Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Paweł II (1920-2005)

Jacek PawŁowski, Magdalena Mrozek, Aldona Rusinek, Wojciech DorobiŃski, Barbara Milewska-Foss
Hiszpański kardynał Eduardo Martinez Somalo święci Papieża Jana Pawła II. Ciało Papieża wystawiono na katafalku w Sali Klementyńskiej, na drugim piętrze Pałacu Apostolskiego. Watykańscy i włoscy dygnitarze oddali hołd zwłokom Jana Pawła II. Pomiędzy dygnitarzami, którzy stanęli przed ciałem ubranym w czerwono-białe szaty i otoczonym przez Gwardię Szwajcarską, był włoski prezydent Carlo Azeglio Ciampi i  premier Berlusconi
Hiszpański kardynał Eduardo Martinez Somalo święci Papieża Jana Pawła II. Ciało Papieża wystawiono na katafalku w Sali Klementyńskiej, na drugim piętrze Pałacu Apostolskiego. Watykańscy i włoscy dygnitarze oddali hołd zwłokom Jana Pawła II. Pomiędzy dygnitarzami, którzy stanęli przed ciałem ubranym w czerwono-białe szaty i otoczonym przez Gwardię Szwajcarską, był włoski prezydent Carlo Azeglio Ciampi i premier Berlusconi Fotorzepa
Kiedy dzieje się coś ważnego, media bardzo dokładnie opisują okoliczności wydarzenia. Czas z dokładnością do minuty, miejsce z opisem wszystkich istotnych szczegółów. Dokładny opis chwili ma podkreślić rangę wydarzenia, oddać jego atmosferę, utrwalić je na lata w pamięci.

"W sobotę o 11.20 koła papieskiego samolotu włoskich linii lotniczych Aitalia dotknęły płyty lotniska w Rębiechowie koło Gdańska" - tak "Tygodnik Ostrołęcki" odnotował rozpoczęcie najdłuższej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1999 roku. Gdy trzeba było zrelacjonować pielgrzymkę Papieża do kraju, słowa same układały się w zdania. Gdy odnotowujemy w "Tygodniku" śmierć Ojca Świętego, napisanie pierwszego zdania przychodzi z najwyższym trudem.
"Jan Paweł II odszedł do lepszego ze światów wczoraj o godz. 21.37" - napisała w niedzielę "Gazeta Wyborcza", "Papież Jan Paweł II zmarł w sobotę wieczorem o godzinie 21.37" - podała "Rzeczpospolita". "Jan Paweł II odszedł. Zmarł w sobotę o godzinie 21.37" - napisała w jednej z depesz Polska Agencja Prasowa. "O godzinie 21.37 nasz Ojciec Święty powrócił do domu Ojca" - powiedział na Placu św. Piotra arcybiskup Leonardo Sandri.
Dzień i dokładna godzina śmierci. Dowiedzieliśmy się jeszcze, że Jan Paweł II zmarł w swoim pokoju w otoczeniu przyjaciół, że trzymał za rękę abpa Dziwisza, że tuż przed śmiercią powiedział "amen".
Na wieść o śmierci Papieża ludzie w Polsce ruszyli do kościołów. Przez całą sobotę w świątyniach trwały modlitwy w intencji Papieża. Uczestniczyli w nich jednak najwytrwalsi. Po ogłoszeniu wiadomości o śmierci, kościoły zaczęły się zapełniać. Przychodzili przede wszystkim młodzi ludzie. Zaczęły bić dzwony. Tysiące ludzi gromadziło się na ulicach i placach miast. Największe tłumy były w Krakowie, Wadowicach i Warszawie.
Z całego świata popłynęły do Watykanu kondolencje, wyrazy żalu, współczucia.
- Modliłem się za Niego, tak jak on modlił się za mnie, za pokój - powiedział sekretarz generalny ONZ Kofi Annan. - Bardzo troszczył się o świat, w którym żyjemy.
Prezydent Francji w wydanym oświadczeniu podkreślił, że "głęboka żałoba objęła Francję, a także wszystkich Francuzów, którzy przynależą do Kościoła katolickiego".
- Głosząc Dobrą Nowinę wzywał: otwórzcie, rozewrzyjcie wrota szeroko na przyjście Chrystusa - oświadczył z kolei w katedrze w Moguncji przewodniczący Konferencji Biskupów Niemieckich, kard. Karol Lehmann.

Z żalem pożegnali Papieża przywódcy niechrześcijańskich państw. Wicepremier Izraela Szimon Peres powiedział, że Jan Paweł II okazywał nie tylko wielkiego, ale i pełnego dobroci ducha. Nawet jeśli reprezentował katolicyzm, udało mu się dzięki talentowi i swojej osobowości reprezentować globalne partnerstwo.
O północy oświadczenie wygłosił również prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski. Powiedział, że straciliśmy bezpowrotnie największy autorytet moralny, który pozwałał wielu obywatelom odnajdować sens codzienności i dokonywać wyborów. Straciliśmy też wielkiego orędownika Polski na całym świecie. Prezydent podkreślił, że Papież nigdy o ojczyźnie nie zapomniał.
Niezwykły, bardzo osobisty a jednocześnie krótki komentarz w sprawie śmierci Ojca Świętego wygłosił w radiu RMF redaktor naczelny "Znaku" Jarosław Gowin. "Wydawało mi się, że ojca traci się tylko raz. Dzisiaj widzę, że traci się go po raz drugi".
Papież Jan Paweł II przez ponad 26 lat kierował Kościołem katolickim. Był papieżem, który znacząco wpłynął na historię Kościoła katolickiego i współczesnego świata. Nie wahał się zajmować stanowiska wobec najtrudniejszych problemów. Wielokrotnie apelował do światowych przywódców o pokojowe rozwiązywanie konfliktów. Z determinacją upominał się o prawa człowieka i pokój na świecie. Zwracał się do wyznawców wszystkich religii o wspólne wysiłki na rzecz pokoju, prosząc o modlitwy i "uwolnienie świata od haniebnej zmory terroryzmu". W 2000 roku zwrócił się z historyczną prośbą o przebaczenie za błędy Kościoła.
Jako pierwszy Papież w historii Kościoła złożył wizytę w synagodze i w meczecie. Pierwszy odwiedził Kościół protestancki i rozpoczął publiczny dialog głowy Kościoła katolickiego z muzułmanami. Z jego inicjatywy doszło do bezprecedensowego w dziejach spotkania ekumenicznego w Asyżu. W 2000 roku złożył historyczną wizytę w Instytucie Pamięci Narodowej Yad Vashem i modlił się przy Ścianie Płaczu.

Był pierwszym Papieżem, który zwołał i przewodniczył 18 spotkaniom młodzieży z całego świata, widząc w ludziach młodych tych, którzy mogą zbudować światowy pokój.

Ksiądz Jan Świerad, proboszcz parafii Zbawiciela Świata w Ostrołęce
Ksiądz Jan Świerad, proboszcz parafii Zbawiciela Świata w Ostrołęce W. Dorobiński

Ostrołęka, 2 kwietnia, godz. 22.30, kościół Zbawiciela Świata
(fot. J. Pawłowski i W. Dorobińsk)

W Watykanie 2 kwietnia o godzinie 21.37 zmarł Jan Paweł II. "Jestem zadowolony, wy też bądźcie. Módlmy się razem z radością. Dziewicy Maryi powierzam wszystko radośnie" - ostatniego przesłania Papieża nie posłuchaliśmy.
Ze łzami w oczach ludzie szli do kościołów. Ostrołęczanie chcieli być w tej chwili razem...

Umarł nasz Papież

Ks. Marian Niemyjski, proboszcz z Kadzidła
Ks. Marian Niemyjski, proboszcz z Kadzidła A. Rusinek

Młodzież oazowa przed kościołem św. Franciszka w Ostrołęce
(fot. A. Rusinek)

2 kwietnia o godzinie 21.37 zmarł Jan Paweł II. "Jestem zadowolony, wy też bądźcie. Módlmy się razem z radością. Dziewicy Maryi powierzam wszystko radośnie" - ostatniego przesłania Papieża nie posłuchaliśmy.
Niemal równocześnie z biciem żałobnych dzwonów w oknach ostrołęckich mieszkań pojawiły się zapalone świeczki. Spontanicznie też wielu ostrołęczan, po wysłuchaniu informacji o śmierci Papieża, z cisnącymi się do oczu łzami ruszyło do kościoła. By pomodlić się za duszę Ojca Świętego i zjednoczyć się w swoim smutku z innymi.
- Musiałam wyjść z domu, potrzebowałam po prostu znaleźć się w kościele, chociaż nie bywam tu często - mówi przez łzy dziewczyna w kościele pw. św. Wojciecha w Wojciechowicach. - Dlaczego jestem? Bo On tak chciał, żeby młodzi ludzie byli blisko Boga. Mam ogromny szacunek dla tego Człowieka, dla jego mądrości, tolerancji i dlatego przyszłam.
W kościele św. Wojciecha, około 23.00 jest kilkanaście osób pogrążonych w modlitwie. Klęczą. Starszy mężczyzna wyciera oczy. Nie kryje łez. Mokre policzki mają też nastoletnie dziewczyny.
W kościele pw. Zbawiciela Świata wypełnione wszystkie miejsca w ławkach. Trwa wspólna modlitwa.
- Od wczoraj już nie miałam nadziei, że Ojciec Święty przeżyje - mówi Eugenia Olender po wyjściu z kościoła. - Gdy dowiedziałam się, że odszedł, ogarnął mnie wielki smutek, ale jednocześnie ulga, że już nie cierpi, bo cierpiał przecież tak długo. Miałam szczęście widzieć Ojca Świętego dziesięć lat temu, w Watykanie. Było to dla mnie duże przeżycie.
Dwóch młodych ludzi po cichej modlitwie podnosi się z klęcznika.
- Musieliśmy przyjść, pomodlić się - mówią Marcin i Krzysztof. - Byliśmy w barze, z telewizji dowiedzieliśmy się, że Papież zmarł. Przyszliśmy od razu do kościoła. Chcieliśmy się pożegnać z Ojcem Świętym. Niby byliśmy przygotowani na Jego śmierć, ale to jednak bolesne przeżycie.
Młodzi ludzie dodają, że media, zwłaszcza telewizja, zbyt sensacyjnie traktowały ostatnie dni Papieża.
- Nie zachowano szacunku dla Ojca Świętego, dla Jego cierpienia, dla śmierci. Powinniśmy to przeżywać bardziej w ciszy. A w telewizji zrobiono z tego prawie show - uważają.
W kościele pw. Świętego Franciszka sporo młodzieży. Zapalają świeczki pod portretem Jana Pawła II.
- Modliliśmy się za zdrowie Papieża już wczoraj wieczorem - mówią. - Dzisiaj przyszło dużo młodzieży z ruchu oazowego. Śpiewaliśmy piosenki i modliliśmy się za zdrowie Ojca Świętego. Jakieś dwie godziny temu ksiądz proboszcz powiadomił wiernych, że Papież nie żyje. Zrobiło się okropnie smutno. To dla wszystkich wierzących Polaków straszna strata. Jan Paweł II był wielkim autorytetem, wzorem do naśladowania - mówią młodzi ludzie, dodając, że na pewno żaden inny Papież nie będzie już tak bliski Polakom. - Nie będzie już takich wspaniałych pielgrzymek, takiej bliskiej więzi, takich emocji i wzruszeń.
W farze po północy klęczy kilkanaście osób. Twarze ukryte przeważnie w dłoniach. Cichy smutek i łzy.
- Byliśmy już w klasztorze, teraz przyszliśmy się jeszcze tutaj pomodlić - mówią trzej młodzi ludzie, którzy opuścili kościół po dłuższej modlitwie. - Modliliśmy się o to, by Ojcu Świętemu było jak najlepiej, i żeby ludzie bez niego potrafili sobie jakoś radzić. Żeby pamiętali, że Papież uczył szacunku dla drugiego człowieka, tolerancji i wiary w dobro i pokój - Kamil Gąska, Piotr Załęski i Karol Suski uważają, że to najważniejsze wartości, jakie wpajał ludziom Papież. Myślą, że cierpienie i śmierć Jana Pawła II jeszcze bardziej umocnią wiarę, nie tylko w Polakach.

Około 22.20, w czterdzieści minut po śmierci Jana Pawła II, w kościele pw. św. Antoniego panowały ciemności. W korytarzu przed bocznym wejściem do kościoła modliło się kilkanaście osób. Do klasztoru zaczynały napływać grupy młodych ludzi, chcących modlitwą pożegnać Papieża. Świątynia była zamknięta, a kościelny stanowczo wypraszał zgromadzonych. Nie pomagały argumenty, że w tę jedną noc chcą w zadumie pożegnać największego Polaka. Czarę goryczy przelało stwierdzenie kościelnego: - Jego nie podniesiecie, a ja muszę rano do pracy.
Oburzeni parafianie gromadnie zaczęli domagać się przybycia proboszcza. Wkrótce wyszło dwóch księży. Młodzi ludzi pytali, dlaczego nie pozwala im się modlić w świątyni? Czemu nie mogą pożegnać Papieża w sposób, jaki im najbardziej odpowiada? Mówili, że dla wielu z nich jest to pierwsza modlitwa od wielu lat. Z goryczą dodawali, że na placu św. Piotra już drugą noc towarzyszą Papieżowi tysiące ludzi, a w jego rodzinnym kraju zamyka się przed wiernymi kościoły. Pytali czemu w piątek o wpół do jedenastej w nocy na bramie kościoła zawisły łańcuchy. Około 22.45 podjęto decyzję o udostępnieniu kościoła parafianom. Wkrótce klasztor zaczął się zapełniać. Wciąż przychodziła młodzież. Mimo późnej pory docierały całe rodziny z małymi dziećmi. Modlący się z trudem powstrzymywali szloch, wycierali łzy. Zapłakana dziewczyna, wychodząc z klasztoru zapytała stojących przed wejściem, dlaczego nie biją dzwony? Może czekają na śmierć kogoś ważniejszego - odpowiedziała jej smutnym głosem starsza kobieta.
Zupełnie pusty parking przed Starą Chatą, najpopularniejszą dyskoteką w mieście. Z wewnątrz nie słychać żadnych dźwięków zabawy.
Szklany, duży znicz płonie obok uchylonych drzwi kościoła w Rzekuniu. W środku jest tylko pięć osób. Cicho się modlą.
W oknach ostrołęckich osiedli pojawia się coraz więcej świeczek. Płonie znicz przy pomniku papieża przy Szkole Podstawowej nr 10, która nosi jego imię. Na pobliskiej alei Jana Pawła II nikt nie zapalił świeczki.
Dowiadujemy się o weselu, które odbywa się tej nocy w mieście. Ciekawi jesteśmy, jak weselnicy godzą radość nowego związku, nowego życia z odejściem Papieża. Trafiamy akurat na wyciszony klimat sali weselnej "Augustyniak". Orkiestra gra coś nastrojowego. Jedni goście, jak się okazuje, wiedzieli o śmierci Ojca świętego, inni nie. Kto chciał, to się bawił. Państwo młodzi o odejściu Papieża dowiedzieli się od nas.
- Ostatnie dni były dla nas bardzo trudne - wyznają. - Nie wiedzieliśmy, co robić. Data ślubu ustalona była już dawno. Sto osób zaproszonych także. Mimo obaw o życie Papieża, nie mogliśmy tego odwołać.
Dochodzimy do wspólnego wniosku, że Ojciec Święty cieszyłby się z nowego związku małżeńskiego i weselnej radości przeżywających go ludzi. Nawet w tak szczególnym dniu.
Dwa wesela odbyły się także tego dnia w Kadzidle.
- Jan Paweł II w swej tolerancji i dobroci, patrząc na radość młodych par z zaświatów, na pewno nie ma nic przeciwko temu - mówią nam kadzidlańscy księża.
Flagi na ostrołęckim ratuszu zostały opuszczone do połowy masztu. Odwołano wszystkie imprezy w mieście. Nie odbył się w sobotę koncert "Mazowsza", nie zagrali meczów w niedzielę piłkarze.
Trzeba normalnie żyć - tak chciałby Papież. Tak żyć, by kiedyś znowu Go spotkać.

Papież dał nam ostatnią katechezę

Ksiądz Jan Świerad, proboszcz parafii Zbawiciela Świata w Ostrołęce
(fot. W. Dorobiński)

O spotkaniu i pożegnaniu z Janem Pawłem II mówi ksiądz Jan Świerad, proboszcz parafii Zbawiciela Świata w Ostrołęce.
- Z każdego spotkania z Nim wychodziłem umocniony, nawet po dotyku ręki. Pierwszy raz, kiedy byłem alumnem w seminarium w Warszawie, kiedy posługiwałem jako kleryk Prymasowi Wyszyńskiemu. Ktoś rano przed mszą powiedział - Wojtyła leży krzyżem w kaplicy. Po raz pierwszy Go wtedy zobaczyłem. On już wówczas potrafił ukazać, że warto zawierzyć głębokiej modlitwie. Te ciężkie sprawy załatwiał w samotnej modlitwie, gdzieś w głębi kościoła czy kaplicy, przed ogólnym nabożeństwem. A dziś w swoim odejściu Papież zjednoczył cały świat, przy wartościach nieprzemijających, wszak wszyscy bez względu na wyznanie staniemy przed Bogiem.
Cały czas nas nauczał: laik będzie widział obumierające, gnijące ziarno, wierzący ujrzy w tym kiełkujący kłos nadziei. To pokazał nam Papież wobec całego świata. Mąż boleściwy, wydawałoby się, że właśnie Jego Bóg powinien szczególnie chronić, a tymczasem nie. Przyjął brzemiona całego świata na siebie. Pokazał, że chrześcijaństwo jest religią radości a nie smutku, bo nie kończy się na Wielkim Piątku, ale na poranku Zmartwychwstania.
Kiedyś byłem w Rzymie, jako opiekun pielgrzymki służby zdrowia z Wysokiego Mazowieckiego. Mówię: "odezwijcie się po polsku, On tak czeka na kontakt z językiem, z rodakami". Papież przechodził obok, a tych jakby zamurowało. Gdzieś z drugiego rzędu krzyczę: - Ojcze Święty pobłogosław nam. I wtedy Papież, który już minął naszą grupę wraca, robi mi znak krzyża na czole i dopytuje: - A skąd jesteście? Tak był uwrażliwiony na mowę polską, na Polaków. Uczył nas tego patriotyzmu na całym świecie. Teraz byłem w lutym w Rzymie i już miałem załatwioną audiencję prywatną na niedzielę, a w czwartek Ojciec Święty trafił do szpitala. I stąd przyznam szczerze, że mnie ta sytuacja wzrusza. Nie wstydzę się - płakałem, może bardziej niż przy śmierci własnego ojca. Coś we mnie pękło.
Obawiam się, że nawet zjednoczeni przy Jego łożu śmierci, będziemy płakać, modlić się, tylko czy zrozumiemy, co chciał nam przekazać? Tak jak przy licznych wizytach, wiwatowaliśmy, śpiewaliśmy, ale czy nauczyliśmy się Go słuchać? W swoim odejściu Papież nauczał nas jeszcze raz pogodzenia się z wolą Boga. Nikt się nie spodziewał, a Papież dał nam piękną katechezę podejścia do śmierci, zmienił sens śmierci, dał wiarę w życie wieczne. I jeszcze jedno, mógł pojechać do szpitala, odmówił, chciał umierać wśród najbliższych. Nie ma nic gorszego od umierania w szpitalach, w samotności, z daleka od bliskich. Tego nas uczył, byśmy się nie pozbywali swoich bliskich, pozwalając im umierać samotnie.

Jeszcze w szkole podstawowej miałem księdza katechetę, wspaniałego humanistę, który mówił, że kardynał Wojtyła może być papieżem-Polakiem. Tym z wiersza Słowackiego. I tak go wtedy widziałem, jako kleryk w Pałacu Prymasa.
Odszedł wielki autorytet. Tak było z kardynałem Wyszyńskim, do którego odwołujemy się wciąż po dwudziestu latach od Jego śmierci. Ale Bóg wie, co robi. Czy my jesteśmy gotowi jako Polacy na to odejście? To jest nasza ludzka filozofia, boska jest inna, Bóg wie lepiej.
Jest to dla nas próba ogromna, mieliśmy zawsze zaplecze w Ojcu Świętym. Zawsze było się do kogo odwołać.

Śmierć Papieża umocni wiarę w Polakach

Ks. Marian Niemyjski, proboszcz z Kadzidła
(fot. A. Rusinek)

W kadzidlańskim kościele w piątek i sobotę nie było wielu czuwających, choć drzwi świątyni były otwarte. Dopiero gdy wieczorem rozdzwoniły się dzwony, do kościoła zaczęli ściągać tłumnie pogrążeni w smutku wierni. Bicie dzwonów obudziło proboszcza Mariana Niemyjskiego, który w nienajlepszym stanie, po dwóch zawałach serca, zasnął znużony chwilę wcześniej. Z proboszczem parafii św. Ducha Marianem Niemyjskim o zakończonym pontyfikacie Jana Pawła II rozmawialiśmy w niedzielne popołudnie.
- Trudno wyrazić słowami, zwłaszcza w takiej chwili, kim był dla nas Papież. Mnie utkwiło w pamięci jedno wydarzenie: 4 marca 1984 r. - audiencja kapłanów z diecezji łomżyńskiej u Ojca Świętego w Watykanie. Jan Paweł II podchodził do każdego z nas z jakimś słowem. Prałatowi z Małkini powiedział: w Małkini za dużo torów. Ja byłem wówczas wikariuszem w Andrzejewie i budowałem kościół w Nowym Borku. Poprosiłem o poświęcenie. A Papież na to: postawcie w gminie Andrzejewo piękny kościół, bo tam spoczywa matka Prymasa Tysiąclecia, kardynała Wyszyńskiego. Obok stał prałat Mikołajczyk z parafii Myszyniec. Tam, Kurpie trzymajcie się, i po południu myślcie - mówi do niego Papież. Był też ksiądz z Mikaszówki. I Papież go pyta: a ten proboszcz, który mnie pogonił, gdy szedłem przez ziemniaki, czy jeszcze żyje? Zadziwił nas wtedy pamięcią, prawdziwym zainteresowaniem, poczuciem humoru.
Trudno też ocenić w kilku słowach Jego pontyfikat. Na pewno postawił bardzo wysoko poprzeczkę swemu następcy i niełatwy krzyż do udźwignięcia. Ale Kościół jest wieczny, więc będzie trwał, mimo obecnej ogromnej straty. Myślę, że śmierć Jana Pawła II umocni wiarę w Polakach, poprzez to, że będą czerpać z Jego nauki, z Jego przekazów moralnych. Na pewno pamiętają Jego ostatnie przesłanie: otwórzcie serca na Chrystusa. Czyli na dobro i miłość do drugiego człowieka. To bardzo piękny testament Jana Pawła II, który powinniśmy całym sercem i duszą realizować.

Zostałem w kościele sam

Ksiądz Michał Bieńkowski z Rupina w gm. Baranowo pracuje w Danii w Skt. Pauls Kirke. Spytaliśmy go, jak w jego kościele wierni przyjmowali czas umierania Papieża.
W piątek o godz. 19.00 wraz z niewielką grupą ludzi sprawowałem Mszę św. w intencji Jana Pawła II. Po niej nastąpiła całonocna adoracja Najświętszego Sakramentu. Brak tłumów w moim kościele można nieco usprawiedliwiać tym, że Dania jest krajem protestanckim, a katolicy stanowią zaledwie 0,6 proc. ludności tegoż kraju. Poza tym ciekawe jest też położenie mojego kościoła: w jego najbliższym sąsiedztwie mieszka znacznie więcej protestantów (co tutaj nie jest aż tak dziwne) i wyznawców islamu niż katolików. Niemniej grupka ludzi pojawiła się na Eucharystii i wspomnianej adoracji. Także kilka rodzin protestanckich zaszło na chwilę do kościoła, by zapalić świece. Około 23.00 zostałem w kościele sam - z Chrystusem Eucharystycznym - ma się rozumieć. O 5.00 zmienił mnie przebywający u mnie na praktyce kleryk.
Sobota upłynęła także pod znakiem czuwania z Papieżem. Przychodziły małe grupki ludzi. Teraz, kiedy odpisuję na maila z "Tygodnika", o 2.30 w nocy kościół jest ciągle otwarty i taki już pozostanie aż do poniedziałku. Przy głównym ołtarzu ustawiłem obraz Jezusa Miłosiernego, a obok niego portret Świętej Pamięci Ojca Świętego. Paschał - symbol Zmartwychwstałego Chrystusa będzie się palił przez całą noc. Trochę liczę na więcej nawiedzin kościoła z racji niedzieli. W poniedziałek w kopenhaskiej katedrze dołączę do koncelebry żałobnej Mszy św., sprawowanej pod przewodnictwem ks. biskupa Czesława Kozona. Jeszcze nie wiem, co będzie później. Jak wszyscy wierzący ufam, że owoce pontyfikatu naszego Rodaka teraz staną się jeszcze bardziej widoczne, bo przecież ziarno rzucone w ziemię nie mogło obumrzeć na darmo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki