrakcyjny kawał gruntu - kilkaset metrów dalej zaczyna się osiedle mieszkaniowe zwane czasami złośliwie, jako że pobudowało tam domy wielu ostrołęckich lekarzy, "osiedlem wdzięcznych pacjentów". Trzy hektary ziemi w tym miejscu to dziś majątek. Majątek, którego Kazik już nie ma. Według aktu notarialnego sprzedał ten kawał ziemi za 250 tys. zł. Tanio, bo grubo poniżej 10 zł za metr kwadratowy. Tyle, że - jak twierdzi i on, i jego matka - Kazik z tych pieniędzy, widniejących w akcie notarialnym, nie zobaczył ani złotówki!

Zaginął u notariusza

Akt notarialny sprzedaży 2,9 ha ziemi został spisany w jednej z ostrołęckich kancelarii notarialnych 25 lutego tego roku. W tym czasie Kazik był już oficjalnie... poszukiwany przez policję, jako osoba zaginiona. Policja komunikat o poszukiwaniach Kazika (ze zdjęciem) opublikowała 28 lutego. Napisano w nim, że po raz ostatni był widziany w Dzbeninie 16 lutego.
- Syn pił, ale nigdy na długo nie znikał - opowiada jego matka. - Jak wtedy zginął to ja zaraz, chyba po dwóch czy trzech dniach, zadzwoniłam na policję, najpierw do dzielnicowego. Na początku to go w ogóle nie bardzo chcieli szukać - skarży się. - W końcu wszczęli te poszukiwania.

Wrócił ledwo żywy

Kazik znalazł się kilka dni po opublikowaniu policyjnych komunikatów o jego zaginięciu.
- W sumie nie było go jakieś dwa tygodnie. Jak go policja przywiozła to ledwo żył, taki był pijany. Dwa dni dochodził do siebie, przez cały dzień w ogóle nie było z nim rozmowy. Jakby go wtedy nie znaleźli w porę, to ja już bym go żywego nie zobaczyła - głos pani Marianny drży. - Teraz ja tylko pilnuję, żeby nigdzie, broń Boże, nie poszedł pić. No i nie wiem, co z tą ziemią będzie…
Bo jak się okazało po powrocie Kazika, w międzyczasie... sprzedał należące do niego prawie trzy hektary ziemi.
- Jak już wytrzeźwiał, to sam mi powiedział, jak sobie zaczął przypominać. Tylko, że mi mówił, że sprzedał tylko kawałek, 70 arów, potem okazało się, że wszystko - opowiada pani Marianna.

Bo to wódka była

Po pewnym czasie pojechała do notariuszki w Ostrołęce. Tam dostała wypis wspomnianego aktu sprzedaży. Stoi w nim czarno na białym, że Kazik sprzedał 2,9 ha ziemi za 250 tys. zł.
Po następnych kilku dniach zdecydował się - z pomocą pewnych ludzi, ponieważ sam jest, z powodu alkoholizmu, bardzo nieporadny życiowo, złożyć w ostrołęckiej prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez mężczyznę, z którym podpisał akt notarialny.
W zawiadomieniu tym, do_którego dotarliśmy, czytamy między innymi:
Od kilkunastu lat mam problemy alkoholowe i zdarza się, że często upijam się do nieprzytomności. W tym stanie zaniedbałem opiekę nad rodzicami i gospodarstwem rolnym. Stałem się człowiekiem nieporadnym i nie potrafię zadbać zarówno o swoje sprawy, a tym bardziej sprawy rodziców. To matka zajmuje się opieką nade mną i moimi sprawami.
Kazik w swoim zawiadomieniu opisuje też, jak "sprzedał" ziemię. Według niego został oszukany. Dokładnie opisuje - na tyle, na ile jest sobie w stanie przypomnieć - wydarzenia z 25 lutego oraz dni poprzedzających tę datę i po niej następujących.
Według Kazika, mężczyzna który ostatecznie "kupił" od niego ziemię, z jeszcze jednym znajomym (znanym wcześniej Kazikowi ze wspólnej pracy przed laty) "w lutym zabrali mnie samochodem w różne miejsca, prawdopodobnie także do domu [kupca], gdzie podawano mi bardzo duże ilości alkoholu, wykorzystując moją chorobę alkoholową, ciągle nakłaniając mnie na sprzedaż działki".

Chciał, nie chciał

Kazik miał stanowczo odmawiać. W końcu dał się przebrać i zawieźć do notariusza - rzekomo po to, żeby podpisać tylko "jakiś dokument o przekształceniu działki", który miałby umożliwić mu podział i sprzedaż części ojcowizny. W zawiadomieniu Kazika widać jednak pewne nieścisłości - w jednym momencie twierdzi, że po przewiezieniu go do notariusza był już bardzo pijany i niczego nie pamięta, a jednocześnie twierdzi, że podpisał jakiś dokument i dość szczegółowo opisuje, że w pewnym momencie on został na korytarzu a kupiec został jeszcze z notariuszem w pokoju.
Kazik w swoim zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa twierdzi, że został oszukany i nie otrzymał od kupca żadnych pieniędzy. Miał stać się ofiarą swojego alkoholizmu.

Policja sprawdza

To jednak tylko jego wersja. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że istnieją pokwitowania odbioru przez Kazika pieniędzy. Co się z nimi stało? To pewnie też utonęło w niepamięci naszego bohatera spowodowanej - jak sam przyznaje - problemami alkoholowymi.
W zawiadomieniu wspomniał tekże, że według jego wiedzy ("słyszałem od policjantów") kupiec, który "kupił" od niego ziemię w podobny sposób - wykorzystując alkoholizm swoich ofiar - przejmuje też inne działki na terenie powiatu ostrołęckiego.
Zawiadomienie zostało potraktowane poważnie.
- Zostało wszczęte postępowanie w sprawie pozbawienia wolności, zmuszania do określonego zachowania i doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem - powiedziała nam Edyta Luchcińska prokurator rejonowy w Ostrołęce. - Jest to postępowanie sprawdzające, które prowadzi Komenda Miejska Policji w Ostrołęce - dodaje pani prokurator.
Jak nas zapewniła, jest to pierwsze postępowanie dotyczące takiego przypadku i osoby, która kupiła od Kazika ziemię.
Dotarliśmy także do notariusz, w kancelarii której Kazik podpisał akt sprzedaży swojej ojcowizny.

Nic podejrzanego

Pani notariusz odmówiła nam komentarza w tej sprawie - ze względu na tajemnicę służbową.
Nieoficjalnie udało nam się jednak ustalić, że Kazik złożył także - poza zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w prokuraturze - skargę na działania pani notariusz.
Potwierdził nam to Jerzy Kruszyński, prezes Rady Izby Notarialnej w Białymstoku, organu nadzorczego notariuszy.
- Taka skarga, zaadresowana do pani notariusz, i do mojej wiadomości, wpłynęła do nas - powiedział nam Jerzy Kruszyński. - Zapoznałem się zarówno z nią, jak i z wyjaśnieniami pani notariusz i uznałem, że w tym przypadku nie doszło do żadnych nieprawidłowości przy_sporządzaniu aktu notarialnego. Jednocześnie poinformowałem zainteresowanego, że - jeśli uznaje się za osobę w jakikolwiek sposób pokrzywdzoną - może dochodzić swoich spraw na drodze sądowej.
Ze względu na dobro postępowania niewiele także udało nam się oficjalnie ustalić w policji. Rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji Sylwester Marczak wyjaśnił nam okoliczności zaginięcia i odnalezienia Kazika.
- Zaginięcie zostało zgłoszone w dniu 24 lutego 2013 roku. Sprawa ta od samego początku została przydzielona policjantom wydziału kryminalnego, a dokładnie zespołowi, który zajmuje się poszukiwaniem osób zaginionych. Tradycyjnie przy tego typu sprawach informacja trafiła także do wszystkich policjantów. Do rozpowszechnienia informacji w mediach niezbędna jest zgoda członka rodziny. Zgoda taka została wyrażona 28 lutego i tego samego dnia informacja trafiła do mediów. Okoliczności zaginięcia oraz zdjęcie zaginionego zostały umieszczone także na naszej stronie inter_netowej. Ostateczne ustalenia doprowadziły policjantów do jednego z domów na terenie gminy Olszewo-Borki. Zaginiony przebywał tam wspólnie z innymi osobami. Mężczyzna został odwieziony przez policjantów do domu tego samego dnia, czyli 1 marca - poinformował nas Marczak.

Na tym etapie cisza

Co do zawiadomienia złożonego przez Kazika, Sylwester Marczak powiedział nam:
- Po pewnym czasie zostało zgłoszone zawiadomienie, które obecnie prowadzone jest w kierunku oszustwa i dotyczy sprzedaży ziemi. Przy tym postępowaniu wykonaliśmy szereg czynności w niezbędnym zakresie. Z uwagi na fakt, że postępowanie jest w toku, na tym etapie nie mogę udzielić szczegółowych informacji.

PS. Imiona w tekście zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki