Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa w Smoleńsku. Nie było strzałów ani… ciał. To zobaczył autor słynnego filmu na miejscu tragedii (wideo)

źródło: fakt.pl / dziennik.pl
 ZOBACZ TO:  KATASTROFA W SMOLEŃSKU. ZDJĘCIA Z MIEJSCA TRAGEDII
ZOBACZ TO: KATASTROFA W SMOLEŃSKU. ZDJĘCIA Z MIEJSCA TRAGEDII Fot. youtube
To nagranie wzbudziło wiele emocji oraz kontrowersji i jednocześnie falę teorii spiskowych na temat katastrofy w Smoleńsku. Widać na nim ludzi, którzy chodzą między szczątkami Tupolewa, a podobno film został nagrany przed przybyciem służb. Słychać również śmiech i strzały. Rosyjscy dziennikarze twierdzą, że dotarli do autora słynnego filmu z miejsca katastrofy.

Władimir Iwanow, bo tak podobno nazywa się autor filmu, wyjaśnia skąd pochodzi huk wystrzeliwanej amunicji i czy na nagraniu słychać, jak ktoś krzyczy po polsku.

Dziennik Fakt przedstawił relację autora filmu nagranego telefonem komórkowym. Był on na miejscu tragedii chwilę po tym, jak prezydencki samolot uderzył w ziemię. Co zobaczył i usłyszał Władimir Iwanow?

Czytaj więcej:
Tajemnica słynnego filmu rozwiązana? Na miejscu tragedii rozegrały się dramatyczne sceny z udziałem oficerów BOR?

Iwanow opowiada, że akurat tego feralnego dnia pracował w swoim warsztacie samochodowym, który jest oddalony od lotniska o około 200 metrów.

- Byłem pochłonięty pracą, gdy moją uwagę zwrócił huk podchodzącego do lądowania samolotu. Podniosłem głowę. Nagle, nie dalej jak 65 metrów od mojego warsztatu, zobaczyłem błysk i drzewa łamiące się jak zapałki. Od razu pobiegłem w tamtym kierunku - przytacza relację Iwanowa Fakt.
Mechanik był jedną z pierwszych osób na miejscu katastrofy. Chwycił za telefon komórkowy i zaczął nagrywać to, co miał przed oczami

Czytaj więcej:
Strzały coraz bardziej zagadkowe - nowe, zaskakujące fakty

- Zdziwiło mnie, że w palącym się wraku, wśród porozrzucanych rzeczy, połamanych drzew nie widać w ogóle ludzi. Pomyślałem nawet, że to rozbiła się maszyna transportowa lub wojskowa, a nie pasażerska. Żadnych ciał, żadnych rannych i nie słychać, by ktokolwiek wzywał pomocy. Byłem wystarczająco blisko i proszę mi wierzyć, że gdybym usłyszał wołanie o pomoc, nie wahałbym się ani sekundy - opowiada Iwanow.

- Nikt nie powiedział ani słowa po polsku, przecież bym rozpoznał. Na pewno nikt nie mówił, ani nie krzyczał po polsku. Na miejscu katastrofy panował straszny chaos, nagle ciszę przeszył huk. To było głośniejsze od wystrzału z pistoletu, jestem tego pewien. Teraz, gdy o tym myślę, to jestem pewien, że to musiała być amunicja z broni, która należała do prezydenckiej ochrony. Wybuchała w ogniu i stąd ten huk - mówi dalej Władimir Iwanow.

Czytaj więcej:
"Nie zabijaj mnie!" - czy takie słowa słychać na filmie?

Film, który znalazł się w sieci wywołał całą masę najróżniejszych i najbardziej niewiarygodnych spekluacji. Czy huk to strzały Rosjan dobijających Polaków? Czy rzeczywiście słychać, jak ktoś mówi po polsku?

- Jestem zaszokowany, jak to wszystko zostało zmanipulowane. Byłem tam i nie słyszałem niczego w rodzaju: Nie zabijajcie nas. Mam nadzieje, że teraz, mówiąc prawdę ukrócę rozpowiadanie tych wszystkich plotek" - kończy swą relację Władimir Iwanow.

Czy rzeczywiście Władimir Iwanow jest autorem słynnego nagrania? Przypominamy, że w niektórych mediach oraz na forach internetowych pojawiały się już informacje o poszukiwaniach, a nawet przesłuchaniu przez rosyjską prokuraturę autora filmu. Mężczyzna miał się nazywać Sasza Ałganow…

Czytaj więcej:
Nie żyje autor amatorskiego filmu? Internauci nie ustają w domysłach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki