Tydzień później lekarze utrzymywali go wciąż w śpiączce farmakologicznej, a jego stan określali jako ciężki, ale stabilny. Marcin Podbielski, to postać w okolicy doskonale znana.
Pięć lat temu, w Kosewie, starsi strażacy ustąpili miejsca młodym. Dzięki temu miejscowa OSP nabrała wigoru. Po pokoleniowej zmianie warty naczelnikiem został Marcin Podbielski, syn sołtysa. Gdy go wybrano, miał 26 lat.
- Porządny i spokojny chłopak - mówią o nim we wsi.
- Młode chłopaki są, to od czasu do czasu robią w remizie zabawę - mówi starsza kobieta z Kosewa.
W ostatnie święta wielkanocne odbyły się w remizie w Kosewie dwie zabawy taneczne. Pierwsza, w pierwszy dzień świąt, trwała do późnej nocy i przebiegła bez większych zakłóceń. Drugą, w poniedziałek wielkanocny, z powodu ogłoszenia żałoby narodowej, przerwano o północy.
Dom Podbielskich stoi kilkaset metrów od remizy. Marcin przyszedł z zabawy przed pierwszą w nocy. Nie został jednak w domu, tylko wsiadł w samochód i pojechał z powrotem. Okazało się, że zespół muzyczny nie będzie w stanie odwieźć swoich sprzętów, bo ich samochód nie ma haka holowniczego.
Śledztwo ma ustalić, co działo się, gdy Marcin Podbielski zajechał swoim autem pod remizę.
- Ja tam nie byłam, ale opowiadają, że tylko zdążył wysiąść, od razu się na niego rzucili - mówi babcia prezesa OSP. - Jeden z tych napastników miał w ręku jakiś metalowy przedmiot. To nie był ani kołek, ani sztacheta. Tak mówią lekarze, którzy w nocy operowali Marcina i usuwali mu krwiak z mózgu. Podobno jeden z tych, co przyjechali, kiedy zobaczył, że Marcin leży na asfalcie, położył się na nim i przykrył go swoim ciałem, żeby go więcej nie bili. Może nawet uratował mu życie?
Kilka dni po zdarzeniu policja ustaliła personalia większości uczestników bójki pod remizą w Kosewie. To kilkunastu młodych mieszkańców gminy Andrzejewo. W drugi dzień świąt wielkanocnych przebywali w barze w Szumowie, potem pojechali do Prosienicy. Jeden z nich odebrał telefon od kolegi, który bawił się w remizie w Kosewie. Ponoć miał jakieś kłopoty z miejscowymi. Kumple postanowili mu pomóc. To właśnie oni, w zasadzie już po zakończeniu zabawy, brutalnie pobili Marcina.
- Z zeznań świadków wynika, że większość z nich miała w rękach drewniane kołki i sztachety, nie można też wykluczyć, że któryś trzymał jakiś metalowy przedmiot - mówi Andrzej Krystosiak, Prokurator Rejonowy.
W kilka dni po zabawie zatrzymano siedmiu młodych mężczyzn.
21 kwietnia, na wniosek prokuratora, sąd aresztował na trzy miesiące 24-letniego Sławomira T. oraz 20-letniego Sylwestra P. z gminy Andrzejewo. Obaj byli wcześniej karani. Postawionoim zarzut udziału w pobiciu, którego następstwem są ciężkie obrażenia ciała innej osoby. Grozi im za to do 8 lat więzienia. Podobne zarzuty postawiono pięciu innym osobom, które trafiły pod dozór policji. Żaden z nich nie przyznał się do zarzucanego im czynu.
Więcej o tej sprawie w papierowym wydaniu TO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?