Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fortuna: Módlmy się, by Stoch nie chciał za wcześnie zakończyć kariery [ROZMOWA]

Michał Skiba
Michał Skiba
fot. Andrzej Banaś
Dawid Kubacki ma spore szanse, by skakać tak dobrze aż do igrzysk olimpijskich w Pekinie, módlmy się, by Kamil Stoch nie chciał za wcześnie zakończyć kariery - mówi Wojciech Fortuna, legendarny mistrz olimpijski z Sapporo 1972. Zapraszamy do rozmowy.

Wydarzyło się to, czego wszyscy się obawialiśmy. Zabrakło nam czwartego w drużynie w sobotnim konkursie.

Zastanawiam się od dawna, co z Kubą Wolnym jest nie tak. Czy wpadł w dołek po pierwszym konkursie Turnieju Czterech Skoczni, czy może skacze źle przez nowe buty, a może on sam nawet nie zna przyczyny? Skakał w starych butach i było wszystko dobrze, ale jak zaczął testować inne, to może wtedy coś się zepsuło? Biorę pod uwagę wiele wariantów. Też miałem kiedyś norweskie buty, bo były eleganckie i w pierwszym skoku w Sapporo poleciałem wręcz na głowę. Wyleczyłem się z tych butów. Myślę, że Kuba się odnajdzie, a nie sądzę, by do końca zapomniał jak się skacze. Dobrze by było, by zastąpił go Klimek Murańka, który się wykazał w Pucharze Kontynentalnym w Sapporo. Niech zostanie w Japonii i poczeka na resztę, która dotrze na Puchar Świata.

Murańka wygrał w niedzielę w Sapporo, w sobotę był drugi. To może być nowe otwarcie dla niego?

Może to jest początek dobrego skakania, bo kiedy? Już jest na to pora, by na stałe zagościł w pierwszej kadrze, a jeśli wygrał PK w Japonii, to znaczy że jest dobry. Powinien wystartować w PŚ w Sapporo, a pozostali powinni zostać, bo im też ciągle coś brakuje. Choć pomyślałem, że nawet Maciej Kot skoczyłby te 125 m w „drużynówce”. Szkoda, bo wszystko szło według planu, ale jeden Kuba się pogubił.

Był Adam Małysz, wciąż jest Kamil Stoch, do tej dwójki dołączył Dawid Kubacki. Entuzjazm w kibicach jednak nie znika.

Ten sezon nie jest łatwy, ale ja dalej twierdzę, że nasza kadra jest najlepsza na świecie. Mamy mistrza świata i zwycięzcę tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni Dawida Kubackiego. Jest Kamil Stoch, któremu nie tyle, co nie idzie, co po prostu nie ma szczęścia do wiatru. Jak siada na belkę, to ma pół metra na sekundę w plecy. Prawie zawsze. To można tylko wytłumaczyć tak, że decyduje o tym ten, który go puszcza. I jeszcze go przetrzymują. Zaczyna wiać w plecy, czekają i włączają zielone światło.

Dodawanie i odejmowanie punktów za wiatr miało upłynnić konkurs, sprawić, by był bardziej sprawiedliwy, ale wciąż to się chyba nie udało.

Austriacka matematyka. Ona decyduje tak, jak oni chcą. Czyli ten, co przyciska i ten, co chodzi z krótkofalówką. Nie będę mówił nazwiskami, bo po co mi problemy. Wielu się już wypowiadało, że jeżeli ktoś skoczy bardzo daleko i ustoi, to odejmowanie mu jakichkolwiek punktów jest niesprawiedliwe. Skoro dobrze skoczył, to znaczy, że nie popełnił żadnego błędu. Nie zaprzeczył prawom fizyki. Nie każdy potrafi wykorzystać warunki. I ktoś, kto skoczył piętnaście metrów bliżej - wygrywa. Wolałbym wrócić do starych metod: pięciu sędziów i matematyka na bok. Pomiary wiatru - owszem. Trzeba wiedzieć, na co skoczka puszczają. Jak jest wiatr z tyłu o sile 1,5 m/s, to widać, że zawodnik nie jest w stanie odlecieć, bo go gniecie z tyłu. Leci 115 metrów. I doleci tyle, lub 119, bowiem jest dobry technicznie. Tak jak Kamil Stoch. Moim zdaniem najlepiej technicznie skaczący zawodnik na świecie. Były równe warunki w Engelbergu, to oddał dwa równe skoki. Wiało pod narty, nie było nic w plecy. I wygrał.

Kamil Stoch sam zdaje sobie sprawę z pecha w tym sezonie Pucharu Świata. Wie też, gdy nie idzie i mówi o tym otwarcie.

On tylko tak mediom mówi grzecznie. Mówi: „nie byłem w stanie”. On wie o tym. Nawet trener Michal Doleżal rzuca w rozmowach, że Kamil znowu miał wiatr z tyłu. Trochę tego pecha za dużo. To znaczy, że ktoś go tam puszcza, jak chce. Jak może być płynność w jego skokach, skoro gniecie go wiatr w plecy. Nie ma odległości i koniec. A i tak potrafi dolecieć do dziesiątki. Jak jest ponad pół metra na sekundę w plecy, to żaden tego nie potrafi. Ani Karl Geiger, ani Stefan Kraft i Ryoyu Kobayashi. Geiger był faworytem w Titisee - Neustadt, niemal stuprocentowym, a pojawił się wiatr z tyłu i koniec. Czekałem na skoki w Zakopanem, tam nasi skakali z zawiązanymi oczami. Kamil miał dziesięć lat, jak skakał na tej skoczni. Każdy z nich, jak był juniorem, to ciągle chciał latać na Wielkiej Krokwi. Tylko żeby wiatr nie namieszał. Zdarza się halny, to wszystko jest zepsute.

Adam Małysz mówił niedawno, że inni wielcy skoczkowie potrafili wpaść w dołek, wypadać z trzydziestki i nie wracać. Sztuką Kamila Stocha jest regularność, jakiej nie miał prawie nikt.

Dla mnie on jest cały czas na topie. On - jak ma dobre warunki - to nie zepsuje skoku. Tej drużynie jest potrzebny do najbliższych igrzysk olimpijskich w Pekinie. Trzeba się modlić, by i nie zrezygnował wcześniej ze skakania. Nawet jak będzie cały czas dziesiąty, to w drużynie może zdobyć kolejny medal. A nie wykluczam, że on na Raw Air w Norwegii się rozkręci. Będzie dobrze skakał w Skandynawii aż do samej Planicy.

Praca trenera reprezentacji Polski Michala Doleżala się Panu podoba?

Jak najbardziej, pracuje tym samym systemem, który narzucił wszystkim wcześniej Stefan Horngacher. Był jego asystentem i wie co robić. Bo co tu zmieniać? Tylko martwi czwarty zawodnik. Kubie Wolnemu nie idzie od początku Turnieju Czterech Skoczni. Pogubił się. Najgorsze jest to, że tam nie było czasu potem potrenować. Teraz miał w końcu trochę szans na potrenowanie w Zakopanem. Liczyłem na to, że Stefan Hula też może zaskoczyć, bo ma w sobie ogromne doświadczenie. Gdyby to ode mnie zależało, to Klimek Murańka znalazłby miejsce w drużynie. Mówi się wiele, że on będzie miał w tej drużynie miejsce. Wierzyło się, że jeden dobry skok odmieni Kubę i wróci do formy. Pierwszy skok w konkursie drużynowym nie był taki zły. Skoczyłby 125 m i byłoby to trzecie miejsce.

Teraz Dawid Kubacki jest liderem tej kadry. Wygrał Turniej Czterech Skoczni, pobił rekord Kamila Stocha i Adama Małysza w liczbie konkursów na podium z rzędu. To dla Pana zaskoczenie?

Czekałem na to drugi sezon. Myślałem, że tak będzie w zeszłym sezonie. W nim oddawał pojedyncze świetne skoki. W tym oddaje dwa kapitalne skoki w konkursie. Wychodzi z progu, ma wysokość, odlatuje. Przeskakuje wszystkich. Śmiali się, że wygrał mistrzostwo świata, będąc 27. po pierwszej serii. Nie wiem dlaczego. To już jest utytułowany skoczek. Ma doświadczenie i będzie jeszcze lepszy. On ma największe szanse na medal na igrzyskach olimpijskich w Pekinie.

Jaką przewiduję Pan końcówkę sezonu w jego wykonaniu, będzie walczył o Kryształową Kulę?

Tylko i wyłącznie. Liczy się walka o Puchar Świata. Kilku gości ma chęć na Kryształową Kulę, ale myślę, że Kubacki im na to nie pozwoli.

Jak Pan ocenia pierwsze miesiące pracy Stefana Horngachera w niemieckiej kadrze?

On na pewno Niemców odbuduje, to jest najlepszy fachowiec w branży. Nie tylko Karl Geiger dobrze skacze, ale Constantin Schmid ma już przebłyski, to samo Pius Paschke. Bardzo dobrze radzi sobie Stefan Leyhe. Stefan to najlepszy fachowiec, bardzo mi było żal, że odszedł. W duchu liczyłem, że zostanie przy polskiej kadrze. Nie wiem, kto to popsuł. Może za bardzo w Planicy naciskali na niego, by się określił. Wszyscy wiedzieliśmy, że chciał być bliżej rodziny, która mieszka w w Hinterzarten. Może jednak dało się go uprosić, by został. Nie mogę jednak trzymać teraz kciuków za Stefana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Fortuna: Módlmy się, by Stoch nie chciał za wcześnie zakończyć kariery [ROZMOWA] - Portal i.pl

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki