Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Era niezgody

Aldona Rusinek
W sprawie budowy masztu telefonii komórkowej w gminie Wąsewo musiała interweniować policja. W gminie Wąsewo stoją już dwa przekaźniki telefonii komórkowej: z Rząśnika emituje fale Centertel, z Wąsewa Plus GSM Plus. Teraz obok Plusa, w Zastawiu ma stanąć maszt Ery GSM. - Dla gminy oznacza to lepszy kontakt z całym światem, lepsze warunki rozwoju, inwestowania w gminie - argumentuje wójt Wiesław Szabłowski. - W dupie mamy cały świat! Chcemy mieć zdrowe powietrze we wsi. A oni chcą nas na amen tymi promieniami zadusić! - krzyczą ludzie z Zastawia.

14 lutego - św. Walentego, światowy dzień miłości, w Zastawiu rozpoczął się kampanią nienawiści. Andrzej Góźdź z bydgoskiego Przedsiębiorstwa Robót Elektrycznych Elektromontaż tego ranka po raz kolejny zdecydował się rozpocząć budowę masztu Polskiej Telefonii Cyfrowej Era GSM. Tym razem poprosił o pomoc służby starosty ostrowskiego i ostrowską policję. W ciągu ostatniego tygodnia bowiem już dwa razy próbował wejść na parcelę dzierżawioną przez PTC od Józefa K. Bezskutecznie, bo ludzie z Zastawia nie przepuścili ciężkiego sprzętu.
Wietrzny, słoneczny ranek. Na placu małej stacji benzynowej, sąsiadującej z polem Józefa T. pusto. Na widok samochodu zza budynku dawnego SKR wyjrzały dwie starsze kobiety z cienkimi kijkami w rękach. Za nimi dwóch mężczyzn. Zerkają nieufnie w moim kierunku.
- Myśleliśmy, że pani od tych telefonów. Codziennie tak pilnujemy. Niektóre już się przez to zimno pochorowały, to dzisiaj nas mało, ale tu prawie cała wieś przychodziła. Z siedemdziesiąt ludzi - opowiada sołtys. - Leć, skrzyknij resztę - rzuca w stronę młodego człowieka, właściciela stacji benzynowej.
Sołtys i kobiety relacjonują przebieg walki przeciwko masztowi Ery.
- Prawie rok już z urzędnikami się ciągamy. Co to za wójt, który swoją gminę tak faszeruje promieniowaniem. Boga w sercu nie ma. I nawet o swoją rodzinę nie dba - dziwią się kobiety.
- Trzy maszty, jak w jakiejś sieci jesteśmy uplątani. W innych gminach wójty tego świństwa nie wpuszczają, a nasz ludzi lekceważy. Za to, że mu przez tyle lat ufali! - nie dowierzają gospodarze.
Parę minut po ósmej pod małą stację benzynową od strony Ostrowi zajeżdża cała kawalkada samochodów: cztery policyjne, wielka ciężarówka z koparką, kilka osobowych. Z drugiej strony ściągają mieszkańcy Zastawia, przeważnie starsi gospodarze i kobiety. Z granatowych wozów wysypują się policjanci. Cały pluton. Policjantów więcej niż protestujących.
- O Jezu, ile policji! - łapie się za głowę kobieta w różowej kurtce. - Nic nie zrobimy, nie damy rady - dodaje przytomnie.
Komendant powiatowy z Ostrowi Mazowieckiej Lech Dmochowski przyzwala wykonawcy na wprowadzenie sprzętu na plac budowy. Rusza koparka, za nią mieszkańcy Zastawia. Za nimi pluton zwartym dwuszeregiem w sile 20 mundurowych.
Ludzie zasłaniają dziurę w płocie, którą chce przejechać koparka. Komendant Dmochowski i Stanisława Figaj ze starostwa powiatowego w Ostrowi przystępują do negocjacji. Próbują przekonać ludzi, że działają bezprawnie. W tle czeka pluton policji.
Stanisława Figaj tłumaczy, że decyzja zarówno wójta jak i starosty jest prawomocna i ostateczna.
- Informacja o tym przedsięwzięciu była wywieszona w urzędzie powiatowym. Mieli państwo czas na podjęcie różnych formalnych działań. W tej chwili wstrzymanie decyzji byłoby po prostu niezgodne z prawem. Wykonawca ma prawo wejść na plac i rozpocząć inwestycję - mówi Stanisława Figaj.
- Jestem człowiekiem, który został tu przysłany, by wyegzekwować prawomocną decyzję, wydaną przez praworządny samorząd. Łamiecie bowiem prawo. Weszliście na prywatny teren, nie pozwalacie wykonywać innym ludziom swoich obowiązków - tłumaczy komendant Dmochowski.
- A co pan taki łagodny? - pyta podejrzliwie starszy mężczyzna. - Ja w waszą łagodność wcale nie wierzę. Bo po co pan tylu policjantów przywiózł?
Komendant odpowiada, że dla obrony prawa właśnie. Ale mieszkańcy Zastawia nie chcą słuchać jego argumentów. Prawo prawem, a sprawiedliwość musi być po ich stronie.
- Dochodzimy sprawiedliwości! - krzyczą. - Dlaczego wszyscy na górze zawsze mają rację, a my na dole nie?
Kobiety płaczą jak na zamówienie. Wszystkie są chore. Jedna wyciąga leki na serce. Musi brać pięć razy dziennie, a kiedyś wystarczyło dwa razy w tygodniu. Inna łka, bo rośnie jej coś w gardle - lekarze powiedzieli, że od promieni. Jacy lekarze? Nie wie, bo ciągle do innych ją kierują. Ale wszyscy mówią, że to może być guz od promieni. Sołtys na oczy przestał widzieć. Nie wierzy, że to może być od nawozów. To na pewno przez te maszty.
- Ja od zeszłego roku już nie ta sama jestem. Oczy, serce, ciśnienie, wszystko mam chore! - wykrzykuje może sześćdziesięcioletnia kobieta.
Wszelkie choroby - nerwów, serca, oczu, twierdzą że zawdzięczają wójtowi i telefonii. O nowotworach już nawet nie wspominając. To wszystko wykrzyczano komendantowi policji, urzędniczce ze starostwa i Góździowi, wykonawcy.
- Przywieźcie tu wójta. Niech też się nasłucha, bo to jemu się głównie należy! - wołali chłopi. Rozżaleni, że swojak, z tej samej wsi, a tyle krzywdy robi.
Komendant Dmochowski znów odwołuje się do rozsądku i praworządności. Zaleca inne drogi protestu, przekonuje, że nawet postawienie masztu nie przesądza o jego uruchomieniu. Bez skutku. Działa dopiero argument, że zdarzenie jest rejestrowane przez media, a także przez policyjną kamerę i jego uczestnicy za łamanie prawa mogą być pociągnięci do odpowiedzialności karnej.
W tłumie opada animusz.
- Idziemy, bo niczego tu nie wskóramy, a skończy się na grzywnach! Co możemy, przywiązać się do koparki? Przykre jest, że z człowiekiem tak się nie liczą - macha ręką z rezygnacją młody właściciel stacji benzynowej, któremu opary benzyny z własnego interesu najwyraźniej nie szkodzą. Ale cudzego masztu się boi.
Po dwóch godzinach zażartej dyskusji pole Józefa T. powoli pustoszeje.
- Od trzech lat wykonuję podobne inwestycje. Ale pierwszy raz napotkałem taki opór - mówi Andrzej Góźdź.
- Jaki pierwszy raz? Sam pan mówił, że już tak bywało. Co innego pan gada do gazety, co innego do nas! - reagują natychmiast ludzie.
- Nie bywało, nie bywało. Raz był protest w Warszawie, ale na innym tle i wszystko szybko się wyjaśniło - broni się Andrzej Góźdź. Dodaje, że poniósł straty z powodu tego protestu - koszty bezskutecznego rozpoczęcia robót, a być może także kary umowne, jeżeli nie zakończy pracy w terminie wyznaczonym przez inwestora, czyli PTC.
*
W tym czasie wójt Szabłowski spokojnie siedzi za biurkiem w Urzędzie Gminy.
- Ta kampania niechęci trwa już od miesięcy. Nie udało mi się ludzi przekonać, że to nie jest nic groźnego. Sam przecież tu mieszkam z całą rodziną i nie mam obaw. Gdyby te maszty były niezdrowe, czy mieszkałbym pod nimi? Naprawdę trzeba trochę zdrowego rozsądku, a nie niezdrowych emocji w tym wszystkim - uważa wójt.
Tłumaczył też ludziom, że nie mógł podjąć innej decyzji w sprawie lokalizacji masztu, bowiem była ona zgodna z planem zagospodarowania przestrzennego gminy. Tereny obok stacji benzynowej przeznaczone są pod tak zwane usługi uciążliwe.
- I nie można nie wydać zezwolenia na działalność przemysłową, bo taką decyzję urzędu zaskarży wnioskodawca i właściciel gruntu. Podobnie starosta nie mógł odmówić tej lokalizacji masztu. Wszystko jest jak najbardziej zgodne z prawem i poparte fachowymi opiniami. Także opinią mazowieckiego inspektora sanitarnego, który zobowiązał inwestora do zachowania wszelkich zasad bezpieczeństwa w zakresie ochrony środowiska. Rzeczoznawcy stwierdzili, że maszt nie zagraża środowisku ani zdrowiu ludzi. Emisja promieniowania przekraczająca lekko dopuszczalne normy może mieć miejsce na wysokości 50 metrów i w promieniu 20 metrów od masztu. A w tym polu nic się nie znajduje - mówi wójt Szabłowski, wertując raz jeszcze fachowe opinie.
- Było kilka spotkań z mieszkańcami. Usiłowałem im przedstawić to wszystko, opinie, dokumenty. Ale w ogóle nie chcieli słuchać. Po prostu - nie chcą tego masztu, i już. Żaden racje nie mają tu więc szans. Mam tylko nadzieję, że emocje powoli się wyciszą, jak już dawniej bywało. Trzeba poczekać, aż rozum nad innymi sprawami weźmie górę - mówi jak zwykle z niespotykanym spokojem wójt Szabłowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki