Kiedy przegląda się wpisy na stronie FB modelarza, przeważa jedno pytanie, zadawane w kilku językach: czy to naprawdę jest z papieru?! Tak, i nie są to wycięte i posklejane ze sobą powierzchnie, jak przy konstruowaniu modelu czworokąta na matematykę w szkole. Metoda ostrołęczanina opiera się na mozolnym budowaniu elementów maszyny z małych kawałków kartonu. Nakleja się jeden taki kawałek na drugi, czasem po kilkanaście sztuk. Pod koniec pracy trzeba używać rękawic roboczych, bo palce puchną od nożyka. Robota trwa co najmniej 400- 500 godzin.
Zobacz inne modele: Co postaci i maszyny z Gwiezdnych Wojen robiły w Galerii Bursztynowej?
Ostatnie dzieła to wahadłowiec, którym Kylo Ren, syna Hana Solo i księżniczki Lei, lata w "Przebudzeniu mocy" oraz poobijany X-Wing Poe Damerona. W ubiegłym roku modelarz przełamał swój opór wobec modeli robotów. Nie wiedział, jak się do nich zabrać. Dla wprawy zrobił głowę droida bojowego z "Ataku klonów". Oczywiście, z kartonu.
- Mnóstwo polerowania - mówi krótko o tej pracy.
Jednak marzył mu się cały, prawdziwy droid. Słynny R2-D2 jest gładki i błyszczący, rzecz nie do przeskoczenia, gdy się używa kartonu. Wybór padł na innego robota do lotów kosmicznych, czyli R5-D4, z „Nowej nadziei”. To jego kupił Luke na Tatooine: robot się natychmiast zepsuł i wówczas chłopiec zażądał od Jawów R2-D2. Droid powstał w skali 1:1 podróżuje ze swoim „panem” na przednim siedzeniu samochodu.
– Ludzie się dziwnie patrzą... – śmieje się Bernard.
Modele sfotografował Adam Wołosz. Zdjęcia zostaną wykorzystane do aranżacji scenek w stylu "Gwiezdnych wojen".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?