Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jasnowidz też się myli

Magda Oomilianowicz/KAP
Niektórzy uważają go za następcę wizjonera Stefana Osowieckiego i księdza Czesława Klimuszki. Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa, ma na swoim koncie ponad 600 spraw, w których pomógł odnaleźć osoby zaginione, porwane, zamordowane. W grubej teczce przechowuje plik podziękowań za pomoc od komend policji z całej Polski.

Jackowskiego nie otacza aura niesamowitości. Ma wykształcenie zawodowe, mieszka z rodziną w przeciętnie urządzonym, czterdziestometrowym mieszkaniu. W pokoju jasnowidza nie ma szklanej kuli ani czarnego kota. Wnętrze typowe - segment, telewizor, ława.
- Jak pani widzi, na wizjach niewiele można się dorobić, ale z drugiej strony nie trzeba wstawać na siódmą do pracy - żartuje.

Polskie wizje

Na początku roku Jackowskiego odwiedziło trzech Japończyków. Był wśród nich Akio Chiba, producent programu, który poprosił jasnowidza o zrobienie wizji ze zdjęcia młodej dziewczyny.
- Podczas wizji zobaczyłem piętrowy parking i samotnie stojący na nim samochód. Okazało się, że rzeczywiście policja odnalazła samochód zaginionej na parkingu, na którym wcześniej dziewczyna nie bywała. Wizja okazała się trafna i wtedy zaproponowano mi udział w programie. Pomysł programu był taki, że dwóch renomowanych jasnowidzów przyleci do Tokio, gdzie będą usiłowali rozwikłać sprawy zabójstw - opisać miejsca zbrodni i ich przebieg. Potem zostanie to skonfrontowane z ustaleniami policyjnymi. Oprócz Jackowskiego zaproszono znanego jasnowidza z Ameryki - Johna Monti. Japończycy wybrali Montiego, który jest uznawany za najlepszego jasnowidza w USA, i który od lat współpracuje z FBI i Jackowskiego, bo jest uznawany za najlepszego jasnowidza w Europie. Każdy z nich zajął się w Tokio innymi zagadkami. Na początku trzytygodniowego pobytu w Japonii, poproszono Jackowskiego o opis zabójstwa czteroosobowej rodziny. Podano mu wiek ofiar, ich imiona, a dostarczono jedynie woreczek z ziemią z ich ogrodu. Jasnowidz nie mógł dostać żadnego przedmiotu z miejsca zbrodni, ponieważ według japońskiego prawa do czasu rozwiązania sprawy, nikt oprócz policji nie może wejść na teren, gdzie popełniono morderstwo. Dom, w którym zamordowano rodzinę, jest wciąż - po dwóch latach - otoczony taśmą. Obok stoi radiowóz, a terenu pilnuje uzbrojony policjant.
- Wizje tej zbrodni robiłem w pokoju hotelowym, w którym towarzyszyła mi ekipa filmowa. Narysowałem mapkę miejsca zbrodni, podałem godzinę zdarzenia i opisałem morderstwo. Pierwszy zginął syn, który został uduszony. Potem morderca zabił, na wąskich schodach nożem ojca i zrzucił ciało na dół. Na końcu, od ciosów nożem, zginęły matka i córka. Ich zwłoki też zrzucił ze schodów. Morderca zostawił w domu koszulkę i czapkę. Chcąc upozorować psychiczne dewiacje mazał krwią ofiar po ścianach, zaś w pobliskim parku porzucił rękawice.
Jackowski włącza magnetowid i puszcza film nakręcony w Japonii. Pokazuje nam komputerową rekonstrukcję zbrodni, przygotowaną przez policję. Okazało się, że jego wizja pokrywa się z ustaleniami policji. Plan miejsca zbrodni, jej opis i rzeczy pozostawione przez mordercę. Podobnie było przy drugiej sprawie - zabójstwie młodej dziewczyny sprzed czterech lat. Jackowski nie tylko narysował plan terenu gdzie znaleziono jej zwłoki, ale dokonał czegoś więcej - pomógł policji odnaleźć but i bieliznę ofiary.
- Praca w Japonii, to było dla mnie bardzo trudne doświadczenie - wspomina. - Podczas robienia wizji nikt z całej ekipy nie dał mi w żaden sposób znać, czy moje wizje są trafne, czy nie. Do samego końca nie wiedziałem, jaki jest efekt. Dopiero dwa dni przed odlotem zaproszono mnie do studia. Program był emitowany na żywo. Tam wszyscy zaczęli mi gratulować i wtedy dowiedziałem się, że moje wizje miały sens i prawie w stu procentach pokryły się z ustaleniami ze śledztwa. Dlatego zaproszono mnie ponownie.

Krótkie mignięcie

Jackowski dostał propozycję od Japończyków, aby pomóc w rozwikłaniu innych spraw kryminalnych. Być może podpisze długoterminowy kontrakt z telewizją japońską. Jeśli chodzi o pomyłki, sławny wizjoner Stefan Osowiecki, któremu poświęcono wiele publikacji, na 100 wizji miał 60 wizji trafnych. Jackowski mówi, że w jego przypadku jest podobnie.
- Około 60 procent to wizje celne, udane. Jeśli miałbym 100 procent trafnych wizji, nie byłbym jasnowidzem, ale cudotwórcą, Bogiem. Zawsze w wywiadach podkreślałem, że miewam pomyłki, jak każdy. Dlatego uprzedzam każdego, kto do mnie trafia, że wizja może się potwierdzić, ale nie musi. Nie sądzę, żeby był na świecie człowiek, parający się parapsychologią, który złożyłby zapewnienie o swojej nieomylności, bo byłby szaleńcem.

Dar

Pytany, jak to się dzieje, że widzi zdarzenia, ludzi, rzeczy oddalone o setki kilometrów, odpowiada:
- Myślę, że dar, który ja posiadam, to nie jest żaden cud. Takie właściwości bardziej bądź mniej rozwinięte mogą mieć także inni ludzie. Przecież każdy z nas jest nośnikiem i przekaźnikiem energii. A medium, mówiąc najprościej, odbiera energię wysyłaną przez człowieka. Kiedy ktoś zgłasza się do mnie z problemem, proszę żeby mi nic nie sugerował. To bardzo istotne. Wystarczy przedmiot, z którym dana osoba była związana, może być jej zdjęcie. Wpatruję się w nie intensywnie, przykładam do czoła i jeśli wizja jest czytelna mówię, co widzę. Wizja to coś prostego, ale jednocześnie trudnego do wyjaśnienia. To nie jest ani film, ani obraz. To raczej odczucie, złapanie ulotnego momentu i jego interpretacja. To coś mentalnego, zbliżonego do snu i do uczucia. Odbieram krótkie mignięcie i już wiem.
Przez 15 lat nietypowej działalności Jackowski zebrał na swoim koncie wiele spektakularnych sukcesów. Świadczą o tym setki listów od ludzi, którym pomógł i podziękowania od policjantów z całej Polski, choć oficjalnie policja niechętnie przyznaje się do współpracy z wizjonerami. "...Chcę Panu serdecznie podziękować za dokładne wskazanie miejsca ukrywania się poszukiwanego listem gończym groźnego przestępcy. Przekazane przez Pana informacje, z dokładnym wskazaniem ulicy i budynku pozwoliły na zatrzymanie go. Z uwagi na naszą dotychczasową, owocną współpracę, mam nadzieję, że będzie ona trwała nadal" - czytam w liście z Komendy Policji w Radomiu.
- Oto jeden z ostatnich dowodów na to, że policja podobno nie korzysta z usług jasnowidzów - spodnie ofiary morderstwa, przywiezione przez policjantów z Kętrzyna. Na podstawie mojej wizji policja zatrzymała zabójcę i znalazła dowód rzeczowy. Tu jest podziękowanie z komendy w Kętrzynie - pokazuje.
W październiku 2000 roku miesięcznik "Nieznany Świat" przyznał Jackowskiemu nagrodę honorową, uznając go za jednego z najwybitniejszych współczesnych jasnowidzów świata. Mirosław Lisiecki, pracownik naukowy policji z Wyższej Szkoły Policyjnej w Szczytnie, który bada zjawisko jasnowidzenia w Polsce, w filmie na temat Jackowskiego stwierdza, że jest on bezsprzecznie numerem jeden w Polsce, ze względu na liczbę pozytywnych rezultatów we współpracy z policją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki