Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ich sąsiadami są więźniowie. Znają ich z imienia i nazwiska

Robert Majkowski
W Przytułach Starych, gm. Rzekuń, mieszka 229 osób. No, nie jest to do końca prawda. Za kratami Zakładu Karnego żyje trzy razy tyle, bo aż 687 skazanych
Ich sąsiadami są więźniowie. Znają ich z imienia i nazwiska

Sąsiedzi "w pasiakach" przyglądają się mieszkańcom wsi, ich pracy, wypoczynkowi, spacerom do kościoła. Dzięki tej codziennej obserwacji całkiem nieźle ich poznali. Czasem trochę zdenerwują, a czasem pomogą…

Pracy nie ma. Owoców ze wsi też

Choć początki nie były łatwe. I trudno się temu dziwić, w końcu kto by chciał sąsiadować z więzieniem? Aby więc uspokoić nastroje społeczne, służba więzienna razem z władzami Ostrołęki i gminy Rzekuń, jeszcze przed budową więzienia, zorganizowała dla mieszkańców tej miejscowości spotkanie.

- Mieszkańcy mieli wiele obaw - nie ukrywa Anna Baczewska, sołtys wsi. - Woleli, żeby powstała tu filia Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (o genezie powstania zakładu w ramce - red.). Choć na pewno nie chcieli, żeby stały tu pustostany. Za każdym razem, gdy miała powstać w nich szkoła, budynki były najpierw wstępnie wyposażane, a później… rozkradane.

Byli i tacy, którzy obawiali się, że po wsi będzie kręcić się… zbyt wielu policjantów. Nie każdy w końcu lubi zbyt dużej kontroli.

- Były też obawy, czy nie będzie jakichś incydentów, jak będą się zachowywać odwiedzający - opowiada Wiesław Mróz, który mieszka vis a vis zakładu. - Ludzie nie chcą przy szpitalu mieszkać, a co dopiero przy areszcie. W końcu to nie ośrodek zdrowia - żartuje.

Większość mieszkańców, którzy odpowiedzieli na owo zaproszenie służby więziennej, zgodziła się na sąsiedztwo zakładu karnego. Na wyobraźnię zadziałały - według ich relacji - obietnice. Miały być praca i zarobek dla mieszkańców wsi za sprzedaż warzyw oraz owoców do więziennej stołówki.

Rzeczywistość szybko zweryfikowała te plany. Praca dla funkcjonariuszy tak, ale przecież po przeszkoleniu i z odpowiednim wykształceniem. W rezultacie obecnie w więzieniu pracuje dwóch mieszkańców Przytuł Starych, obaj są przyjezdni - przeprowadzili się tutaj po powstaniu zakładu. Jedna pani z sąsiedniej wsi Rozwory zatrudnienie znalazła z kolei w więziennej kantynie. Ze sprzedażą warzyw i owoców również nie wyszło - osadzonych karmi nimi firma z zewnątrz.

- Nie do końca ludziom zostało to wszystko odpowiednio przekazane - mówi o obietnicach pracy Anna Baczewska. - I dlatego inaczej zrozumieli. Ale trzeba przyznać, ze przy remoncie budynków czasowo zatrudnieni byli mieszkańcy Przytuł i okolicznych wiosek.

Jest siła robocza, jest autobus

Czy udało się jednak wycisnąć coś więcej z sąsiedztwa z - jakby nie było - dość dużego zakładu pracy (zatrudnionych jest tu 221 osób)? I tak, i nie. W ubiegłym roku wybudowano wprawdzie wodociąg we wsi. Ale była ona w końcu ostatnią miejscowością w gminie, która go nie posiadała. I teraz to zakład czyni starania o to, żeby podłączyć go pod gminny wodociąg. Powstaje też główna droga przez Przytuły Stare.

Na pierwszy ogień poszedł odcinek od cmentarza do więzienia, w następnych latach przyjdzie kolej na pozostałe części drogi.

- Obecność zakładu z pewnością miała wpływ na jej standard - przyznaje Stanisław Godzina, wójt gminy Rzekuń. - Jest on podwyższony. Budujemy drogę z chodnikiem, poszerzoną o 2 metry na pas pieszo-rowerowy. Mamy przejęty od miasta park w Przytułach, o który dbają m.in. osadzeni. Współpraca z dyrekcją układa się nam świetnie. Codziennie dowozimy kilku osadzonych do zakładu obsługi gminy, którzy pomagają w pracach porządkowych i remontowych.

Darmowa siła robocza to słowo klucz w symbiozie zakład karny-wieś. Więźniowie nieodpłatnie zbierają śmieci z przydrożnych rowów, odśnieżają chodniki, pomagają przy organizacji imprez lokalnych, festynów szkolnych i dożynek.

- W dni robocze ok. 100 skazanych wychodzi na teren okolicznych gmin, wykonując społecznie lub odpłatnie różne prace i zajęcia - tłumaczy Agnieszka Chaberek, oficer prasowa zakładu.

W zamian otrzymują… namiastkę wolności, bo dzięki pracy na rzecz lokalnej społeczności opuszczają mury więzienia i mają kontakt nie tylko ze współwięźniami. Innym plusem takiego sąsiedztwa jest podciągnięcie do Przytuł linii autobusowej MZK. To efekt próśb dyrekcji zakładu, której zależało na tym, aby odwiedzający osadzonych mieli zagwarantowany łatwy dojazd. Tyle że…

- Mało kto z nich jeździ autobusami, korzystają z nich natomiast mieszkańcy wsi - uśmiecha się pani sołtys. - Była propozycja, aby linię zlikwidować, ale wójt się na to nie zgodził. I my też nie pozwolimy jej zamknąć.

Znają nas z imienia i nazwiska

Jest też kilka minusów…
- Więźniowie nie zawsze dobrze się zachowują - mówi eufemistycznie Wiesław Mróz. - Szczególnie w stosunku do kobiet. Chodzi o takie zaczepki słowne, choćby do mojej żony i córki. A jakże, znają nas z imienia i nazwiska.

Pani sołtys już cztery lata temu prosiła dyrekcję więzienia o interwencję w tej sprawie. Zaproponowała ustawienie jakiejś bariery, która zasłaniałaby zakład od drogi. Na to pieniędzy nie było. Ale starania pani sołtys efekt dały. Tych zaczepiających mieszkańców wsi przeprowadzono w głąb zakładu, cele z oknami od drogi otrzymują osadzeni dobrze się zachowujący.

- Myślę, że to dla nich jakaś forma nagrody za dobre sprawowanie - dodaje Anna Baczewska.
Ale kłopotów dostarczali także odwiedzający osadzonych. Śmiecili, swoje potrzeby fizjologiczne załatwiali pod płotami mieszkańców Przytuł.

- Aż dziw bierze, że nie postawiono dla nich Toi Toi - mówi Bożena Kubeł.

Niejednokrotnie parkowali swoje auta w bramach, zastawiając wjazd i wyjazd na posesję. Pierwszy problem w dużym stopniu rozwiązał wybudowany budynek administracyjny, w którym można spokojnie poczekać na widzenie, na drugi zaradził spory parking. Bezpośredni sąsiedzi więzienia mogą też czuć się odrobinę jak w Big Brotherze.

- Osadzeni śledzą wszystko, co dzieje się na podwórkach - opowiadają Bożena i Witold Kubłowie. - Prawie cały czas siedzą w oknach. Znają nas. To rekompensuje im chyba wolność.

Ale z osadzonymi da się też - oczywiście w granicach prawa - współpracować. Dowodem są na to państwo Kubłowie. Jeden z więźniów, który co jakiś czas wychodził na przepustki, poprosił ich o to, czy nie może zostawić u nich motor. Zgodzili się. Za przechowanie pojazdu otrzymali wykonane przez niego ozdoby. No i jeszcze jedno…

- Dzięki więzieniu jesteśmy sławni na cały świat - żartuje Wiesław Mróz.

- Myślę, że już nauczyliśmy się żyć z zakładem karnym - mówi Anna Baczewska. - Czujemy się też tu bezpiecznie.

Incydentów - odpukać - nie było. Wprawdzie w ubiegłym roku dwóch osadzonych na jakieś 10 minut uciekło z zakładu, ale wieś tego specjalnie nie odczuła.

Jesteśmy częścią tej społeczności

Na poczucie bezpieczeństwa zwraca uwagę oficer prasowa więzienia.
- Z pewnością jesteśmy w pewnym sensie gwarantem lokalnego bezpieczeństwa - tłumaczy Agnieszka Chaberek. - Zdarza się, że na prośby mieszkańców Przytuł Starych podejmujemy odpowiednie interwencje. Nie mogą więc czuć się w swoich codziennych problemach całkowicie osamotnieni.

Pracownicy Zakładu Karnego czują się częścią społeczności lokalnej.
- Z formalnego zaś punktu widzenia to, że jesteśmy instytucją państwową, finansowaną ze środków publicznych dodatkowo stanowi w sposób oczywisty stosowne zobowiązania - odpowiedzialność - mówi Agnieszka Chaberek. - Poza tym jesteśmy ludźmi młodymi, z aspiracjami, otwartymi na otaczająca nas rzeczywistość i chcielibyśmy, aby w taki właśnie sposób nas postrzegano. Z radością i osobistą satysfakcją angażujemy się w udzielanie pomocy miejscowym instytucjom oświatowym, zasadniczo w realizacji remontów budynków i pomieszczeń szkół, przedszkoli, jak i będących w potrzebie zwykłych mieszkańców. Nasi przedstawiciele uczestniczą w realizowanych w okolicznych szkołach programach edukacyjnych, w szczególności w zakresie stosowania i przestrzegania prawa oraz zagadnień związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa państwa, w tym jego obywateli. Odwiedzamy szkoły i przedszkola.

Zdarzają się też rewizyty. Zakład zaprasza do siebie uczniów, studentów i przedstawicieli różnych grup zawodowych i społecznych. Na tego typu spotkaniach poznają specyfikę tej trudnej służby.

- Uczestniczymy w okolicznych festynach rodzinnych, organizujemy bale karnawałowe, wspieramy akcje charytatywne. Angażujemy się w ogólnopolskie akcje: Sprzątanie Świata, Szlachetna Paczka, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Funkcjonariusze i pracownicy cywilni zakładu honorowo oddają krew.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki