Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie kobiety nie żyją, sprawca wypadku odpowie z wolnej stopy

Redakcja
Sprawca wypadku w Głuchach, w którym 7 lipca zginęły dwie kobiety, pozostanie na wolności. Mimo, że jechał po pijanemu, z nadmierną prędkością, sądy dwóch instancji nie znalazły podstaw, aby 24-letni mieszkaniec powiatu ostrołęckiego na proces czekał w areszcie.

Sprawcą wypadku w Głuchach z 7 lipca był 24-letni mieszkaniec powiatu ostrołęckiego. Prowadził opla po pijanemu - badanie po wypadku wykazało 1,5 promila w jego organizmie. Jechał też nieprzepisowo - za szybko, mrugał światłami na poprzedzający go samochód. Nagle najechał na jadącego przed nim seata, wskutek czego auto zostało zepchnięte do rowu, dachowało. Zginęły obydwie pasażerki: 54-letnia wyszkowianka i 36-latka mieszkanka Dębinek. Sprawca wypadku także w nim ucierpiał. Został przewieziony karetką do wyszkowskiego szpitala, skąd - jako pacjenta bardzo ciężko rannego - przetransportowano go śmigłowcem do Warszawy. Po kilku godzinach chłopak "opuścił" szpital, pozostawiając swoje rzeczy. Prokuratura Rejonowa w Wyszkowie mówi: to była ucieczka. Zarządzono poszukiwania chłopaka, ale ten sam zgłosił się na policję, złożył wyjaśnienia, częściowo przyznał się winy. Prokuratura postawiła mu zarzuty m.in. spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i wniosła do sądu o trzymiesięczny areszt tymczasowy.

Wyszkowski Sąd Rejonowy 11 lipca orzekł, że wobec chłopaka wystarczy zastosowanie policyjnego dozoru. Zbulwersowana decyzją prokuratura złożyła zażalenie do Sądu Okręgowego w Ostrołęce, ale i ten nie znalazł podstaw do aresztowania sprawcy wypadku. 24 lipca odrzucił zażalenie wyszkowskiej prokuratury i utrzymał w mocy decyzję sądu pierwszej instancji. Jak to uzasadnia?
- Sprawa jest prosta i oczywista - jest sprawca, przyznaje się do winy, nie było ucieczki, brak jest obawy matactwa - a tym, samym brak podstaw do stosowania aresztu - mówi sędzia Jerzy Pałka z Sądu Okręgowego w Ostrołęce.
Prosta i oczywista nie jest jednak kwestia wspomnianej "ucieczki" ze szpitala. Zdaniem sądu, z materiału dowodowego wynika, że nie było ucieczki, jak podnosi prokuratura.

- Podejrzany opuścił szpital, miał takie prawo, bo nie był zatrzymany. Sam zgłosił się na policję - mówi sędzia Pałka.
Wyszkowscy śledczy, choć nie zgadzają się z taką decyzją sądu, nie mogą już odwołać się od niej.
- Nie mamy możliwości wnieść zażalenia ani polemizować - mówi prokurator Ewa Michałowska. - Sprawca ma zastosowany dozór i musi się stawiać na policję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki