Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gierkówka, stara połatana i częściowo „pożarta” przez A1. Podróż sentymentalna

Anna Dziedzic
Anna Dziedzic
Lucyna Nenow / Polska Press
To była najsłynniejsza trasa w PRL. Można porównać gierkówkę do słynnej Route 66, którą kiedyś jeździło pół Ameryki, a o której zapomniano, gdy pojawiły się autostrady. Część dawnej DK1 właśnie staje się autostradą

Gierkówka. Trasa wybudowana w 1976 roku, łącząca Katowice z Warszawą. Nazwana tak, na cześć Edwarda Gierka, I sekretarza KC PZPR, pochodzącego z Sosnowca. To Gierek był wielkim orędownikiem budowy drogi, która miała połączyć największy ośrodek miejski z największym i najważniejszym ośrodkiem przemysłowym w Polsce. 239 kilometrów drogi wybudowano w trzy lata. Rekordowo szybko. Oddano do użytku w 1976 roku. Technologicznie było to dla ówczesnych budowniczych ogromne osiągnięcie. Warto wiedzieć, że tak naprawdę, w tamtych czasach nie potrzebowaliśmy tak nowoczesnej trasy. Dlaczego? Po polskich drogach jeździło wówczas niewiele aut. Byliśmy pod tym kątem mocno zacofani, względem państw Europy Zachodniej. Wystarczy porównać nas z Wielką Brytanią. Sieć polskich dróg liczyła wtedy niewiele ponad 309 tys. km (z czego tylko połowę asfaltowych), Wielka Brytania miała ich podobnie - około 331 tys. km. Jednak po brytyjskich drogach jeździło już wówczas prawie 13 mln aut, a po polskich zaledwie 770 tysięcy.

Czas pokazał jednak, że budowa tej drogi znacznie wyprzedziła swoje czasy. A liczba przejeżdżających aut rosła z roku na rok. W 1972 roku zakładano, że na nowej drodze ruch będzie ogromny, a jej przepustowość wyczerpie się w 1980 roku. W 2015 roku, w czasie generalnego pomiaru ruchu okazało się, że trasą dziennie przejeżdża średnio między 40 a 55 tysięcy samochodów.

Gierkówkę budowano na dwa sposoby. Część między Katowicami i Częstochową powstała przy wykorzystaniu istniejącej drogi, do której dobudowano drugą jezdnię. Trasę między Częstochową i Piotrkowem Trybunalskim poprowadzono po nowym śladzie. Została wybudowana według standardów autostradowych.

W 1972 roku zakładano, że na nowej drodze ruch będzie ogromny, a jej przepustowość wyczerpie się w 1980 r.

Trasa Warszawa - Katowice była pierwszą budowaną w Polsce drogą szybkiego ruchu i można powiedzieć, że od początku stała się poligonem doświadczalnym dla tego typu inwestycji w przyszłości. Problemy, z jakimi borykali się wówczas polscy inżynierowie były ogromne. Pierwszym i podstawowym był brak znajomości nowych technologii budowy dróg. Dlatego w latach 70. do Stanów Zjednoczonych wysłano na staże ponad 100 inżynierów. Drogowcy podpatrywali tam, co się dało, sposób budowania dróg, nowe maszyny wyręczające ludzi oraz zastosowane na drogach materiały, oznakowanie, elektroniczne tablice. To budziło podziw i respekt. Potem, specjalnie do wybudowania gierkówki kupiono za dewizy kilka bardzo drogich maszyn (otaczarki, układarki, walce etc.). niestety nieznajomość obsługi tych maszyn i zaoszczędzenie na ich koniecznym wyposażeniu sprawiło, że maszyny te nie mogły osiągnąć zakładanej wydajności. Świetnie opisał to w swojej książce „Cudowna melina” Kazimierz Orłoś. Droga pewnie z tego i podobnych powodów nie powstałaby tak szybko, gdyby nie ogromny udział wojska. Na budowie gierkówki brakowało ciężkiego sprzętu, część prac ziemnych zamiast koparkami, wykonywano więc ręcznie, łopatami. Tu doskonale sprawdzali się żołnierze. Koszt budowy wyniósł 4 mld złotych, a zaangażowanych w budowę było siedem ministerstw oraz 60 podwykonawców. Trzy miesiące przed terminem odbyło się otwarcie dwupasmówki...

Czasy nie są dla nas aż tak odległe, bo podczas naszej podróży gierkówką, spotkaliśmy Piotra Machurę, częstochowianina, który widział je na własne oczy. Otwarcie gierkówki odbyło się z wielką pompą.

- Pamiętam ten dzień, byłem wtedy uczniem liceum - wspomina Piotr Machura z Częstochowy.- Przygnano nas tu, na trasę, niedaleko tego wiaduktu - pokazuje nam pan Piotr. - Można powiedzieć, że wtedy trawę malowano na zielono, a nam - uczniom, kazano krzyczeć „Naród z partią!”. Takie to były czasy. Pamiętam, że jedna połowa drogi była zamknięta, specjalnie dla oficjeli. Przyjechał wtedy Edward Gierek, który przemawiał i przecinał wstęgę. Drugą jezdnią, puszczono ruch. To było ogromne wydarzenie. Zapadło mi w pamięć - wspomina częstochowianin.

Dziś pan Piotr mieszka w podczęstochowskiej miejscowości. Codziennie, wygodnym hybrydowym suv-em dojeżdża do pracy gierkówką. Droga nie wydaje mu się już tak wspaniała jak w dniu otwarcia.

- Dziś ta droga wymaga jednego: kapitalnego remontu - mówi. - Jest wciąż potrzebna, korzystają z niej tysiące kierowców, ale dramatycznie wymaga remontu. Jest połatana, widać koleiny. Nic dziwnego, że wielu kierowców wybiera alternatywna trasę - autostradę A1 - dodaje.

Przez wiele lat ruch na gierkówce był znikomy, bo w Polsce samochód był wielkim luksusem
Przez wiele lat ruch na gierkówce był znikomy, bo w Polsce samochód był wielkim luksusem Lucyna Nenow / Polska Press

To właśnie autostrada A1 konkuruje z gierkówką. A kierowcom, jadącym od granicy z Czechami w Gorzyczkach, w ogóle nie opłaca się korzystać już z gierkówki. Jadą autostradą, omijając Śląsk, Siewierz, Częstochowę. Szybko i bezkolizyjnie.

Jak dziś podróżuje się gierkówką? Sprawdziliśmy. Pandemia zrobiła swoje. Ale nie tylko ona. Pod drodze mijamy karczmy, hotele, restauracje. W Koziegłowach drewniany hotel Karczma Czardasz, kiedyś Dwór Kasztelana. Stoi tu od 2007 roku. Tu jeszcze niedawno zatrzymywali się kierowcy podróżujący gierkówką. Obiad, kawa, do dyspozycji nawet hotel. Zamknięty. Niedaleko następna, podobna restauracja - Stary Młyn. Pusty parking. Zamknięte drzwi. Kartki na drzwiach, kamery pilnujące porządku…

Kilkanaście kilometrów dalej. Siedlec Duży. Przed leśnym odcinkiem dawnej DK1 stoi leśna chata. Z wielkim czerwonym napisem „Grill” na dachu. Jeszcze dwa lata temu kierowcy zatrzymywali się tu na pachnące dymem kiełbaski z grilla. To ulubione miejsce kierowców tirów i nie tylko. Dziś wszystko zamknięte na cztery spusty. Zza ogrodzenia groźnie spoglada na nas czarny pies stróżujący. Kiełbasek dziś nie będzie.

Kilometr dalej wjeżdżamy na stację benzynową. Kiedyś funkcjonowały tu dwie stacje, dosłownie obok siebie. Dziś klientów ma tylko jedna. Druga jest nieczynna, opustoszała.

- Faktycznie odkąd wybudowano autostradę, ruch jest tu mniejszy - mówi pani Agnieszka, pracowniczka stacji benzynowej dużej sieci, przy gierkówce.

Aut jest jakieś 20 procent mniej. - Ale raczej aut osobowych. Kierowcy aut firmowych, ciężarówek, którzy mają karty flotowe, wolą wciąż gierkówkę, bo tu przynajmniej są stacje benzynowe, na których mogą kupić paliwo. Przy nowej autostradzie wciąż nie ma stacji - opowiada.

Ludzie, którzy cenią sobie czas przejazdu, wybierają autostradę. Na gierkówce oprócz skrzyżowań ze światłami, wjazdów na trasę z bocznych dróg, musimy uważać także na fotoradary. Na trasie między Koziegłowami i Częstochową stoją aż cztery. Trzeba się mieć na baczności. Ograniczenia zwykle do 70 km na godzinę. Ale po drodze można sporo zobaczyć, np. farmy z alpakami, pasącymi się przy samej gierkówce. Zatrzymujemy się. Może przynajmniej tu uda się dziś wejść, z kimś porozmawiać. Nie. Zamknięta na łańcuch brama. Po drugiej stronie dwupasmówki stoi charakretystyczny wiatrak , a przy nim motel i resturauracja.

Gdy dojeżdżamy do Częstochowy ruch jest coraz większy. Przy fotoradarach kierowcy karnie zwalniają. Tu widać, jak stara i wymagająca remontu jest ta droga. Właściwie można powiedzieć, że składa się z różnokolorowych łat. Pogięte bariery, koleiny. Tuż za Częstochową wjeżdżamy na budowaną autostradę. Plac budowy i od razu, znienawidzony już przez kierowców, odcinkowy pomiar prędkości. Działa od 22 stycznia tego roku, ale bije rekordy. W dwa miesiące 68 tysięcy wykroczeń. Cieszą się drogowcy, którzy odczuli działanie systemu. Kierowcy znacznie zwolnili na placu budowy, którym wciąż jest tu A1. Autostrada w tym miejscu wchłonęła gierkówkę. Wchłonęła nawet 18- kilometrowy odcinek A1, wybudowany między Piotrkowem Trybunalskim i Tuszynem w 1989 roku. Był stary, budowany w innych niż dziś standardach. Teraz powstaje na nim nowa A1.

Ale wróćmy do gierkówki. Ta droga ma też swoje klimaty, dla których warto ja wybrać. Choćby stojąca przy niej lubiana restauracja „Zielona Gęś” w Siewierzu. Kiedyś kierowcy zaglądali tu dużo częściej, bo z gierkówki dało się zjechać tu z obu kierunków. Dziś można wjechać tylko jadąc w kierunku Częstochowy.

- Przez to zagląda tu dużo mniej kierowców - mówi pani Irina, sprzedająca teraz smakołyki na wynos w „Zielonej Gęsi”.

Objazdy nie zniechęcają jednak sympatyków przysmaków z gęsiny. Antoni podjechał tu dużym, czarnym mercedesem na krakowskich numerach.

- Specjalnie nadłożyłem drogi i nie pojechałem autostradą, by tu wjechać. Lubię tę drogę i restaurację - mówi.

Starsi kierowcy uważają, że ta droga ma swój urok. Choć jest stara i połatana, to wciąż całkiem nieźle spełnia swoją rolę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gierkówka, stara połatana i częściowo „pożarta” przez A1. Podróż sentymentalna - Dziennik Zachodni

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki