Maszyna, która spadła to zabytkowy amerykański Piper pamiętający jeszcze lata drugiej wojny światowej. Najprawdopodobniej został pracowicie odtworzony, przywrócono mu sprawność techniczną i służył do typowych lotów rekreacyjnych jak ten ostatni tragiczny w skutkach. Samolotem podróżowali dwaj młodzi dwudziestokilkuletni mieszkańcy Warszawy. Jak nieoficjalnie udało mi się dowiedzieć, jeden z podróżujących maszyną pochodził z tej samej wsi. Jego rodzina mieszka dwie chałupy dalej, od podwórka na które runął samolot.
Jako pierwsi do wypadku dojechali 30-letnim wysłużonym jelczem strażacy ochotnicy z pobliskiego Malinowa. Gdy wyciągali ofiary wypadku z samolotu, zarówno pilot jak i pasażer jeszcze żyli. Kiedy dojechało pogotowie, jednego z młodych mężczyzn próbowano reanimować, ale nie odniosło to skutku. Reanimować drugiego z mężczyzn załoga pogotowia już nie zdążyła. Przyjechała bowiem tylko jedna karetka i z bardzo ograniczoną załogą. W dodatku bardzo późno. Świadkowie wypadku twierdzą, że dopiero po godzinie i dziesięciu minutach od momentu, gdy spadł samolot, choć Ostrołękę od Malinowa dzieli niespełna 30 kilometrów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?