Dramat rozgorzał późnym wieczorem w niedzielę, 2 grudnia, w Węgrzynowie.
- Siedzieliśmy z mężem w domu, kończył się program „Rolnik szuka żony”, gdy ktoś zabębnił w okno. Mąż wyskoczył, młoda kobieta krzyczała: uciekajcie, bo się palicie - opowiada Elżbieta Orzołowa.
- Chwilę wcześniej widziałem na drodze światła samochodu i usłyszałem trzask na dachu, ale w ogóle pożar do głowy mi nie przyszedł. Dopiero jak usłyszałem hałas przed domem wyskoczyłem za drzwi i zobaczyłem ogień na dachu - wspomina traumę sprzed kilku dni Emil Obidziński.
Musieli szybko uciekać
Opuszczali mieszkania w popłochu.
Chwyciłam tylko torbę z dokumentami. I Matkę Boską z komody, którą dostałam w szkole od nauczycieli. Mąż zaczął ubrania z szaf wyciągać, ale krzyczałam: uciekaj, bo to szło tak szybko. W koszuli nocnej wybiegłam i zaczęłam się modlić. Ela Orzołowa dała mi jakieś spodnie i kurtkę - ze łzami w oczach przypomina sobie Jadwiga Skowrońska
.
- Ja też złapałam tylko dokumenty. Mąż chwycił gaśnicę od człowieka z samochodu i z sąsiadem Kołodziejczykiem rzucili się na górę, by Gromelskiego ratować, bo cały dach stał już w płomieniach. A Gromelski na strychu mieszkał - mówi Elżbieta Orzołowa.
- To cud, że my mu dzisiaj świeczki nie palimy - dodaje mąż, Stanisław Orzoł.
To mieszkańcy tzw. Murowanki, starego budynku pod lasem, w której mieszkały trzy rodziny i dwóch samotnych mężczyzn - dziewięć osób. Na szczęście nie ma tu małych dzieci. Pięć niewielkich mieszkań, wykupionych kilkanaście lat temu ma charakter własnościowy, ale mieszkańcy nie tworzą wspólnoty. Każdy dba o swoje, a jak trzeba - o wspólne.
Teraz w najtrudniejszej sytuacji są Obidzińscy, pomieszkujący kątem u rodziny i Włodzimierz Gromelski. Pozostali po trzech dniach spędzonych u rodzin i znajomych wrócili do domu.
- Bo trzeba to cały czas suszyć i pomagać sąsiadom - mówi Jadwiga Skowrońska.
- Ludzie z Węgrzynowa też bardzo pomagają - dodają lokatorzy „Murowanki”.
Mieszkańcy „Murowanki” upoważnili Marka Jarzębskiego (wiceprzewodniczącego rady gminy), myśliwego z Koła Łowieckiego „Miś”, które ma swoją siedzibę w tym domu, do administrowania „Murowanką” na czas remontu, bowiem myśliwi z koła zobowiązali się zorganizować całą akcję odbudowy dachu. Marek Jarzębski wszystkim kieruje i wszystko ma załatwiać w ich imieniu.
Pogorzelców wspiera oczywiście urząd gminy:
- Mogliśmy przekazać po 4 tys. złotych na rodzinę, czyli 20 tys. złotych dotacji celowej na remont dachu - informuje Jadwiga Krukowska, kierowniczka GOPS w Płoniawach-Bramurze. - W piątek zawieźliśmy do „Murowanki” środki chemiczne, odzież, żywność zebrane przez naszych wolontariuszy ze „Szlachetnej Paczki”. Zwróciliśmy się o wsparcie do łomżyńskiej fundacji „Żywa nadzieja”. Pieniądze zbierają też wolontariusze z naszej szkoły.
Pomóż i Ty
Ale potrzeb jest bardzo dużo. Odbudowa dachu to podstawa, priorytet. Ale Włodzimierz Gromelski stracił w pożodze wszystko. Wielkie straty ponieśli także Obidzińscy. Pozostali lokatorzy również muszą zainwestować w remonty mieszkań.
Jak zwykle, w takich sytuacjach potrzebna jest ludzka, wrażliwa pomoc. Finansowa, rzeczowa.
Podajemy konto serdecznej pomocy:
- 90 1020 1013 0000 0802 0398 1677 Bank PKO S.A. z dopiskiem: „na odbudowę dachu Murowanki”.
A w imieniu Szkoły Podstawowej w Węgrzynowie zapraszamy na bal charytatywny „Co zarobimy, to w dach włożymy”. W niedzielę, 16 grudnia, od godz. 16.00.
Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu „Tygodnika w Makowie Mazowieckim”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?