Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Engel specjalnie dla nas: Michniewicz zrobił to, co powinien. Nie będę mu udzielał rad. Każdy ma swój styl pracy i wizję drużyny

Jacek Kmiecik
Jacek Kmiecik
Selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz i jego wybrańcy
Selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz i jego wybrańcy Lucyna Nenow / Polska Press
Były selekcjoner reprezentacji Polski, obecnie wzięty telewizyjny ekspert piłkarski Jerzy Engel gratuluje Czesławowi Michniewiczowi awansu do mundialu w Katarze i jest pewny, że fetowanie zwycięstwa nad Szwecją będzie trwać do końca tego roku.

Czy zaskoczyło pana pokonanie Szwedów?

Spodziewałem się tego. Mówiłem o tym głośno, że ich pokonamy i to wyżej niż jedną bramką. Oglądałem Szwedów w meczu z Czechami i bardzo mi się w tym spotkaniu nie podobali. Wiedziałem, ba, byłem tego pewny, że z nimi zwyciężymy.

Z Czechami przecież wygrali.

Ale zagrali jeszcze gorzej niż z nami. Gdyby Czesi mieli swojego najlepszego strzelca Patrika Schicka, który nie mógł zagrać w Sztokholmie, odprawiliby Szwedów z kwitkiem. Czesi nie wykorzystali kilku sytuacji bramkowych, które sobie stworzyli. Marnował zwłaszcza zastępujący Schicka w ataku Tomaš Souček. Dopiero w dogrywce Szwedom udało się zdobyć bramkę, dającą im prawo gry z nami.

Przewidział więc pan wygraną w Chorzowie.

Gdybym nie widział Szwedów wcześniej byłbym bardziej ostrożny. Nic wielkiego nie pokazali. Prezentowali się fatalnie. Nie mieli żadnego pomysłu na sforsowanie obrony. Męczyli się strasznie. A poza tym mieli w nogach nie dziewięćdziesiąt, tylko sto dwadzieścia minut gry i to musiało się odbić na ich dyspozycji w Chorzowie. Dlatego byłem przekonany, że będziemy lepsi od nich.

Ale Polacy mieli mniej z gry niż Szwedzi.

Polska ma taki sposób gry od dawna i nic na to nie poradzimy. Oddajemy inicjatywę przeciwnikowi, potem przechwyt i kontra. Gramy tak dlatego, że nie mamy na środku kogoś, kto pokierowałby poczynaniami partnerów, uspokoił grę i umiejętnie dyrygował.

Jak to, a Sebastian Szymański?

Szymański to dla mnie objawienie tego meczu. Jeden z trzech najlepszych zawodników boju ze Szwedami. Wrócił do reprezentacji w wielkim stylu. Nie wiem, dlaczego Paulo Sousa go nie powoływał? Przecież ten zawodnik był drużynie narodowej niezbędny. Od dawna mówiłem, że reprezentację Polski powinien prowadzić polski trener, który zna piłkarzy, nie jest leniwy, pojeździ na mecze obserwować kandydatów do kadry. Dlatego dobrze się stało, że reprezentację przejął Czesław Michniewicz.

To odpowiedni człowiek na stołku selekcjonera?

Na dzisiaj tak. Zrobił to, co powinien. Nie był to dla niego łatwy czas z wielu powodów, niekoniecznie związanych sensu stricte z reprezentacją. Wytrzymał to i wykonał zadanie.

Pan jako selekcjoner też nie miał łatwo z dziennikarzami.

Jesteśmy inni. Każdy jest inny. Ja skoncentrowałem się wyłącznie na zadaniu. Nie zwracałem uwagi na otoczenie. Myślę, że Czesław teraz zamknął temat. Wszelkie tego typu dywagacje, gdy obejmował reprezentację po awansie pójdą w niepamięć. Pewne sprawy raz na zawsze zostały zatrzymane i nie ma co do nich wracać. Teraz najważniejszy jest mundial w Katarze.

Pan wywalczył awans do mundialu w Korei i Japonii w 2002 w meczu z Norwegią w Chorzowie, podobnie Michniewicz ze Szwecją.

To nieporównywalne. Zupełnie inne czasy, inna reprezentacja, całkiem inny sposób gry. Mój zespół dojrzewał do meczu z Norwegią. A drużyna Czesława podchodziła do spotkania ze Szwecją praktycznie z marszu, po jednym przetarciu ze Szkocją. Jak pokazał wynik ze Szwecją, zrobiono to dobrze.

Michniewicz powinien poświęć czas na budowanie drużyny na mundial w Katarze czy też poważnie potraktować Ligę Narodów?

Nie ma co budować. Drużyna sama meczami w Lidze Narodów się zbuduje, okrzepnie w tych spotkaniach i będzie gotowa do mundialu w Katarze. Mecze w Lidze Narodów to dla nas wyzwanie. Mamy supergrupę i bardzo wymagających przeciwników. Rozpoczynamy z Walią, a potem Belgia i Holandia. W tych meczach selekcja sama się dokona. To będzie bardzo mocne przygotowanie do mistrzostw świata.

Mówił pan, że Szymański był jednym z trzech zawodników, którzy wyróżnili się w meczu. A dawaj pozostali?

Wojtek Szczęsny zaliczył jeden ze swoich z najlepszych meczów w reprezentacji. To jemu w głównej mierze zawdzięczamy zerowe konto. Wyjął piłki nie do wyjęcia. Jego występ oglądało się z przyjemnością. A jego postawa była kluczem do zwycięstwa. Robert Lewandowski wziął na siebie rzut karny, strasznie odpowiedzialne zadanie. Nie tacy zawodnicy jak on rzuty karne marnowali. On jednak wywiązał się z zadania jak należy. A Szymański zdobył czy też odzyskał zaufanie, co świetnie rokuje na przyszłość i kadra powinna mieć z niego nie lada pociechę.

Dziennik „L’Equipe” wybrał piłkarzem meczu Grzegorza Krychowiaka.

Jego doświadczenie było fantastyczne. W przemyślany sposób wypracował rzut karny. Krychowiak może być bez formy, ale to kręgosłup zespołu od bardzo dawna, pokazał, kiedy jest tej drużynie najbardziej potrzebny. Nikt nie zrobiłby tego lepiej niż on.

Jak długo będziemy cieszyć się z awansu do mundialu?

Będziemy fetować. Za chwilę czeka nas losowanie grup mistrzostw świata. Poznamy rywali i rozpoczną się kolejne dyskusje na temat przeciwników. Nie damy rady odpocząć od mundialu. Fetowanie będzie trwało aż do mistrzostw świata, do końca roku.
Niech tak przygotuje reprezentację, jakby jechał do Kataru po zdobycie mistrzostwa świata. Oczywiście, że mistrzostwa nie zdobędzie, ale musi tak przygotować drużynę, jakby jechał po Puchar Świata. Wtedy kadra będzie dobrze przygotowana do turnieju.

Co da nam awans do mundialu w Katarze?

Ten awans z pewnością nakręci koniunkturę. Piłka znowu będzie wiodącym tematem w mediach i domach Polaków. Stworzy się dobry klimat dla futbolu. I polska piłka tylko na tym zyska.

Wybiera się pan na mundial do Kataru?

Trudno powiedzieć jaka przyszłość mnie czeka. Być może któraś stacja telewizyjna będzie chciała mnie zabrać do Kataru? Z przyjemnością przyjmę zaproszenie i jako ekspert będę dzielił się z telewidzami swoją piłkarską wiedzą.

A nie ciągnie pana na trenerską ławkę?

Oczywiście, że ciągnie. Zapach trawy dla trenera jest nie do zastąpienia.

Co doradziłby pan Michniewiczowi przed wyjazdem na mundial?

Każdy ma swoje pięć minut. Nie chodzi o to, aby chcieć komukolwiek udzielać rad. Każdy ma inny styl pracy, ideę i wizję drużyny. Selekcjoner nie może nikogo naśladować. Nie może się uśmiechać jak Kazimierz Górski, nie może chodzić jak Antoni Piechniczek, albo krzyczeć jak Andrzej Strejlau. Musi być sobą. Taki jaki jest. I kibice albo go takim przyjmą i zaakceptują, albo odrzucą. Selekcjoner musi być prawdziwy, a nie udawać kogoś innego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki