Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie dziesięć lat po. Dyrektor turnieju w Polsce: „To był skok w europejskość, skrócenie dystansu do Zachodu”

Jacek Kmiecik
Jacek Kmiecik
Mecz otwarcia Euro 2012 Polska - Grecja odbył się 8 czerwca na Stadionie Narodowym w Warszawie
Mecz otwarcia Euro 2012 Polska - Grecja odbył się 8 czerwca na Stadionie Narodowym w Warszawie Bartek Syta
Minęło dziesięć lat od rozpoczęcia Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie – największej dotychczas światowej imprezie sportowej jaką zorganizowano w naszym kraju. Finały mistrzostw Europy sprzed dekady wspomina dyrektor Euro 2012 w Polsce, Adam Olkowicz.

Obchodzimy dziesięciolecie Euro 2012. Jak ten czas zleciał.

Tak, to były czternaste finały mistrzostw Europy przeprowadzone ostatni raz w formule szesnastu drużyn. W pierwszych finałach, w roku 1960 mistrzostw Europy w Paryżu grały cztery zespoły. Nasze Euro to drugi turniej w Europie Wschodniej, po Jugosławii, gdzie mistrzostwa odbyły się w 1976 roku i trzeci, jeśli chodzi o dwóch współgospodarzy, po Euro 2000 w Belgii i Holandii oraz Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii. Euro 2020, przeniesione z powodu pandemii na następny rok, w jedenastu krajach - uważam za „bezdomne”. Nie miało absolutnie tożsamości narodowej. Nie chcę jednak tego oceniać ze względu na osobę, która zaproponowała taką formułę przeprowadzenia turnieju. Uważam, że tylko jeden lub dwa kraje powinny być gospodarzami Euro i niech tak już zostanie.

Euro 2012 w Polsce i Ukrainie zdało egzamin?

UEFA i FIFA doceniły standard organizacji „naszego” Euro i przyznały nam kolejne dwie duże imprezy piłkarskie – młodzieżowe mistrzostwa Europy w 2017 roku i młodzieżowe mistrzostwa świata w 2019 roku, a także dwukrotnie finał Ligi Europy. Mistrzami świata w roku 2019 zostali młodzi Ukraińcy. W poprzedniej dekadzie byliśmy więc najbardziej uhonorowanym krajem, jeśli chodzi o futbol. Gościliśmy bowiem trzy największe imprezy piłkarskie na światowym poziomie.

Trzeba więc uznać Euro sprzed dekady za sukces.

To był sukces organizacyjny nie tylko nas – Polaków i Ukraińców, ale również właścicieli turnieju, czyli Europejskiej Unii Związków Piłkarskich UEFA. Euro spowodowało w naszym kraju bardzo ożywczy rozwój społeczno-gospodarczy. Powstały nie tylko najnowocześniejsze stadiony, ale także nowe trasy szybkiego ruchu i zaplecze infrastrukturalne – wszystko dzięki znaczącym dotacjom z Unii Europejskiej. Zrealizowany został plan 1500 kilometrów autostrad. Chęć goszczenia finalistów UEFA EURO 2012 wyraziło aż trzynaście polskich miast. Początkowo UEFA planowała przeprowadzić turniej w sześciu miastach polskich i sześciu ukraińskich, potem jednak zredukowała liczbę do czterech miast w każdym z krajów – gospodarzy.

Co zostało po Euro?

Po Euro zostało na polskiej ziemi półtora tysiąca nowych dróg ekspresowych. Wyremontowano też półtora tysiąca kilometrów szlaków kolejowych. Odnowiono piętnaście dworców kolejowych. Piękny dworzec we Wrocławiu przeszedł gruntowną modernizację. Rozbudowano infrastrukturę w miastach gospodarzach mistrzostw. Do Polski przyjechało blisko milion turystów. Stworzyliśmy popularny system informacyjny, który promował imprezę. Dzięki temu Euro stało się bezwzględnie wydarzeniem sportowym oraz wydarzeniem społecznym numer jeden w Polsce, pozostawiło trwały ślad w naszej zbiorowej świadomości. Stosunek ogromnej większości społeczeństwa do mistrzostw był bardzo pozytywny. Zachowywane jest więc w dobrej pamięci.

Polska gościła więcej drużyn.

Na szesnaście drużyn finalistów turnieju, które wybrały bazy pobytowe do turnieju - trzynaście wybrało Polskę. Jedynie Szwecja i Francja i, co oczywiste, gospodarze – zamieszkiwali się na Ukrainie. Chęć goszczenia drużyn – finalistów zgłosiło w naszym kraju 160 ośrodków, które specjalna komisja piłkarsko-rządowa musiała zwizytować i najlepsze z nich zarekomendować UEFA. Z ponad trzydziestu zaakceptowanych, reprezentacje wybrały trzynaście. Wszystkie z tej trzydziestki otrzymały także status oficjalnego ośrodka przygotowań do Euro, co okazało się świetnym elementem promocyjnym samego obiektu jak i okolicy, w której jest zlokalizowany.

Nie tylko kibice żyli turniejem.

Euro wzbudziło ogromne zainteresowanie społeczne. Specjalne strefy kibiców przeżywały niesamowity boom. Odwiedziło je ponad siedem milionów ludzi i obyło się bez żadnych incydentów. We Francji w 2016 roku zrezygnowano ze stref z obawy przeprowadzenia zamachów terrorystycznych. Kilka tygodni po Euro w Nicei doszło jednak niestety do tragedii z chęci zaistnienia fanatyków religijnych. Choć było gigantyczne zainteresowanie, nasz turniej był bezpieczny. Pod tym względem też wypadliśmy bardzo dobrze. A porównując do tego, co działo się choćby przed ostatnim finałem Ligi Mistrzów w Paryżu, to rewelacyjnie. Jedyny „pochmurny dzień” podczas turnieju wydarzył się 12 czerwca przy okazji meczu Polska – Rosja w Warszawie. Kibice obu drużyn aktywnie manifestowali swą obecność. Nie było jednak między nimi żadnych poważniejszych incydentów.

Kto zezwolił na wniesienie na stadion przez Rosjan kontrowersyjnego transparentu?

Transparent zaakceptowała i wydała zgodę na jego wniesienie na stadion UEFA. Również dopuściła treści na nim zamieszczone, nie doszukując się w przedstawionej nań postaci historycznej negatywnych konotacji.

Czy były jakieś wtopy lub potknięcia?

Nie mogliśmy zakładać, że coś się nie uda, bo byliśmy pewni, że wszystko się powiedzie. To nas napędzało i to nam pomagało, choć oczywiście mieliśmy opracowane warianty alternatywne. Organizacyjnie impreza była ze wszech miar udana. Raz tylko zdarzyło się opóźnienie rozpoczęcia meczu w Doniecku, kiedy nad miastem przeszła ogromna ulewa. Szczęśliwie nasi przyjaciele poradzili sobie i dzięki wspaniałemu drenażowi murawy mecz można było zacząć zaledwie po czterdziestu minutach oczekiwania. Jedynie do czego można było mieć uwagi to wynik sportowy naszej reprezentacji. W tak zwanej słowiańskiej grupie: Polska, Czechy, Rosja plus Grecja, spisaliśmy się poniżej oczekiwań. Tylko sportowo turniej nam się nie udał, ale za to odpowiadał sztab szkoleniowy. Zadecydowała dyspozycja dnia. Piłka nożna jest takim sportem, że aby mógł ktoś wygrać, ktoś musi przegrać. Trafiło niestety na nas.

Pretensje do pana miał prezes Michał Listkiewicz, że to pan a nie on został szefem Euro.

A z jakiego powodu miały mieś jakiekolwiek uwagi w sytuacji, w której wybrano mnie na odpowiedzialnego za przygotowania do Euro 2012 w okresie gdy on był prezesem PZPN-u i to on zgłosił Zarządowi Związku moją kandydaturę. Spokojnie do tego podchodzę. Żeby była jasność. Ze względu na znajomość wschodnich języków byłem z PZPN regularnie delegowany za wschodnią granicę. Podczas jednej z takich wizyt w 2003 roku na turnieju upamiętniającym legendę ukraińskiego futbolu Walerego Łobanowskiego w Kijowie Hryhorij Surkis zwrócił się do mnie z propozycją, abyśmy wystąpili wspólnie z Ukrainą o zorganizowanie mistrzostw Europy. Po powrocie, gdy przedstawiłem pomysł, prezes Listkiewicz powiedział dosłownie: „Adam, to jest science fiction”. Ja mu na to: „Ale co możemy stracić? Najwyżej nas nie wybiorą”. Na to odparł: „To się za to weź”. I stało się to faktem. Wziąłem się za to nie z przymusu, tylko chęci zrealizowania projektu.

Łatwo jednak nie było.

Aplikowało osiem państw, w tym cztery jako podwójni współgospodarze, czyli Węgry z Chorwacją i Polska z Ukrainą. A poza tym o zorganizowane Euro 2012 ubiegały się piłkarskie potęgi, jak Włochy, Rosja, Turcja, która przecież była trzecią drużyną na mistrzostwach świata 2002 w Korei Południowej i Japonii, a także m.in. Azerbejdżan. Trzeba było dwuetapowego wyłonienia gospodarza. W listopadzie 2005 roku podczas posiedzenia Komitetu Wykonawczego UEFA na Malcie wybrano do finałowej rozgrywki trzy kandydatury – Włochy, Węgry z Chorwacją i nas z Ukrainą, jako ostatnią z tej trójki pretendentów. Potem trzeba było przejść okres wytężonej pracy. UEFA sprawdzała, co robią władze krajowe i samorządy miast gospodarzy i co robi federacja? Gospodarze państw i miast – gospodarzy miały przygotować sceny, a federacje piłkarskie zorganizować show. Zrobiliśmy wszystko, żeby przekonać UEFA. 18 kwietnia 2007 roku, czyli pół roku po planowanym wcześniej terminie wyboru, a więc pół roku mniej na przygotowanie imprezy przez potencjalnego gospodarza Euro, poznaliśmy w Cardiff wynik. Zdobyliśmy osiem głosów na dwanaście możliwych. Włosi – cztery, a Węgry z Chorwacją – zero.

Byli tacy, co przeszkadzali?

Niektórzy prominentni działacze twierdzili, że Włosi mają to pewne, jak pies budę. Chyba dlatego, nie popierali naszego pomysłu i zbojkotowali wyjazd do Cardiff. Zaskoczenie było absolutne. Mieliśmy prawo do ogromnej radości. Zostaliśmy przecież współgospodarzami trzeciej największej sportowej imprezy na świecie, po mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich. Niemal sto milionów ludzi w Polsce i na Ukrainie, łącznie z diasporą polską i ukraińską, czyli rzec można co piąty mieszkaniec Europy, mógł czuć się zwycięzcą tego wyścigu o Euro. Otrzymaliśmy to, o czym marzyliśmy i byliśmy tego warci. Oba kraje mają bogate piłkarskie tradycje. Andrij Szewczenko został przecież Piłkarzem Roku i zdobył Złotą Piłkę. My zajęliśmy trzecie miejsca na mistrzostwach świata za Kazimierza Górskiego i Antoniego Piechniczka. Piłka nożna jest absolutnie najpopularniejszym sportem zarówno w Polsce jak i na Ukrainie.

I co dalej?

Zdobyliśmy to i rozpoczęła się druga połowa meczu, w którym rywalem był nieubłaganie upływający czas. Mieliśmy opóźnienia w budowie stadionów i strategicznych inwestycjach, jak choćby autostradach czy liniach kolejowych. Niemal wszystko zostało jednak zrobione na czas. Dokonaliśmy skoku w europejskość, skróciliśmy dystans do Zachodu, począwszy od obiektów sportowych a skończywszy na życiu społeczno-gospodarczym. Właściwie wszystko udało się załatwić, poza jednym – wynikiem sportowym.

Może, jako gospodarz trzeba było wszystkie mecze zagrać w jednym miejscu w Warszawie?

Ostatni mecz we Wrocławiu w naszej grupie wynikał z rozpiski UEFA, która chciała pokazać drużyny w różnych miastach i zainteresować nimi jak najwięcej ludzi. Nie możemy pozbawić kibiców wielkiego święta poprzez odebranie im prawa do obejrzenia spotkania. O wyniku zadecydowały wyłącznie względy sportowe i dyspozycja dnia.

Ile w tym prawdy, że Surkis kupił nam te mistrzostwa?

Różnych plotek pojawiało się więcej, nie będę ich upubliczniał. Natomiast Surkis odegrał na pewno główną rolę, zwłaszcza na Ukrainie. Grisza był przecież inicjatorem całego przedsięwzięcia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki