Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fatalna wpadka policji. Stanisław Dobosz trafił za kraty przez... pomyłkę

Beata Modzelewska
Stanisław Dobosz ma żal do policji. I zamierza walczyć w sądzie o odszkodowanie
Stanisław Dobosz ma żal do policji. I zamierza walczyć w sądzie o odszkodowanie Fot. K. Rogala
Mężczyzna zamierza ubiegać się o odszkodowanie za niesłuszne pozbawienie wolności. I ma je jak w banku.
Fatalna wpadka policji. Stanisław Dobosz trafił za kraty przez... pomyłkę
Fot. K. Rogala

(fot. Fot. K. Rogala)

Mieszkaniec gm. Troszyn trzy dni spędził w areszcie. Bezzasadnie, jak się okazało. Zawinił… bałagan w policyjnym systemie informatycznym.

- To skandal. Z powodu czyjegoś zaniedbania trafiłem za kratki - mężczyzna nie kryje wzburzenia.
Stanisław Dobosz (59 l.) w lutym 2007 roku spowodował kolizję drogową. Niedaleko własnego domu, w Radgoszczy (gm. Troszyn). - Po pijaku wjechałem w słupek betonowy płotu sąsiada - mówi szczerze. Uszkodził ogrodzenie posesji i własny samochód. I stanął przed sądem.

26 lutego Sąd Rejonowy w Ostrołęce wydał wyrok w jego sprawie. Stanisław Dobosz skazany został z art. 178 a par. 1 kk na 8 miesięcy ograniczenia wolności (jak mówi art. 35 par.1 kodeksu karnego - kara ograniczenia wolności polega na wykonywaniu nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne wskazanej przez sąd - przyp. red. ). Sąd orzekł ponadto o odebraniu mu prawa jazdy na dwa lata. Dobosz miał też wpłacić 300 zł na rzecz dzieci pokrzywdzonych w wypadkach, pokryć koszty sądowe oraz zwrócić sąsiadowi 279 zł za zniszczone ogrodzenie. Karę miał odpracować na rzecz Urzędu Gminy w Troszynie. Ponieważ borykał się z problemami zdrowotnymi, poprosił sąd o odroczenie kary.

Kara (nie)odroczona

Postanowieniem z 22 października, Sąd Rejonowy przychylił się do jego prośby. Kara została odroczona do 22 marca 2008 roku. Jednak wiosną Stanisław Dobosz nie stawił się do wykonania prac społecznych. W listopadzie 2008 roku jego adwokat złożył kolejne wnioski o odroczenie kary (7 i 25 listopada - przyp. red.)
Dobosz pokazał nam kserokopię wniosku o odroczenie kary, sporządzonego przez jednego z łomżyńskich adwokatów 25 listopada 2008 roku. Wśród dokumentów nie znalazł jednak odpowiedzi sądu na ten wniosek.

- Może to jest u adwokata? - stwierdził po nieudanych poszukiwaniach. W każdym razie był przekonany, że kara została ponownie odroczona. Ale mylił się. Sąd wydał postanowienie w tej sprawie 14 stycznia 2009 roku. I wniosków nie uwzględnił. A ponieważ Dobosz kary nie wypełnił, Sąd Rejonowy w Ostrołęce wydał nakaz doprowadzenia go do aresztu. W końcu przecież skazany zignorował wyrok. Kara ograniczenia wolności zamieniła się więc w karę pozbawienia wolności (4 miesiące - przyp. red.). Stanisław
Dobosz trafił za kratki 26 lutego 2009 roku. Opuścił areszt 26 czerwca 2009 roku (wg świadectwa zwolnienia).

Rozliczył się z wymiarem sprawiedliwości i wiódł sobie spokojne życie w podtroszyńskiej wsi. Aż do 30 października.

Bez leków i diety za kratami

Tego dnia wybrał się na cmentarz do pobliskiego Szczepankowa, na groby bliskich. W drodze powrotnej został zatrzymany we Wszerzeczy (woj. podlaskie) do kontroli drogowej. Policjant, kiedy skontaktował się z łomżyńską komendą, żeby sprawdzić dane Dobosza, usłyszał, że mężczyzna jest poszukiwany do odbycia kary więzienia. Doprowadził więc delikwenta do łomżyńskiego aresztu. Tam Stanisław Dobosz spędził trzy doby.

- Tłumaczyłem policjantom, że to nieaktualny nakaz, ale nic sobie z tego nie robili - żali się mężczyzna. - A do tego zostałem bez leków, bez diety. Nikt nie słuchał, że jestem w trakcie leczenia, że mam problemy z kręgosłupem, barkiem.
Do domu wrócił 2 listopada. Wściekły na sąd i policję.

- To niesprawiedliwe - mówi. - Przecież już odpokutowałem swoje wykroczenie. I z powodu czyjegoś zaniedbania, znowu wylądowałem za kratami. Ciekawe, co powiedzieliby ci, którzy mnie zamykali, gdyby znaleźli się w mojej sytuacji?

Czyja to wina?

Podlaska policja sprawę komentuje krótko.
- W policyjnym systemie był nakaz doprowadzenia pana Dobosza, więc go zrealizowaliśmy. Tak samo zachowałaby się policja w każdej innej miejscowości na terenie kraju - tłumaczy podkomisarz Kamil Tomaszczuk, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. - Skontaktowaliśmy się oczywiście z ostrołęckim sądem, ale dopiero w poniedziałek, 2 listopada. To był świąteczny weekend, a pan Dobosz trafił do aresztu 30 października po południu. Dlatego zweryfikowanie tej informacji nie było łatwe.

Nakaz doprowadzenia wystawił ostrołęcki Sąd Rejonowy.
- Z naszej strony uchybienia nie było - mówi sędzia Michał Pieńkowski, przewodniczący wydziału karnego. - Nakaz był wystawiony, ponieważ pan Dobosz nie stawił się do odbycia kary. Sąd wysyła nakaz, a policja go realizuje. Kiedy nakaz jest wykonany, policja powinna to odnotować. Sąd może anulować nakaz, kiedy osoba poszukiwana stawi się dobrowolnie - sędzia wyjaśnia procedurę. - A w tym przypadku, nakaz stracił ważność, kiedy mężczyzna został do aresztu doprowadzony przez policję, 26 lutego 2009 roku. Dlaczego został po raz drugi zatrzymany z tej sprawie? Tego nie wiem. Z naszej strony wszystko było w porządku - podkreśla sędzia.

Dlaczego zatem w policyjnym systemie "wisiał" nieaktualny nakaz? Na to pytanie, przynajmniej na razie, nikt nie zna odpowiedzi. Niestety.

"Po otrzymaniu od Państwa informacji, komendant natychmiast uruchomił procedurę wyjaśniającą. Oficer, który zajmuje się tą sprawą już prowadzi czynności, aby ustalić wszystkie okoliczności dotyczące tej sprawy. Sprawdzamy, czy rzeczywiście doszło do błędu ze strony funkcjonariusza, czy też zaistniała sytuacja, że w tym momencie system informatyczny działający w policji mógł też zawieść. Na tym etapie postępowania trudno jest jednoznacznie stwierdzić, gdzie nastąpiło niedopatrzenie. Postępowanie wyjaśniające jest w toku" - taki komunikat otrzymaliśmy od rzecznika ostrołęckiej policji, Dariusza Wesołowskiego.

A Stanisław Dobosz zamierza ubiegać się o odszkodowanie za niesłuszne pozbawienie wolności. I ma je jak w banku…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki