Czy w ogóle, a jeśli tak, to kiedy, śledczy wybiorą się do Rosji? Dokładnie nie wiadomo. Według słów Jerzego Artymiuka z Naczelnej Prokuratury Wojskowej decyzja w tej sprawie zostanie podjęta po 20 lipca.
Tymczasem w sprawie katastrofy jest coraz więcej zagadek.
Gdzie są największe białe plamy w aktach? Polska strona wciąż nie ma podstawowych informacji na temat pracy kontrolerów z lotniska Siewiernyj w dniu katastrofy.
Dlaczego kontroler Wiktor Ryżenko podaje załodze Tu-154, że samolot jest na ścieżce podejścia do lądowania, skoro na niej nie jest? Z jakiego powodu tak późno reaguje na gwałtowne zniżanie się maszyny?
Niejasności rosną po ujawnieniu przez media zeznań pilota jaka-40, który lądował przed tupolewem, por. Artura Wosztyla i sensacyjnym wywiadzie, którego udzielił portalowi Tvn24.pl technik maszyny Remigiusz Muś. Obaj twierdzą, że rosyjski kontroler sprowadzał samoloty, w tym jaka-40 i Tu-154M, na wysokość 50 metrów, co byłoby złamaniem zasad bezpieczeństwa.
Słowa lotników stoją też w sprzeczności z tym, co wiemy z opublikowanych stenogramów rozmów wieży z tupolewem. Czy załoga jaka-40 mija się z prawdą? Czy stenogramy? - pyta Rzeczpospolita.
Polska prokuratura nadal nic nie wie o stanie sprzętu, którym dysponowali na lotnisku Rosjanie. Chodzi przede wszystkim o radar i radiolatarnie, które pomagają sprowadzić samolot na pas. Dwa kilometry przed lądowiskiem wskaźnik oznaczający Tu-154 miga na monitorze radaru. Dlaczego tak się dzieje, mimo że maszyna akurat wtedy jest na właściwej wysokości? Zagadka.
Podobnych jest więcej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?