Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jestem szkalowany

Jarosław Sender
Rozmowa z Ryszardem Misiakiem, byłym zarządcą komisarycznym PRDM-u

Dlaczego został Pan odwołany ze stanowiska zarządcy komisarycznego?

- Powodem mojego odwołania była, jak podał w swojej decyzji wojewoda mazowiecki, "konieczność zintensyfikowania prowadzonych działań restrukturyzacyjnych". Na nowego zarządcę wojewoda wyznaczył pana Marka Czaplickiego. Jego zadaniem ma być opracowanie nowego programu naprawy przedsiębiorstwa. W tym miejscu należałoby zaznaczyć, iż Przedsiębiorstwo znajduje się w zaawansowanym procesie upadłościowym z możliwością zawarcia układu z wierzycielami, co stanowi o braku możliwości wprowadzenia jakiegokolwiek "programu naprawy", poza doprowadzeniem do podpisania układu z wierzycielami i ostatecznego wywiązania się z niego. Pieczę nad całym przedsiębiorstwem sprawuje obecnie Sąd Gospodarczy, aż do momentu ostatecznego wywiązania się z warunków układu lub, co byłoby najgorsze dla przedsiębiorstwa, przekształcenie tego procesu upadłościowego w upadłość likwidacyjną. Przedsiębiorstwo posiada tylko uprawnienia w zakresie zarządu zwykłego. Zdaję sobie jednak sprawę, jak również wiele innych osób, iż prawdziwą przyczyną odwołania mnie z tej funkcji były działania polityczne lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej z zaangażowaniem parlamentarzystów. Takie działania podejmowane były również przez struktury PiS w początkowym okresie mojej działalności, tj. w 2006 roku. Jednak ówczesny wojewoda mazowiecki, Tomasz Koziński, definitywnie tym próbom się przeciwstawił. W okresie sprawowania funkcji zarządcy komisarycznego nie byłem powiązany z żadną partią i dzisiaj, poza ciężką pracą na rzecz ratowania - mam innych argumentów na swoją obronę.

Czy wiadomo Panu o doniesieniu złożonym do prokuratury przez obecny zarząd przedsiębiorstwa, dotyczącym działalności na szkodę firmy?

- Powiem tak, na obecną chwilę nie posiadam takich informacji, ale wiem, że nowy zarządca wraz ze swoją ekipą, którą zatrudnił od pierwszych dni urzędowania, głoszą publicznie różne szkalujące mnie oraz innych pracowników opinie. Dlatego, gdyby faktem stało się jakieś doniesienie do prokuratury, będzie to dla mnie jedyny sposób oczyszczenia się z tych zarzutów. Jak wiadomo z plotką nie da się walczyć.

Dlaczego sprzedaż nieruchomości w Makowie wywołuje tyle emocji i podejrzeń o ustawienie przetargu?

- Wywołuje? Raczej wywoływała. Powtórzę, iż próby oczerniania mojej działalności w przedsiębiorstwie przez obecnie zarządzających nim zaszły już bardzo daleko. Ale wracając do tematu. Sprzedaż nieruchomości będących we władaniu przedsiębiorstwa, a położonych w Makowie Mazowieckim, zgodnie zresztą z wnioskiem złożonym do Sądu o upadłości z możliwością zawarcia układu, służyć miało zaspokojeniu 60 proc. wierzytelności wchodzących do układu oraz bieżących zobowiązań wraz z uruchomieniem produkcji w przedsiębiorstwie. Pierwszym żywo zainteresowanym kupnem bazy w Makowie Mazowieckim była Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad Oddział Mazowiecki, która złożyła w tej sprawie dwa listy intencyjne, pierwszy o nieodpłatne przekazanie tej nieruchomości, drugi o kupno tej nieruchomości - co mogło się odbyć tylko w drodze bezprzetargowej. W tej sprawie byłem wzywany do wydziału skarbu państwa i nieruchomości Mazowieckiego Urzędu wódzkiego i pytany o prawne możliwości spełnienia którejś z tych ofert. Niestety, poza dobrą wolą z mojej strony w kierunku odsprzedania nieruchomości dla GDDKiA prawo - rozporządzenie w sprawie sprzedaży środków trwałych i nieruchomości przedsiębiorstw państwowych - wykluczyło każdą z tych form. Byłoby to jednak bardzo korzystne rozwiązanie dla przedsiębiorstwa, ponieważ nie dopuszczałoby do wejścia na tak bliski teren firmy konkurencyjnej. Kolejną firmą, zainteresowaną kupnem nieruchomości w m. Chrzanowo - Wytwórnia Mas Bitumicznych, był "STRABAG" Sp z o.o., składając także list intencyjny z wolą zakupu wszystkich nieruchomości położonych na terenie Makowa Mazowieckiego. Z informacji, jakie uzyskałem od dyrektora ds. rozwoju firmy STRABAG, decyzje ostateczne co do zakupu tych nieruchomości musiały być zatwierdzone w centrali w Austrii. Myślę jednak, że powodem nie przystąpienia tej firmy do przetargu była zbyt mała powierzchnia nieruchomości w Chrza-nowie. Procedura przetargu przeprowadzona została zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, pod ścisłym nadzorem prawnika przedsiębiorstwa.

Żałuję tylko, że skutecznie udało się sprzedać tylko jedną nieruchomość, ponieważ dziś, jak już wcześniej wspomniałem, przedsiębiorstwo miałoby otwartą drogę do dalszej działalności, być może nawet bez konieczności zawierania układu z wierzycielami. Z uzyskanych pieniędzy ze sprzedaży zostały wypłacone zaległe wynagrodzenia dla pracowników wraz z pochodnymi. Nieskuteczne próby udaremnienia przetargu na sprzedaż nieruchomości były podejmowane przez obecny zarząd przedsiębiorstwa wraz z parlamentarzystami, z argumentacją o zaniżeniu wartości ceny wywoławczej nieruchomości.

Czy to prawda, że obejmując PRDM miał Pan 500 tys. zł długu i umów na 9,5 mln zł, a teraz dług jest kilkakrotnie większy, a kontrakty wynoszą zero?

- Myślę, że nowy zarząd po miesięcznej pracy powinien już zapoznać się z sytuacją ekonomiczną firmy. Tym bardziej, że pani odwołana przeze mnie z funkcji głównej księgowej została ponownie zatrudniona na tym etacie. Ale podsumowując, chciałbym tylko podkreślić, iż zobowiązania krótkoterminowe przedsiębiorstwa w okresie obejmowania przeze mnie stanowiska, tj. 25 kwietnia 2006 roku wynosiły ok. 2 mln zł. Zamówień gwarantujących przedsiębiorstwu przetrwanie, praktycznie nie było. I przy tej bardzo trudnej sytuacji przedsiębiorstwo pozyskało i wykonało w 2006 roku 52 inwestycje, głównie na terenie gminy Przasnysz, w drodze zamówień publicznych i z wolnej ręki. Obroty przedsiębiorstwa na koniec 2006 roku wyniosły ok. 6,5 mln zł co pozwoliło m.in. uregulować płace dla pracowników wraz z funduszem socjalnym i nagrodami jubileuszowymi, zapłacić zaległości w stosunku do ZUS i Urzędu Skarbowego.

Faktycznie sytuacja przedsiębiorstwa w dzisiaj jest inna. Podstawową przyczyną była kolejna nieudana prywatyzacja, na co złożyła się długotrwałość tego procesu, a także, śmiem twierdzić, nieudolność urzędnicza służb wojewody. Stąd też wniosek o upadłość z możliwością zawarcia układu z wierzycielami, ale prowadzoną przez Sąd Gospodarczy.

Czy to prawda, że zatrudnił Pan w firmie, na bardzo korzystnych warunkach, swoją rodzinę ?

- Tak, to prawda, że zatrudniłem swojego szwagra na trzymiesięczny okres próbny z wynagrodzeniem 1400 zł/brutto, na stanowisku technika. Niestety, znalezienie kogokolwiek do pracy w upadłym przedsiębiorstwie jest praktycznie nierealne. A zadania wynikające chociażby z procedury upadłościowej i bieżącej działalności przedsiębiorstwa muszą być realizowane. Pozostaje mi tylko życzyć nowemu zarządcy tak atrakcyjnych wynagrodzeń dla jego nowo zatrudnionych pracowników, bo faktycznie są one atrakcyjne.

Czy to prawda, że potrafił Pan wydać z kasy firmy ponad 4 tys. zł na bankiet w hotelu i że właśnie kupił Pan sobie nowy samochód?

- Przedsiębiorstwo poniosło w 2006 roku koszt zarządu w kwocie 4158 zł tytułem spotkań z kontrahentami, dostawcami i wierzycielami. Te koszty byłyby na pewno większe, ale wielokrotnie pokrywane były z moich prywatnych pieniędzy, a także przez kierownictwo przedsiębiorstwa biorące udział w wielu spotkaniach.

Jeśli chodzi o moje nowe auto, to bardzo się cieszę, że ludziom podoba się mój nowy 11-letni samochód, który kupiłem za 22 tys. zł z zaległego wynagrodzenia wypłaconego za okres ośmiu miesięcy. Tak, nie pobierałem wynagrodzenia za pracę przez ten czas, tak samo jak pracownicy przedsiębiorstwa. Mam nadzieję, że nowy zarząd w takiej sytuacji zachowa się podobnie.

Czy to prawda, że elementy budowlane z placu zakładu trafiły na prywatną działkę do kogoś z Pana rodziny? A przewóz i praca ludzi z PRDM-u była gratis?

- Owszem, odpady poprodukcyjne były sprzedawane różnym klientom przedsiębiorstwa, między innymi także mojemu szwagrowi. Chciałbym jednak, żeby główna księgowa przedsiębiorstwa przekazywała zarządcy prawdziwe dane.Wszystkie faktury są zgodne ze stawkami obowiązującymi w przedsiębiorstwie w stosunku do innych odbiorców czy najemców. n

Pytała Anna Suchcicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki