- Bierzmowanie jest sakramentem wrażliwości. Chciałbym, żeby światło Ducha Świętego pomogło wam w odkrywaniu właściwej drogi - zwrócił się do osadzonych biskup. - Jego przyjęcie daje wam możliwość zawarcia związku małżeńskiego, założenia własnej rodziny.
Mieszkańców aresztu do sakramentu przygotowywał od pół roku kapelan ks. Janusz Dworakowski.
- To ja wyszedłem z propozycją - mówi kapelan. - Chodziłem i pytałem w celach, czy są osoby, które nie były jeszcze bierzmowane. Kandydaci uczestniczyli w mszach świętych, spotkaniach, spowiadali się, otrzymali książki. To była ich w pełni świadoma i dobrowolna decyzja. Sami też starali się pomóc w dopełnieniu formalności. Dzwonili do rodzin o przesłanie metryki chrztu.
Aresztowani, których namaścił krzyżmem biskup, to w większości młodzi, około dwudziesto-, dwudziestoparoletni mężczyźni. Świadkiem przyjęcia sakramentu był wychowawca Zdzisław Dawid.
Wraz z życzeniami jak najszybszego wyjaśnienia swoich życiowych spraw i powrotu do społeczeństwa biskup podarował osadzonym Katechizm Kościoła Katolickiego, Akt Oddania się Chrystusowi królowi i różaniec wtopiony w plastikową kartę.
- Wizyta księdza biskupa jest dla nas wielkim świętem - mówił kapelan J. Dworakowski. Nawet gdyby przyjechał do nas ktoś z Centralnego Zarządu Więziennictwa, nie byłoby tak wielkiego poruszenia.
Biskup Stefanek odpowiedział, że o przebywających w ostrołęckim areszcie pamięta z pewnością częściej, niż oni o biskupie. A to chociażby ze względu na położenie aresztu.
- Jest w dobrym miejscu, przy ulicy, którą często jeżdżę.
O bierzmowaniu w dość niecodziennych okolicznościach, przyjmowanym przez osoby aresztowane rozmawialiśmy po Mszy św. z biskupem Stanisławem Stefankiem.
- Utarło się już w całej Polsce, że dosyć często biskupi wybierają się do aresztów z posługą sakramentalną. W Ostrołęce jestem drugi raz, ale w moim 23-letnim życiu biskupim wielokrotnie byłem szafarzem bierzmowania w aresztach i więzieniach. Pewne momenty zawirowania w normach regulujących życie społeczne, prowokują ludzi do najróżniejszych gestów. Prawo działa automatycznie, człowiek za swoje przewinienia zostaje osadzony, ale wiadomo że nie oznacza to zakłócenia kontaktu z Panem Bogiem. Nierzadko taka sytuacja prowokuje wręcz do nowych wymiarów wiary. Na tym polu zaczyna się praca kapelanów, którzy przygotowują do sakramentu.
- Czy można powiedzieć, że osadzeni inaczej przygotowują się do sakramentu i w inny sposób go przeżywają niż kilkunastoletnia młodzież, uczniowie gimnazjum?
- Myślę, że poważniej podchodzą do bierzmowania. Młodzież nasza żyje w luksusowych warunkach i mają do niego trochę beztroski stosunek. Jest to dla nich następny etap po komunii świętej. Naprawdę trzeba bardzo pracować nad młodymi ludźmi, żeby "zatrybili", czyli zorientowali się że problem obecności Boga w ich życiu nie jest czystą estetyką czy dekoracją, ale poważną życiową decyzją. W przypadku zatrzymanych są to bardzo indywidualne postanowienia.
- Ksiądz biskup też w inny sposób przeżywa dzisiejsze wydarzenie?
- Tak, bo środowisko więźniów i aresztantów jest mi wyjątkowo bliskie. W ogóle jest mi bardzo bliski człowiek, któremu w życiu się nie ułożyło albo nie układa. Ja akurat nigdy nie odsiadywałem kary, chociaż miałem wyrok 21 dni. Jako młody ksiądz pojechałem na wycieczkę z ministrantami, a nie wolno wtedy było księżom organizować żadnych wycieczek. Zostałem ukarany przez kolegium i ponieważ nie chciałem płacić, to miałem odsiadywać. Proboszcz powiedział jednak, że nie będzie nosił wikaremu jedzenia do więzienia, tylko mam pójść do roboty. Ksiądz zapłacił kolegium. Obecnie mam częsty kontakt z ludźmi, którzy są w konflikcie z prawem lub normą moralną np. z alkoholikami, narkomanami - powiedział nam biskup łomżyński.
Różaniec jak karta kredytowa
Karta różańcowa
Różaniec to już nie tylko sznur paciorków do odliczania w czasie modlitwy, ale od niedawna także plastikowa karta do złudzenia przypominająca bankomatową. Takie właśnie różańce podarował bierzmowanym w areszcie biskup Stefanek.
Na awersie karty różańcowej, bo tak się dokładnie nazywa, wytłoczone są złote koraliki. Odmawiając kolejne dziesiątki różańca przesuwamy po tłoczeniach opuszkami palca. Kartę można nosić w portfelu, kieszeni koszuli.
Rewers możemy sobie sami wybrać - wizerunek Jezusa, Maryi, świętego, patrona lub okazjonalny. Na kartach różańcowych rozdawanych przez biskupa Stefanka widniała reklama diecezjalnego Radia Nadzieja.
Biskup Stefanek uprzedził obdarowanych, że chociaż karta różańcowa wygląda jak bankomatowa, nie powoduje cudownego rozmnożenia pieniędzy na koncie.
Kartę można zamówić np. przez Internet na stronie www.rozancowe-karty. com.pl. Kosztuje od 4 do 8 zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?