Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katował swoją rodzinę. - Wziął widelec i zaczął kaleczyć mi twarz i szyję

Robert Majkowski
sxc.hu
Monika R. i jej trzej synowie byli bici, poniżani i zastraszani. Oprawcą był mąż pijak. - Syn błagał, żeby policja przyjechała, bo tata chce zabić ich kochanego dziadka

Pani Monika (wszystkie imiona zmienione - red.) pochodzi z Warszawy, w wieku 14 lat przeprowadziła się po rozwodzie rodziców do małej wsi w gm. Szelków. Wybrała mieszkanie z tatą. Mając 16 lat poznała Tomka, cztery lata starszego chłopaka z tej samej wsi. Ma z nim trzech synów.

- Pamiętam, kiedy uderzył mnie po raz pierwszy. Smażyłam dla dzieci naleśniki, kiedy wrócił do domu. Oczywiście pijany. Zażądał, żebym coś zrobiła. Nie pamiętam o co chodziło, ale powiedziałam, że za chwilę to zrobię, bo teraz smażę dla dzieci naleśniki. Kiedy drugi raz się przeciwstawiłam uderzył mnie w twarz - pani Monika przyznaje, że od tego czasu przemoc fizyczna zagościła w jej domu na stałe.

- Ukrywałam przed rodziną to, że mąż się nade mną znęca. Było mi wstyd, bałam się tego co ludzie powiedzą. Kiedyś świadkiem awantury był mój teść. Tego dnia wraz z dziećmi siedzieliśmy pod altanką, jedliśmy obiad. Przyszedł Tomek, pijany. Zaczęła się awantura. Wziął widelec i zaczął kaleczyć mi twarz i szyję. Trysnęła krew. Dzieci krzyczały przerażone. Schowaliśmy się u teścia w domu. Ten powiedział, że w końcu muszę coś z tym zrobić, bo Tomek mnie zabije. Teściowa zawsze trzymała stronę swojego syna. Zresztą piła razem z nim. Byłam na policji. Poznałam wtedy panią Agnieszkę Smolińską, policjantkę, która bardzo mi pomogła. Powiedziała, że będzie tylko gorzej, jeżeli sama nic nie zrobię. Ale nie posłuchałam jej wtedy, a miała racje - przyznaje pani Monika.

Tego samego dnia mąż chciał się zemścić na pani Monice.
- Wrócił do domu o 4 nad ranem. Zaatakował mnie w łazience, dusił, bił, kopał. Obudził się mój syn, krzyczał. Przyjechała policja, ale przy nich Tomek zachowywał się bardzo spokojnie - pani Monika ma łzy w oczach kiedy opowiada o bestialstwie swojego byłego męża. - Dzieci okazały się mądrzejsze ode mnie. Opowiedziały w szkole co się stało, poprosiły o pomoc. Pedagog się nimi zaopiekowała, ja nadal bałam się zgłosić tego na policję.

Miarka się przebrała kiedy mąż pani Moniki podniósł rękę na dziecko.
- Zasłoniłam syna i to ja oberwałam. Inaczej syn dostałby pięścią w twarz. Dla mnie to był sygnał, że moje dzieci są zagrożone. Zrobiła się awantura, musieliśmy uciekać. Schowaliśmy się u teścia, Tomek pobił nawet swojego ojca. Najstarszy syn zadzwonił na policję. Policjantka później pozwoliła mi wysłuchać tego nagrania. Syn błagał, żeby policja przyjechała, bo tata chce zabić ich kochanego dziadka. Zrozumiałam, że muszę coś zrobić - mówi pani Monika. Wzięła z domu dzieci, dwie reklamówki z rzeczami oraz komputer i przeniosła się do ojca. Było to 2 grudnia 2011 roku.

Wobec Tomasza R. toczyło się i toczy kilka spraw, między innymi o znęcanie, alimenty, ograniczenie praw rodzicielskich. Już raz odsiedział 3 miesiące w areszcie.

- Mężczyzna otrzymał zarzut uporczywego nękania, złamanie zakazu zbliżania się oraz groźby karalne - informuje prokurator Artur Folga.

Więcej przeczytasz w najnowszym Tygodniku w Makowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki