- Nasza najmłodsza córka, Ania, ma 17 lat - mówi Iwona Kowalska. - To z jej powodu zdecydowaliśmy się właśnie teraz. Zadeklarowała nam pomoc, dopóki będzie w domu. Tak na początku będzie łatwiej. Przecież nie wiemy, ile dzieci dostaniemy pod opiekę, może od razu kilkoro?
Na razie szansa Kowalskich na szybki przydział dzieci jest niewielka. Pierwszeństwo ma rodzina zastępcza już działająca, która ma wolne miejsca. W powiecie ostrołęckim została jeszcze taka jedna.
- Nie szkodzi. Poczekamy, ile będzie trzeba - mówią zgodnie Iwona i Zbigniew. - Długo dojrzewaliśmy do tej decyzji. Wiemy dobrze, na co się zdecydowaliśmy, bo znamy taką rodzinę.
Jak z dwójki zrobiła się ósemka
Przyszłość pieczy zastępczej w rodzinach w powiecie ostrołęckim w jasnych barwach widzi Wanda Emilia Szymańska, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.
- Mamy aż siedem kandydujących rodzin, to ewenement w skali województwa. Ci, którzy przejdą szkolenie a potem dostaną od nas certyfikat, będą oczekiwali. Certyfikat jest ważny do trzech lat. U nas nie ma czekających na miejsce dzieci.
Szkolenie to 65 godzin zajęć warsztatowych i 10 godzin stażu w działającej rodzinie zastępczej. Rodzinę kandydującą się odwiedza, wizytę składa się również jej sąsiadom - to część wywiadu środowiskowego.
Dyrektor Szymańska zna "swoje" rodziny. Potrafi zawołać po imieniu każde dziecko, wie, które jest czyje. Pamięta też, kim są rodzice, gdzie mieszkają, co robią. To niełatwe, gdy rodzina ma pod opieką w sumie nawet ósemkę dzieci. Jak Jolanta i Dariusz Podbielscy z Kruków.
- Mamy sześcioro dzieci przysposobionych i dwoje rodzonych - wylicza Joanna. - Pierwsze przysposobione przyszło w 2009 roku; pamiętam, że był to 8 sierpnia. Z taką gromadką jest fajnie, choć bywa różnie.
U Podbielskich jest czwórka z jednego rodzeństwa i dwójka innych dzieci. Mówią do nich "ciociu" i wujku". Mają do 5 do 17 lat. Całe towarzystwo jeździ busem, którego rodzina niedawno kupiła.
- Nareszcie się mieścimy - mówi z radością mama.
Organizowanie rodzinnej pieczy zastępczej w powiecie ostrołęckim ma długą tradycję. Rodzina Krystyny i Bronisława Marzewskich z Lelisa przygarnia dzieci od 11 lat. Przez ten czas sprawowali opiekę nad prawie siedemdziesiątką dzieci. Skąd ta imponująca liczba? Tworzą pogotowie rodzinne, najstarsze w województwie. Dziecko trafia do nich w sytuacji awaryjnej, gdy trzeba je natychmiast zabrać z miejsca, gdzie dotąd mieszkało. Przebywa tam w czasie toczącego się postępowania sądowego oraz do momentu znalezienia docelowej rodziny, nie dłużej niż rok. To oznacza częste rozstania.
Więcej na ten temat przeczytasz w najnowszym numerze TO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?