Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hala nam się sypie

Elwira Kosewska
- W hali popękały mury i odpadł tynk ze ścian - wylicza Marek Wiśniewski, dyrektor WOSiR
- W hali popękały mury i odpadł tynk ze ścian - wylicza Marek Wiśniewski, dyrektor WOSiR E. Kosewska
Na prawie pół miliona złotych gmina Wyszków szacuje roszczenia wobec wykonawcy miejskiej hali sportowej

Hala nam się sypie

Kto choć raz był w hali, gołym okiem dostrzeże, że budynek - choć przecież nie stary - nie jest w najlepszym stanie technicznym. Ze ścian obiektu odpada tynk. Na schodach i ścianach pełno dziur po płytkach ceramicznych, które odpadły. Na suficie w niektórych pomieszczeniach widać zacieki. W trzech szatniach odpadły całe ściany glazury.

Jednak to, co widoczne powierzchownie, nie oddaje jeszcze skali problemu. Jak wynika z ekspertyzy sporządzonej przez rzeczoznawców budowlanych na zlecenie WOSIR, uszkodzony jest nie tylko tynk, ale także mury hali, w których powstały liczne pęknięcia. Eksperci orzekli, że wina leży po stronie użytych do budowy obiektu materiałów. Dokonano tzw. odkrywki, tzn. zerwano część tynku i wówczas okazało się, że użyte do budowy materiały (pustaki) po prostu namakają. A nie powinny, gdyż w ogóle nie powinny zostać użyte do budowy hali. Projekt przewidywał zupełnie inny rodzaj ceramiki budowlanej. Jak wynika z dokumentów, wykonawca hali nie występował do inwestora - gminy Wyszków - ani do projektanta hali o zmiany w projekcie w tym zakresie.

Hala sportowa została oddana do użytku w październiku 2003 roku. Jej wykonawcą było Wyszkowskie Przedsiębiorstwo Budowlane Ryszarda Łukasiuka. Już podczas odbioru hali stwierdzono usterki, które zapisano w protokole. Kolejne usterki wychodziły podczas cyklicznych przeglądów technicznych hali, zarówno w okresie gwarancji, jak i po jej upłynięciu. Obiekt był objęty 36-miesięczną gwarancją.

- Usterki były wykazane już przy pierwszym przeglądzie, we wrześniu 2004 roku. Ze względu na to, że wykonawca nie usuwał zgłaszanych usterek lub robił to niestarannie i technicznie źle, zakres i waga usterek powiększały się - mówi dyrektor WOSiR.

Gdy wezwania do usunięcia usterek nie przynosiły efektów, gmina zdecydowała się w październiku 2006 roku pójść ze swoimi roszczeniami wobec wykonawcy do sądu. Sprawę początkowo prowadził wyszkowski sąd rejonowy. Przed kilkoma tygodniami gmina zdecydowała się rozszerzyć zakres swoich roszczeń. Wyszkowski sąd przekazał więc sprawę do Sądu Okręgowego w Ostrołęce, a ten 26 listopada zdecydował się oddać ją w ręce wydziału gospodarczego Sądu Okręgowego w Warszawie.

Dlaczego gmina zdecydowała się zwiększyć swoje roszczenia?
- Po prostu okazało się, że problem jest dużo większy. Początkowo - przy pierwszym pozwie - nie wiedzieliśmy, że naruszone są także mury budynku. Pierwszy pozew dotyczył właściwie tylko żądania przeprowadzenia niezbędnych napraw tynkarskich. Po przeprowadzeniu odkrywki i ekspertyzy, która wykazała spękanie murów, niewłaściwe wykonanie robót blacharskich, przedmiot sporu zwiększył się - wyjaśnia Marek Wiśniewski.

Obecnie żądania gminy względem firmy Ryszarda Łukasiuka przekraczają 425 tys. 500 zł. Przypomnijmy tu, że koszt budowy całej hali to prawie 7 mln 400 tys. zł. Na kwotę roszczeń składają się przede wszystkim prace tynkarskie.

- Rzeczoznawcy zaproponowali nam dwa warianty usunięcia usterek. Pierwszy, droższy, przewiduje rozbiórkę całej jednej ściany hali i zbudowanie jej od nowa. Drugi wariant, zakłada w uproszczeniu naprawę poprzez zdjęcie warstwy tynku, wzmocnienie prętami stalowymi, uzupełnienie pęknięć. Ten wariant jest o 70-80 tys. zł tańszy - mówi Marek Wiśniewski.

Proces przed warszawskim sądem jeszcze się nie rozpoczął. Ryszard Łukasiuk nie chce zaś przed jego zakończeniem komentować zarzutów, jakie mają pod jego adresem gmina i WOSiR.

- Jak będzie finał sprawy, to się ustosunkuję. To jest w tej sprawa sądu a nie gazet - mówi przedsiębiorca. Dodaje jednak, że nie uznaje roszczeń właściciela hali. A na swoją obronę ma jeden, koronny argument: nie byłoby odbioru hali, gdyby była wykonana niezgodnie z projektem. - Wszystko zostało wykonane, odebrane i zapłacone. Nie uznaję roszczeń gminy - mówi Ryszard Łukasiuk.

Odbiór hali odbył się już za kadencji Grzegorza Nowosielskiego i w obecności jego służb. Dlaczego wówczas przy rozliczeniach z wykonawcą nie uwzględniono usterek, za które gmina mogła nie wypłacić wykonawcy pieniędzy?

- To częsta praktyka przy inwestycjach, żeby odczekać, zobaczyć, jak obiekt, droga itp. sprawuje się w procesie użytkowania. Od tego jest przecież okres gwarancji. Robione są cykliczne przeglądy i wówczas dochodzi się roszczeń. Wówczas gdy odbieraliśmy halę, nie było sygnałów, że sprawa jest tak poważna. Inspektorzy nadzoru podpisali protokoły, że nadaje się ona do użytku. Dopiero później okazało się, że są wady, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie obiektu. Bo skoro ze ścian odpada tynk, to nie można tego uznać za normalne funkcjonowanie - odpowiada burmistrz.

Na rozstrzygnięcie sądowe przyjdzie nam jeszcze poczekać. Na szczęście z hali można korzystać.
- W ekspertyzie budowlanej nie wnioskowano o wyłączenie obiektu z eksploatacji - zapewnia dyrektor Wiśniewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki