Lech jechał do Turynu skazywany na pożarcie, ale w poznańskiej ekipie wszyscy zapewniali, że nie wystraszą się jednej z najbardziej znanych drużyn piłkarskich w dziejach futbolu.
- Jedziemy tam bez żadnych kompleksów i bardzo cieszymy się z możliwości zagrania z tak wielkim klubem, który pisał historię piłki nożnej - zapowiadał trener Jacek Zieliński
Kolejorz rozpoczął spotkanie spokojnie, ale gospodarze szybko wypracowali sobie znaczącą przewagę. Szczególnie groźny był próbujący dośrodkowań z lewej strony Alessandro del Piero.
Lech wyraźnie liczył w tym meczu na kontrataki i właśnie taka akcja przyniosła im trafienie. Po wyprowadzeniu piłki z własnej połowy zahaczany przez Felipe Melo był Sławomir Peszko, a sędzia zdecydowanie wskazał na "wapno". Do piłki podszedł Rudnevs i pewnym strzałem nie dał żadnych szans Aleksandrowi Manningerowi. Poznaniacy grali ostrożnie, ale nie cofnęli się do defensywy.
Jedną bramkę gospodarze mogli uznać za "wypadek przy pracy" ale Lech trafił ponownie. W zamieszaniu w polu karnym próbował uderzać Semir Stilić, piłka odbiła się od jednego z obrońców, a do pustej bramki z powietrza dobił ją Rudnevs. Tego gracze Juventusu z pewnością się nie spodziewali i zaczęli grać jeszcze bardziej nerwowo.
Z biegiem czasu Bianconeri byli jednak coraz groźniejsi i jeszcze przed przerwą zdobyli kontaktową bramkę. Już w doliczonym czasie gry bardzo niepewnie zagrali obrońcy Lecha, a strzałem głową Kotorowskiego pokonał Giorgio Chiellini.
Piłkarzom Lecha, przy korzystnym wyniku, nie spieszyło się na murawę i po przerwie gracze Juventusu pojawili się na niej znacznie wcześniej. Ta zagrywka psychologiczna ze strony gości na niewiele się jednak zdała, bo już w 50. minucie drogę do siatki ponownie znalazł Chiellini, doprowadzając do remisu.
W 68. minucie na strzał z ponad 30 metrów zdecydował się Del Piero i mimo próby interwencji Kotorowski nie sięgnął piłki zmierzającej w prawy górny róg bramki.
Lech przez kolejne minuty nie potrafił się odnaleźć, łatwo tracąc piłki w środku boiska. Także ataki Kolejorza nie przynosiły rezultatów, choć na boisku pojawili się i Wichniarek, i Joel Tshibamba.
W 83. minucie swoją trzecią, dającą wyrównanie, bramkę mógł strzelić Rudnevs, ale jego strzał głową był niedokładny i piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką. W odpowiedzi kolejny rzut wolny wykonywał Del Piero, ale i tym razem nie odnalazł w polu karnym żadnego z partnerów.
W doliczonym czasie gry stało się jednak to, na co wszyscy czekali. Pięknym, wręcz fenomenalnym strzałem zza pola karnego popisał się Rudnevs i dał Lechowi upragniony punkt. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od poprzeczki i zatrzepotała w siatce bezradnego Manningera.
Juventus Turyn - Lech Poznań 3:3 (1:2)
Bramki: Chiellini (45, 50), Del Piero (68) - Rudnevs (14-karny, 30, 90).
Juventus: Manninger - Grygera, Legrottaglie, Chiellini, De Ceglie (45 Motta), Krasić, Felipe Melo, Sissoko, Lanzafame (55 Pepe), Iaquinta (79 Marchisio), Del Piero.
Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Arboleda , Đurdjević, Henriquez, Kikut (81 Wilk), Injac, Kriwiec, Stilić (80 Tshibamba), Peszko (73 Wichniarek), Rudnevs.
Żółte kartki: Felipe Melo, Sissoko - Arboleda, Peszko, Kriwiec, Wojtkowiak.
Sędziował: Władisław Biezborodow (Rosja).
KLIKNIJ TUTAJ: Lech Poznań - Juventus Turyn - wszystkie bramki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?