Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grudzień 1981 roku we wspomnieniach internowanych ostrołęczan

Piotr Ossowski
- Oczywiście, że było nam ciężko, kiedy męża zabrakło. Najgorsze jednak było to, że w tym czasie zdarzały się sytuacje, że ludzie widząc mnie na ulicy odwracali głowy, albo przechodzili na drugą stronę, bo się bali.

- Władzy zależało na tym, żeby podzielić ludzi, i w pewnym sensie jej się to udało - mówiła na spotkaniu w ostrołęckim muzeum Magdalena Godlewska. - Ale to minęło. Minęło 35 lat i Polacy się jakoś ogarnęli.

Opis emocji i przeżyć

Żona Tadeusza Godlewskiego, przewodniczącego „Solidarności” w Ostrołęce była jedną z uczestniczek spotkania promującego książkę Marii Rochowicz „Przyszli po mnie... 13 grudnia 1981 we wspomnieniach internowanych z Ostrołęki”. Stało się ono okazją do wspomnień bohaterów „pierwszej Solidarności”. Zbiorem wspomnień jest zresztą sama książka - to wywiady autorki z pięciorgiem internowanych 13 grudnia działaczy „Solidarności”.

- To nie jest praca historyczna, zależało mi bardziej na opisie emocji i przeżyć towarzyszących tym osobom w czasie internowania - mówiła Maria Rochowicz. - Także, a może przede wszystkim, tych najbardziej osobistych, związanych z sytuacją, kiedy w jednej chwili zostawia się bliskich i jest się wywożonym nie wiadomo gdzie i nie wiadomo na jak długo. Miałam zresztą pokusę uzupełnić tę książkę o rozmowy z żonami i bliskimi moich bohaterów - wyznała.

Namiastką tego były wspomnienia wypowiedziane podczas spotkania.

Nas, kobiet, z Ostrołęki internowanych były trzy. Zawieziono nas najpierw wszystkich, razem z mężczyznami do Iławy, potem do ośrodka dla kobiet w Ostródzie

- Kiedy zabrali męża byłam w gipsie, ze złamanym obojczykiem - opowiadała żona Roberta Mamątowa - Maria. - I zostałam z tym gipsem i trójką małych dzieci. Robert miał jednak jeszcze gorzej. Wiem, że na początku cela, w której go zamknęli, miała wybite szyby w oknach, musieli je czymś zasłaniać, żeby jakoś wytrzymać. A zima była przecież sroga. Jak po trzech tygodniach pozwolili mi na pierwsze widzenia, zobaczyłam Roberta w tym samym ubraniu, w którym zabrali go z domu. Warunki były wtedy tragiczne, ale jakoś trzeba się było z nimi zmierzyć. Dziś nawet wspominać trudno...

- Przeżyliśmy w tej Iławie (gdzie internowane były w większości osoby z Ostrołęki - przyp. red.) ciężki czas, ale myślę, że trudniej było tym, którzy zostali w domach i nie wiedzieli co się z nami dzieje - mówił z kolei Stanisław Gerwatowski.

A Alicja Hermanowska-Juziuk z pogodą ducha i uśmiechem na twarzy opowiadała anegdoty o tamtym czasie.

- Nas, kobiet, z Ostrołęki internowanych były trzy. Zawieziono nas najpierw wszystkich, razem z mężczyznami do Iławy, potem do ośrodka dla kobiet w Ostródzie (potem jeszcze Alicja Hermanowska-Juziuk trafiła do dużego ośrodka internowania dla kobiet w Gołdapi - przyp. red.). Jak nas wieziono, milicjant wyjął termos z herbatą, którą przygotowała mu na drogę żona i nas poczęstował - opowiadała.

Haftowanie znaków „Solidarności”

Hermanowska-Juziuk opowiadała o zasadach i zwyczajach panujących w ośrodku odosobnienia.

- Czy było nam ciężko bez najbliższych i bez dzieci? Oczywiście, że tak. Obowiązywała jednak jedna podstawowa zasada: Nie pokazujemy słabości. Nikt z tych, którzy nas tam pilnowali nie miał prawa zobaczyć ani jednej łzy. I nie zobaczył! Płakało się w celach, do poduszki, ale nigdy przy klawiszach!

Działaczka „Solidarności” z ostrołęckiej elektrowni opowiadała też, jak panie radziły sobie z więzienną codziennością.

- Najpopularniejszym chyba zajęciem było haftowanie znaków „Solidarności”. Wszędzie gdzie się dało, na ubraniach, na kocach. Pruło się co nadawało się do prucia i haftowało tę naszą „Solidarność” - opowiadała pani Alicja.

Podczas przesłuchań przez ubeków, też starałyśmy się robić żarty. Jedna pani profesor, polonistka, miała swój popisowy numer. Jak jej ubek zadał jakieś pytanie, ona mówiła: „Jakby pan jeszcze raz powtórzył, albo jeszcze lepiej, zanucił, to ja panu powiem z jakiego regionu Polski pan pochodzi. I pana rodzina.”... I ci idioci nucili

Były też chwile, kiedy poduszki internowanych kobiet, musiały być mokre od łez. Jak choćby w Wigilię 1981 roku. W ten najbardziej rodzinny dzień roku.

- Święta spędziłam jeszcze w Ostródzie. Normalnie dostawałyśmy do celi, gdzie były nas trzy, pół bochenka chleba. Na Wigilię dostałyśmy jeszcze po całym kawałku smalcu. Do tego ja, bo miałam chyba względy u jednego klawisza, dostałam do celi, czego nie można było mieć, mały nożyk. Mogłyśmy więc pokroić chleb i posmarować smalcem. Taka to była ta nasza Wigilia.

Nawet jednak takie chwile nie mogły złamać kobiet „Solidarności”. Alicja Hermanowska-Juziuk opowiadała jak internowane działaczki prowadziły z władzą swoistą grę. Momentami śmieszną...

- Miałyśmy naczelnika, który nas się chyba po prostu bał, generalnie starał się unikać. I zawsze, jak tylko była taka możliwość, każda za punkt honoru miała jak najszybciej do niego podbiec i powiedzieć „dzień dobry” - opowiadała.

I nietrudno wyobrazić sobie komizm tej sceny. Podobnie jak tej:

- Podczas przesłuchań przez ubeków, też starałyśmy się robić żarty. Jedna pani profesor, polonistka, miała swój popisowy numer. Jak jej ubek zadał jakieś pytanie, ona mówiła: „Jakby pan jeszcze raz powtórzył, albo jeszcze lepiej, zanucił, to ja panu powiem z jakiego regionu Polski pan pochodzi. I pana rodzina.”... I ci idioci nucili - śmiała się Alicja Hermanowska-Juziuk.
Nie tylko do anegdot ograniczyło się jednak wspomnieniowe spotkanie ostrołęckich internowanych. Mówili oni także o tym jak odkrywali przykrą prawdę o tym, że wśród ich kolegów zdarzali się współpracownicy służb, donosiciele. Tu przewijało się przede wszystkim nazwisko Roberta Kreczmana, jednego z najważniejszych działaczy „Solidarności” w Ostrołęce, jak się okazało, TW.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki