Biegły lekarz orzekł przyczynę zgonu: ostra niewydolność układu oddechowo-krążeniowego, spowodowana działaniem amfetaminy i alkoholu, a dodatkowo wychłodzeniem organizmu. Śmierć wedle lekarskiego orzeczenia nastąpiła dwa dni wcześniej, 26 grudnia.
Z informacji, które uzyskaliśmy, wynika, że Marcin Ż. wyszedł z domu w wigilijny wieczór, po sprzeczce z rodziną. Bliscy w czasie świąt próbowali go szukać, bezskutecznie. Dopiero po świętach brat Marcina Ż. postanowił sprawdzić garaż. Był zamknięty od środka. Po otwarciu drzwi zastał tragiczny widok.
Marcin Ż. był jednym z dealerów narkotyków w Makowie. W ubiegłym roku został zatrzymany przez policję za posiadanie i handel narkotykami. Dostał wyrok pozbawienia wolności na półtora roku. Przed świętami otrzymał właśnie wezwanie do więzienia. Dziewczyna, która zmarła wraz z nim w samochodzie, była uczennicą jednej z przasnyskich szkół. Z tego względu mieszkała u babci w Przasnyszu. Jej matka mieszka w Makowie. Nie potrafiła z nami rozmawiać o tej tragedii. Może później - mówi. Zaprzecza kategorycznie, że mogło to być samobójstwo.
Przed klatką bloku w Przasnyszu, na której wisi klepsydra, zatrzymują się przechodnie.
- Co to się dzieje, że tak młodzi ludzie umierają. Chyba musiała być chora ta dziewczynka, czy jak? - zastanawia się starsza kobieta.
Mieszkańcy ul. Ciechanowskiej nie mogą otrząsnąć się z wrażenia.
- Przedawkowali podobno - rozprawiają mężczyźni na ulicy. - Jego wszyscy tu znali, wiedzieli, że handlował narkotykami. Szkoda, że dziewczynę pociągnął. Była podobno młoda i śliczna.
Matka Marcina Ż. także nie mogła z nami rozmawiać.
Nie byłoby pewnie tej tragedii, gdyby nie zaraza narkomanii, coraz bardziej rozprzestrzeniająca się także w Makowie Mazowieckim - tak uważają mieszkańcy Makowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?