W domu pani Ani mieszka dwójka z nich: Igo i sunia Aza. Pozostała czwórka na zewnątrz, w swoich budach.
Psy, jak sama przyznaje, zawsze były obecne w jej domu. Igo ma cztery lata i przyleciał z panią Anną ze Stanów. Aza (pinczer miniatura) ma już dziesięć lat i trzy łapy.
- Sąsiad najechał na nią samochodem. To był nieszczęśliwy wypadek - tłumaczy właścicielka.
Ponieważ mimo braku tylnej nogi świetnie sobie radzi, domownikom wydaje sie że tak już było zawsze.
Igo i Aza bardzo się lubią. Aza, mimo niewielkiego wzrostu i trzech kończyn, jako jedyna dziewczynka bezsprzecznie góruje nad wszystkimi psami.
- Gorzej z czwórką panów. Wśród nich dominuje owczarek niemiecki, Ares. Reks, owczarek niemiecki - łobuziak, jako młodszy, ale bardziej masywny, zaczyna czuć swoją siłę i bywa, że dochodzi do spięć. Obserwuję swoje psy i dlatego wiem, który może biegać z którym - wyjaśnia właścicielka watahy.
Każdy ma swoją historię
Kruczoczarny Kruczek, który wygląda jak owczarek i Ciapek, przygarnięta przybłęda, dopasowują się do towarzyszy.
- Ze spacerami nie ma problemów, gdyż moje małe psy jeżdżą ze mną codziennie poza miasto i śmiało mogą sie wybiegać w terenie. Duże psy są spuszczane w momencie naszego wyjazdu parami. Na brak ruchu nie mogą narzekać - mówi pani Ania.
Każdy z czworonogów ma swoją niepowtarzalną historię.
Po krótkim namyśle pani Ania wybiera ze swojego "stadka" jednego bohatera opowieści - Igo.
- Podczas jednego ze swoich pobytów w USA wymarzyłam sobie, że przygarnę jakiegoś psa - wspomina.
Gdy pobyt w Stanach się przedłużał, pewnego dnia wybrała się do schroniska w Las Vegas.
- Żeby zabrać jakiegoś szczęśliwca - mówi z uśmiechem.
- Zobaczyłam go i już wiedziałam, że to on. Mały, czarny jak smoła - miał tylko biały krawacik i klapnięte uszka, i ten entuzjazm, kiedy zbliżałam się do jego klatki - wylicza pani Ania. - Ogonem tak wywijał, że myślałam ze klatka tego nie wytrzyma - dodaje.
Na klatce w schronisku było napisane "cocker spaniel mix".
- Niewiele w nim jednak ze spaniela - mówi z uśmiechem Anna Dziądziak.
Po kąpieli i obwąchaniu nowego domu szybko się w nim zaadoptował.
- Przyznać jednak muszę, że początki były niezwykle - pani Ania szuka odpowiedniego słowa.- Energiczne - określa.
- Wracając po pracy do domu zastałam książkę telefoniczną pociętą zębiskami na malutkie kawałeczki. Tak małymi, że całe dolne piętro domu było zasłane papierem - wspomina. Igo potrafił też przez niewielkie wyjście dla psa w drzwiach przeciągnąć na zewnątrz wielki śpiwór.
Pewnego dnia Igo dorwał się do paszportu pani Ani i prawie go zjadł.
- Problemów było z tym co niemiara, ale teraz mogę powspominać i pośmiać się - podkreśla właścicielka.
Lepiej niż w Las Vegas
Igo przyleciał ze swoją panią do Polski. Weterynarz wystawił mu odpowiednie dokumenty, pod skórę wszczepiono mu chip, dostał tabletki uspokajające przed długim lotem.
- Przestrzeń, zieleń i temperatury z pewnością służą mu bardziej niż te w Vegas - uważa właścicielka.
- Skończyły się nawracające zapalenia uszu i brak apetytu - dodaje.
Po tym jak piesek pojawił się w Polsce, sunia Aza miała problem z zaakceptowaniem "intruza" na swoim terenie.
- Trwało to jednak niedługo, a teraz w zasadzie są nierozłączni - śmieje się pani Ania. Jak podkreśla właścicielka, Igo jest psem wręcz stworzonym do przebywania z dziećmi.
- Córeczki sąsiadów uwielbiały się z nim bawić. Czasem te zabawy przekształcały się w delikatna torturę dla Iga, ale on zawsze wyróżniał się ogromną cierpliwością. n
Małgorzata Stachowiak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?