Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa na terenach zalewowych. Wiele domów ciągle stoi w wodzie (zdjęcia)

Beata Dzwonkowska
Fot. B. Bębenkowska
Przasnysz. Mieszkańcy ulic: Wrzosowej, Rolniczej, Bukszpanowej, Leszczynowej, Jaśminowej i Sadowej mają piękne, nowe domy. Cóż jednak z tego, skoro domy te wciąż stoją w wodzie.

Mieszkańcy mówią, że nie wiedzieli, że teren, na którym postawili swoje domy, jest zalewowy. Twierdzą, że wystarczy jeden większy deszcz, żeby woda zaczęła się wdzierać do ich domów. Na dowód swoich słów pokazują nam zalane podwórka, zapadające się podłogi i stosy zdjęć. Skarżą się też na obojętność władz miasta.

Budowy porwały drenaże

Barbara i Wiesław Olszewscy mieszkają przy ulicy Wrzosowej od pięciu lat.
- Zamieszkaliśmy tu jako jedni z pierwszych. Wkoło było więcej pól uprawnych i łąk, woda opadowa miała więc gdzie wsiąkać. Ale domy wyrosły jak grzyby po deszczu i powstał problem - opowiada pani Barbara.

A jej mąż, Wiesław dodaje: - Podczas budowy domu zauważyliśmy drenaże pod ziemią, woda zostawała odprowadzana z tych terenów. Jednak kolejne domy, które tu powstawały, niszczyły je. Teraz woda, zamiast płynąć dalej, zatrzymuje się u nas.

Olszewscy twierdzą, że gdyby wiedzieli, że to zalewowy teren, w życiu by się tu nie pobudowali. Otrzymali bez trudu pozwolenie na budowę, więc myśleli, że wszystko jest w porządku.

Zostało tylko błoto

W tym roku na posesjach rodzin mieszkających przy przasnyskim szpitalu woda utrzymuje się właściwie od marca. Najgorzej jednak było podczas ulew, jakie nawiedziły miasto pod koniec maja.

- Woda wpływała już do garażu, całe podwórko było zalane. Strażacy, którzy przyjechali na interwencję, najpierw starali się wodę wypompować, jednak szybko się poddali. Nie było sensu, bo woda była wszędzie. Teraz za każdym razem, gdy widzę ciemną chmurę, albo oglądam prognozę pogody, martwię się czy znowu nas zaleje - mówi pani Barbara.

Zdjęcia znajdziesz tutaj:
Przasnysz. Ulewy spowodowały lokalne podtopienia (zdjęcia)

Po sąsiedzku z Olszewskimi mieszkają Rostkowscy. Na ich podwórzu do tej pory stoi woda. Niewtajemniczeni mogliby pomyśleć, że to po prostu staw.

- Woda szła od strony szpitala. Tak jest ukształtowany teren, że spływała do nas silnym nurtem i częściowo zatrzymywała się u nas, a częściowo zalewała sąsiadów. Nie mogliśmy jej zatrzymać. U mnie nawet zniszczyła fundament ogrodzenia - kręci głową Zdzisław Rostkowski.

Nie traktują nas poważnie

Szkody w domach i ogrodach to nie jedyne spustoszenia, które czyni woda. Przy ulicy zapadła się też studzienka telekomunikacyjna, tworząc olbrzymią wyrwę w ziemi.

- Zgłaszaliśmy to już kilka razy, ale, jak dotąd, bez skutku. Już raz wpadł tu samochód strażacki. Jeżeli ktoś szedłby po ciemku, może zrobić sobie krzywdę - mieszkańcy wskazują na dziurę i opowiadają jak sami prowizorycznie ją zabezpieczyli - sztachetami i taśmą.

- Zgłaszaliśmy nasze problemy burmistrzowi. Byłam u niego osobiście, ale ten rozłożył tylko ręce i powiedział, że trzeba się było nie budować w takim miejscu - mówi z żalem pani Barbara.

- Przecież to nie jest problem nie do rozwiązania, można zrobić odwodnienie ulic. Nie mieszkamy tu sami, powstaje duże osiedle, budują się nowe domy. Ten problem będzie się ciągnął latami. Nie mamy tyle czasu, bo nasze domy po prostu zostaną zniszczone przez ciągłe podtapianie. Burmistrz nie potraktował nas poważnie.

Urząd opracował koncepcję

Waldemar Trochimiuk, burmistrz Przasnysza na zarzuty rodzin z okolic szpitala tylko się obrusza:
- Nikogo nie zignorowałem. W tej sprawie było u mnie w maju dwoje mieszkańców, w czasie intensywnych opadów deszczu. Mieszkańcy ci domagali się ode mnie natychmiastowej interwencji. Z przyczyn oczywistych nie byłem w stanie spełnić ich oczekiwań. I to nie wina burmistrza, że mieszkańcy, kupując tam działki, nie mieli świadomości, że to teren zalewowy - odpowiada burmistrz.

Więcej na ten temat przeczytacie w najbliższym papierowym wydaniu Tygodnika w Przasnyszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki