Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Małysz na śniegu, tak Mateusiak na piasku

Cezary Brzuzy
Sportowiec z Ostrołęki na najwyższym stopniu podium 79. lekkoatletycznych Mistrzostw Polski w Bielsku-Białej
Sportowiec z Ostrołęki na najwyższym stopniu podium 79. lekkoatletycznych Mistrzostw Polski w Bielsku-Białej Fot. A. Wołosz
Po raz pierwszy Ostrołęka ma lekkoatletycznego Mistrza Polski seniorów!

79. Lekkoatletyczne Mistrzostwa Polski w Bielsku-Białej przyniosły naszemu regionowi historyczny sportowy sukces. 4 lipca Tomasz Mateusiak startujący w barwach ostrołęckiego klubu wywalczył tytuł Mistrza Polski seniorów w skoku w dal. Dawno już żaden ze sportowców z klubu z naszych stron nie wznosił rąk w geście triumfu po zdobyciu tytułu Mistrza Polski wśród seniorów. - Złote medale juniorów oczywiście były, ale seniora, który wygrałby rywalizację w Polsce nie przypominam sobie - przyznaje redaktor Antoni Kustusz, który przez wiele lat zajmował się w "Tygodniku" sportem. - Pamiętam tylko sukcesy Jana Niedźwiedzkiego w podnoszeniu ciężarów w barwach MZKS Narew Ostrołęka. Ale było to na początku lat siedemdziesiątych - szukał w pamięci trener ostrołęckich siatkarzy Edward Górecki. Dawno też nie emocjonowaliśmy się oglądając występy ostrołęckich sportowców na szklanym ekranie. Mamy wprawdzie pierwszoligowych siatkarzy Arkadiusza Gołasia i Jakuba Łomacza, lecz oni już przed laty, z konieczności, porzucili ostrołęckie kluby. W ubiegłym roku "w telewizorze" pokazał się Tomasz Mateusiak, lecz każdy z jego sukcesów zapisywany był przez ogólnopolskie media na konto Skry Warszawa. W piątek 4 lipca w głównym wydaniu "Wiadomości" zobaczyliśmy już Mateusiaka w barwach OKLA Intercell SA Ostrołęka w skoku po złoty medal Mistrzostw Polski. Wcześniej, wprawdzie bez sukcesów, Mateusiak skakał z białym orłem na piersi we Florencji oraz na Mityngu Żywiec Cup w Poznaniu. W Polsce dostrzeżono sportowca wychowanego, mieszkającego i trenującego w Ostrołęce. Trenującego w dodatku od lat pod okiem miejscowego trenera Marka Mierzejewskiego.

Skok www dal czyli Mateusiak o sobie

"Nazywam się Tomasz Mateusiak i jest mi miło, że odwiedziłeś/aś moją stronę" - pisze aktualny mistrz Polski w skoku w dal na własnej witrynie internetowej pod adresem www.tomaszmateusiak.kadra.pl. "Urodziłem się dokładnie 12 miesięcy i 8 dni przed wybuchem stanu wojennego w Polsce w pięknym mieście nad Narwią, w Ostrołęce. Tutaj zacząłem swoją edukację w Szkole Podstawowej nr 7. Skończywszy trzy klasy nauczania początkowego dostałem się do klasy sportowej, gdzie wzmożonym ruchem, a konkretnie lekkoatletyką zaraził mnie mój nauczyciel - obecnie trener - Marek Mierzejewski. Po pierwszych dwóch latach w klasie sportowej nic nie wskazywało na to, że w przyszłości będę na poważnie zajmował się sportem. Nie znaczy, że byłem jakąś ofiarą losu (bez obrazy dla ofiar losu). Pierwsze starty w zawodach odnotowałem bodajże na AWF w Warszawie w skoku wzwyż, a także w czwórboju lekkoatletycznym (VI klasa, Bydgoszcz i Piła). Do 16. roku życia startowałem w wielu konkurencjach (m.in. biegi 60 m, 100 m, rzut oszczepem) głównie skupiając się na skoku wzwyż, gdyż w tym okresie radziłem sobie w tej konkurencji całkiem nieźle. Jednak nie należałem nigdy do chłopaków co w kolejce po wzrost stali więc siłą rzeczy znalazłem konkurencję, w której mogłem wykorzystać szybkość i odbicie jakim wówczas dysponowałem. Zacząłem uprawiać skok w dal. Oczywiście nie zapomniałem o nauce i kolejnym etapem była szkoła średnia w ZSZ nr 1. Uczyłem się tam na elektromechanika. A po co? Sam nie wiem. W każdym razie te lata wspominam bardzo miło. Zdałem maturę i dostałem się na wymarzone studia w Warszawie, na Akademię Wychowania Fizycznego. W tej chwili mam za sobą licencjat tejże uczelni i pierwszy semestr magisterki. Uwielbiam robić zdjęcia, jak też je oglądać. Interesuje mnie też psychologia sportu oraz ogólnie człowiek jako istota żyjąca i myśląca. Kiedyś przez kilka lat brzdąkałem na gitarze i dużo rysowałem (ołówek, węgiel). Obecnie komputer zajmuje dużo mojego czasu - sieć lokalna, do której należę i fajni ludzie, z którymi klikam, a także internet i program graficzny Photoshop, na którym staram się tworzyć różne pierdołki".

Tomek skacze, kobiety płaczą

Kiedy na Memoriale Janusza Kusocińskiego (15 czerwca), Tomek skakał powyżej ośmiu metrów, na trybunach ze szczęścia płakała jego dziewczyna Kasia (teraz Kasia jest za granicą. Gościła na naszej walentynkowej okładce wspólnie z Tomkiem - przyp. red.). Podobno Tomek miał nakazane by nie skakał tak daleko bez najbliższej na trybunach. W Warszawie byli też brat Łukasz oraz tata. Wszyscy od dawna czekali na skok poza granicę ośmiu metrów, o który Tomek walczył od kilku lat. - Chyba przynieśliśmy mu szczęście. Kasia płakała na trybunach, a w domu ze szczęścia płakała mama - mówi tata lekkoatlety Leszek Mateusiak. - Bardzo przeżywamy każdy start Tomka. Wszyscy nasłuchujemy wieści ze skoczni i strasznie się denerwujemy. Już kiedy Tomek zaczął osiągać pierwsze sukcesy, po cichu liczyliśmy na to, że będzie równie dobrze skakał w przyszłości. W sport włożył naprawdę ogrom pracy. Marzył o sukcesach. W drodze do tych sukcesów pojawił się jednak trudny przystanek. Było to w momencie, gdy warszawska Skra przestała wywiązywać się ze swych finansowych zobowiązań wobec skoczka, a w Ostrołęce nie było widoków na to by mógł on reprezentować miejscowy Ostrołęcki Klub Lekkiej Atletyki. - Tomek bardzo przeżywał tę sytuację - mówi Leszek Mateusiak. - Chciał nawet zakończyć karierę. Na szczęście udało nam się wspólnie przetrwać ten trudny czas i doczekać chwili, w której rękę do niego wyciągnęła firma Intercell SA. Czy rodzice nie boją się, że sukces przewróci młodemu człowiekowi w głowie? - Nie ma takiej możliwości - zaręcza tata. - Te sukcesy tylko go mobilizują do dalszej pracy. Tak jest od zawsze. Na wywiadówki można było chodzić z podniesioną głową. W ślady Tomka idzie młodszy brat Łukasz. - Pobił już rekord szkoły w skoku wzwyż należący do Tomka - podkreśla pan Leszek.

Francja czy Korea Południowa?

4 lipca na skoczni w Bielsku-Białej, Tomasz Mateusiak wylądował w punkcie wyznaczającym 8 metrów 15 centymetrów. To jeden z lepszych wyników "wyskakanych" w tym roku w Europie. Niestety, podczas skoku wiał nieco zbyt mocny wiatr. Było 2,1 metra na sekundę, a dopuszczalny limit to 2,0 m/s. Gdyby wiało o 0,1 m/s słabiej to lekkoatleta z Ostrołęki mógłby już kupować przewodnik po Paryżu, gdzie pod koniec sierpnia odbędą się Mistrzostwa Świata (żeby zakwalifikować się na mistrzostwa, trzeba skoczyć minimum wynoszące 8,20 m; awans może też dać wypełnienie tzw. minumum B czyli 8,10 m - przyp. red). Stąd już tylko krok do Igrzysk Olimpijskich w Atenach. Wszystko teraz w rękach Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Jeśli działacze postawią na Mateusiaka to będzie mógł jechać do Francji, jeśli nie... czeka go jeszcze ciekawsza wyprawa. Poleci na Uniwersjadę do Korei Południowej. - To wszystko jeszcze do mnie nie dociera - mówił "Tygodnikowi" nasz skoczek kilka godzin po zawodach. - Jestem ogromnie szczęśliwy. Właśnie oglądaliśmy z trenerem w telewizji powtórkę mojego skoku. Po słabszych występach we Florencji i w Poznaniu czułem się nieco zdołowany. Do tego doszła trema. Broniłem przecież złotego medalu (Mateusiak był Mistrzem Polski w ubiegłym roku, ale na konto warszawskiej Skry, a nie Ostrołęki - przyp. red.). Mistrzostwa Polski to miał być sprawdzian, podczas którego miałem sam sobie udowodnić, że potrafię skakać. Zawody ułożyły się doskonale. Już w pierwszej serii skoczyłem 7,93 m, co dodało mi pewności siebie. Kolejne skoki "paliłem", ale lądowałem daleko. Aż w końcu w piątej serii oddałem skok na 8,15 m. Szkoda tylko tego wiatru. 0,1 m/s jest na skoczni nieodczuwalne, ale w statystykach przy wyniku będzie się pojawiała informacja o zbyt silnym wietrze. Mimo to czuję się wspaniale.

Będzie skakał dalej

- Po pierwszej serii byłem zły na Tomka - mówi trener Marek Mierzejewski. - To był niedobry skok. Kolejne były już niezłe technicznie, ale spalone. W drugiej serii Tomek prawie przeskoczył piaskownicę. Wylądował na granicy 8,50 m, lecz "spalił" o długość całej stopy. W piątej serii było już idealnie. Wynik 8,15 m zapewni Tomkowi miejsce w kadrze olimpijskiej, wśród zawodników, którzy są blisko startu w Atenach. Cieszę się z tych wyników również dlatego, że sprawdziłem się jako trener. Po raz pierwszy udało nam się niemal w stu procentach wykonać plan treningowy. Osiągane rezultaty są nagrodą za naszą wspólną pracę. Tomek ma jeszcze rezerwy. Ten chłopak będzie skakał jeszcze dalej - zapowiada trener mistrza Polski Tomasza Mateusiaka. Klasę ostrołęckiego lekkoatlety widać zwłaszcza, gdy porównać go z rywalami z zawodów w Bielsku-Białej. Najpierw Mateusiak, potem długo, długo nikt i dopiero blisko pół metra za nim kolejny zawodnik. "Mamy swojego Małysza, tyle że na piasku" - usłyszeliśmy w sobotni wieczór w jednym z pubów w Ostrołęce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki