- Początki organizacji wędkarskiej w Komorowie sięgają roku 1967. Sześć lat późnej sekcja wędkarska utworzona przy Klubie Garnizonowym została przemianowana na Koło PZW. W roku 1991 do naszego Koła dołączyła duża grupa członków rozwiązanej sekcji wędkarskiej IKRA w Fabryce Mebli FORTE. Od roku 2000 działalność Koła poszerzała się o różnego rodzaju inicjatywy edukacyjne skierowane przede wszystkim do młodzieży oraz organizację otwartych cyklicznych zawodów wędkarskich w dyscyplinie spławikowej i spinningowej - o genezie imprezy mówi Lech Czudowski - prezes Koła PZW nr 34 w Komorowie. - Zawody te odbywały się na Bugu i Narwi oraz na łowisku „Przyborowie – gmina Wąsewo” utworzonym na wyrobiskach Zakładu Wydobycia Kruszyw z siedzibą w Działdowie. W roku 2009 właściciel trzech zbiorników wodnych o łącznej powierzchni 58 ha i przylegających do nich terenów o pow. 10 ha użyczył nam je na czas nieokreślony. W ramach opieki nad tym łowiskiem członkowie Koła PZW nr 34 prowadzą ich zarybianie, a także dbają o czystość i porządek. Na łowisku „Przyborowie – gmina Wąsewo” odbywa się wiele imprez i zawodów wędkarskich organizowanych przez nasze Koło. Najdłuższą tradycję ma maraton wędkarski w kategorii seniorów – dokładniej „Otwarte Zawody Spławikowe – Towarzyskie DRUŻYNOWY MARATON WĘDKARSKI”. Maraton, który organizujemy od roku 2001, organizujemy z własnej pasji. Nowością od kilku lat jest to, że wszystkie zawody – obojętnie w jakiej dyscyplinie: gruntowej, spławikowej czy spinningowej - są organizowane na żywej rybie. W zawodach biorą udział dwuosobowe drużyny złożone z członków Kół PZW i/lub wędkarzy niezrzeszonych. Jak każde zawody nasz maraton jest objęty pewnymi zasadami i decydując się na udział w zawodach, wędkarz zobowiązuje się do przestrzegania zasad sportu wędkarskiego kwalifikowanego. Z listy startowej wynika, że zaproszenia na XXII maraton wędkarski przyjęli koledzy i koleżanki z Komorowa, Ostrowi Maz., Białegostoku, Kobyłki, Radzymina, Wołomina, Ostrołęki i Jabłonny Lackiej. Chcemy się tu spotykać z naszymi kolegami i oczywiście zapraszamy nowych zawodników, którzy tu jeszcze nie byli. Zapewniamy uczestnikom dużo wędkarskich emocji w miłej atmosferze, okazję do sportowej rywalizacji, integracji i rozmów przy ognisku oraz posiłek.
Do udziału w tegorocznym maratonie wędkarskim zgłosiło się 14 drużyn, które na akwenie Działdowska – Połączona rywalizowały ze sobą od godz. 8.00 10 sierpnia do południa w dniu następnym. W trakcie maratonu odbyło się czterokrotne ważenie połowu, a złowione ryby wracały do wody. Po zsumowaniu wyników nagrodzono sześć najlepszych drużyn oraz wędkarza, który złowił największą rybę.
Pamiątkowe puchary i nagrody otrzymali:
- Paweł Pyśk i Szymon Pyśk (niezrzeszeni) – 13, 945 kg
- Artur Urbanowski i Rafał Urbanowski (Koło 34 Komorowo) – 12,545 kg
- Grzegorz Siedlecki i Michał Siedlecki (Koło 64 Ostrów Maz.) – 12,205 kg
- Renata Naczaj (Koło 34 Komorowo) i Artur Kaplewski (Koło 19 Radzymin) – 8,990 kg
- Przemysław Zajączkowski (Koło 29 Kobyłka) i Adam Rutkowski (Koło 34 Komorowo) – 7,220 kg
- Waldemar Nurkowski (Koło 1 Białystok) i Bartosz Bączek (Koło 72 Ostrołęka) – 5,775 kg
Statuetkę na za największą rybę – leszcza o wadze 0,730 kg - otrzymał Przemysław Zajączkowski (Koło 29 Kobyłka).
Nad prawidłowym przebiegiem zawodów czuwała komisja sędziowska w składzie: sędzia główny Lech Czudowski (SKO Koło 34), sędzia sekretarz Henryk Faderewski (SKO Koło 34), sędziowie kontrolni – Dariusz Gromek (SKP Koło 34), Henryk Kolczyński (SKO Koło 34) i Józef Nałęcz (SKP Koło 34) .
Kilkoro uczestników opowiedziało nam o swojej pasji – jej początkach, sukcesach i marzeniach.
- Kiedy byłem bardzo mały tata zabrał mnie na ryby i tak łowię od około 25 lat. Mój największy sukces to zdobyte 3 lata temu mistrzostwo Wojska Polskiego w wędkarstwie spławikowym. Moje największe marzenie – aby w przyszłości razem ze mną startował w zawodach syn Aleksander - mówi Artur Urbanowski (Koło 34 Komorowo).
- Wędkuję odkąd miałem 8 lat. Na Mazurach chrzestny zaszczepił mi tę pasję wędką z kija i spławikiem z kaczych piór. I tak mi zostało. Wszystko wskazuje, że tego bakcyla połknął także mój syn Łukasz, z którym tu startowałem. Największy sukces – czterokrotne spławikowe mistrzostwo Koła. Największe marzenie? Żeby był w zimie lód jak trzeba, bo do kolekcji brakuje mi jeszcze pucharu z zawodów podlodowych - opowiada Tomasz Mackiewicz (Koło 34 Komorowo).
Roman Duchnowski (Koło 34 Komorowo) wędkuje od 1965 roku. Jego największy sukces? Karp 3,5 kg. A największe marzenie?
– Złapać jeszcze jakąś konkretna rybę - mówi.
Marcin Dragon (Koło 34 Komorowo) przyjechał z Wołomina.
- Dziesięć lat temu na to łowisko zaprosili mnie znajomi i od tego czasu co roku przyjeżdżam tu na zawody, które odbywają się w miłej atmosferze. Wielkich sukcesów nie mam, ale liczy się dobra zabawa i miło spędzony czas. Marzenie – żeby jak najdłużej tu przyjeżdżać - mówi.
Lech Czudowski – prezes Koła 34 Komorowo, wędkuje od 1998 roku.
- Wędkarstwem zarazili mnie koledzy, którzy namówili mnie na wyjazdy nad okoliczne rzeki - Narew, Bug, a także nad Biebrzę i Czarną Hańczę. Mnie pociąga metoda spinningowa, bo przy tej metodzie nie siedzi się w jednym miejscu, tylko chodzi się wzdłuż akwenu – rzeki, jeziora - albo pływa się łódką i robi się poszukiwania ryby. Żeby zwabić rybę na haczyk trzeba zastosować odpowiednie, czasem bardzo ciekawe przynęty. Ponieważ traktuję wędkarstwo jako okazję do kontaktu z przyrodą – spacerowania wzdłuż brzegów rzek, obserwowania ptaków, podziwiania natury - złowione ryby zabieram do domu sporadycznie. Największy sukces odniosłem w roku 2004 na ogólnopolskich zawodach zorganizowanych przez koło nr 64 w Ostrowi Mazowieckiej. W zawodach, które odbywały się na Bugu w miejscowości Brok startowało ponad 160 zawodników, a ja je wygrałem, łowiąc szczupaka o długości 110 cm i wadze 8,860 kg. Do tego dołożyłem jeszcze sandacza 56 cm. To był dobry dzień dla wędkarzy – złowiono prawie 90 kg ryb. Moim marzeniem zawsze było pojechać do Norwegii, Szwecji - w miejsce, gdzie poczuję wędkarską adrenalinę przy łowieniu dużych ryb. Zależy mi na zmierzeniu się z dużą rybą i sprawdzeniu kto wygra – ona czy ja. Oczywiście ta ryba – na przykład szczupak – nie wie, że jeśli go złowię, to go i tak wypuszczę i będzie ostro walczyć. A może się uda pojechać na piękne bassy do Stanów? - mówi.
Andrzej Szulencki (Koło 65 Małkinia) zaczął wędkować w 1968 roku.
Wtedy to było inne wędkowanie – nie było takiego sprzętu jak dzisiaj, nie było takich zanęt - wspomina. - Czemu się tym zająłem? Bo mieszkam nad Bugiem, a urodziłem się nad rzeką Brok. Do rzeki było 100, może 200 metrów. Rekordów nie zapisuję, ale najdłuższe trzymanie ryby na wędce było w Małkini na Bugu i trwało 2,5 godziny. Nawet nie zobaczyłem jaka to była ryba. Teraz przekazuję swoje wiadomości młodym. Mówię, że jestem za tym, żeby złapane ryby były wypuszczane do wody. Chciałbym, żeby ludzie dbali o przyrodę. Żeby było więcej wody, bo jak będzie więcej wody, to będzie więcej ryb.
- Woda, przyroda, powrót do natury – to jest to, czego nam dzisiaj naprawdę bardzo potrzeba. Zarażajmy tą pasją młodzież, wędkujmy, wypoczywajmy – i dbajmy o naszą przyrodę! - apeluje Renata Naczaj (Koło 34 Komorowo).