Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Funkcjonariusze z Przytuł pomogli uczestnikom wypadku

Robert Majkowski
Dariusz Szczubełek i Marek Niksa wracali tego dnia ze stolicy do domu. Jechali drogą krajową nr 8, czyli trasą Warszawa - Białystok. Było półtora tygodnia przed świętami Bożego Narodzenia, około godziny 19. Warunki na drodze: świetne. W miarę ciepło, nie padał deszcz ani śnieg. - Jechaliśmy sobie spokojnie jakieś 90 km/h - opowiada Dariusz Szczubełek, który siedział za kierownicą. - Przed nami równie spokojnie jechał volkswagen passat. Nie wyprzedzaliśmy go, ponieważ zamierzaliśmy za około 2 kilometry skręcać na Długosiodło. W pewnym momencie w okolicach Trzcianki, powiat wyszkowski, zdarzyło się coś, czego żaden z nich się nie spodziewał. - Jadący przed nami volkswagen nagle zjechał na przeciwległy pas ruchu - opowiada Dariusz Szczubełek. Pech chciał, że jechał nim akurat volkswagen caddy. Jego kierowca nie miał szans na reakcję. Wszystko działo się bardzo szybko. - Passata podbiło do góry tak, że „wskoczył” na dach volkswagena caddy. Po zderzeniu zaczął w powietrzu koziołkować. Auta wylądowały na poboczu. Szczęście, że nie było tam drzew. Mężczyźni natychmiast się zatrzymali.  - Pierwsze, co usłyszeliśmy, to krzyk i wrzask dzieci - wspominają.
Dariusz Szczubełek i Marek Niksa wracali tego dnia ze stolicy do domu. Jechali drogą krajową nr 8, czyli trasą Warszawa - Białystok. Było półtora tygodnia przed świętami Bożego Narodzenia, około godziny 19. Warunki na drodze: świetne. W miarę ciepło, nie padał deszcz ani śnieg. - Jechaliśmy sobie spokojnie jakieś 90 km/h - opowiada Dariusz Szczubełek, który siedział za kierownicą. - Przed nami równie spokojnie jechał volkswagen passat. Nie wyprzedzaliśmy go, ponieważ zamierzaliśmy za około 2 kilometry skręcać na Długosiodło. W pewnym momencie w okolicach Trzcianki, powiat wyszkowski, zdarzyło się coś, czego żaden z nich się nie spodziewał. - Jadący przed nami volkswagen nagle zjechał na przeciwległy pas ruchu - opowiada Dariusz Szczubełek. Pech chciał, że jechał nim akurat volkswagen caddy. Jego kierowca nie miał szans na reakcję. Wszystko działo się bardzo szybko. - Passata podbiło do góry tak, że „wskoczył” na dach volkswagena caddy. Po zderzeniu zaczął w powietrzu koziołkować. Auta wylądowały na poboczu. Szczęście, że nie było tam drzew. Mężczyźni natychmiast się zatrzymali. - Pierwsze, co usłyszeliśmy, to krzyk i wrzask dzieci - wspominają.
Jechali krajową „ósemką”, gdy nagle jadący przed nimi samochód zjechał na przeciwległy pas ruchu i z impetem uderzył w inne auto. Za to, co zrobili później, otrzymali odznaki za odwagę i męstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki