- Jesteście jak wirus, jak zaraza - powiedział nam jakiś niezbyt uprzejmy starszy pan przed chwilą pod kościołem. Ale nie zrażamy się takimi odzywkami, bo większość ludzi traktuje nas życzliwie i hojnie - śmieją się licealistki kwestujące na ulicach Makowa.
Z XVII Finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej pomocy kwestowało 11 stycznia w makowskim sztabie, dowodzonym jak zwykle przez Kasię Wojnarowską, 70 wolontariuszy. Zbierali pieniądze na ulicach Makowa i w kilku gminach.
- Wolontariat mamy coraz młodszy. Nie ma już tych, którzy rozpoczynali z nami Wielką Orkiestrę przed laty. Może działają gdzieś w innych sztabach, w innych miastach. Ale następców nam nie brakuje - mówi Katarzyna Wojnarowska.
W orkiestrowym sztabie w Różanie, którym kierowała Jolanta Kruszewska, o godz. 12.00 liczono pierwsze zyski. W puszkach było około 800 złotych.
W różańskim sztabie kwestowało w tym roku 70 wolontariuszy, w tym 35 z identyfikatorami Jurka Owsiaka, reszta pomagała - w gminach Różan i Młynarze. Najmłodszym był Bartuś Mosakowski. Na pytanie ile ma lat, Bartuś zlicza na palcach: pięć! Dlaczego zbiera? Bo lubi pomagać chorym dzieciom. Tak też mówił swoim kolegom z przedszkola, gdy w piątek krążył pośród nich z puszką. Bartek w przedszkolu - wśród pracowników, rodziców, dzieci - zebrał ponad 200 złotych!
- Ludzie dają raczej chętnie. Ile kto może. Najhojniejsi są pod kościołem i pod Polo Marketem - mówią kwestujący gimnazjaliści.
- Nasi wolontariusze chcą pobić ubiegłoroczny rekord, 4 tys. złotych. Mam nadzieję, że im się uda - mówi Jolanta Kruszewska. (AR)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?