Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom, jakich mało

E. Pyśk
Pan Jan i pan Tadeusz, wieloletni pensjonariusze DPS w Brańszczyku
Pan Jan i pan Tadeusz, wieloletni pensjonariusze DPS w Brańszczyku E. Pyśk
Dom Pomocy Społecznej w Brańszczyku obchodził jubileusz 35-lecia istnienia. Były dyplomy, podziękowania i wspólne biesiadowanie przy ognisku.

Nie można powiedzieć, że tego dnia, a uroczystość odbyła się 25 sierpnia w DPS, dom wyglądał szczególnie odświętnie. Zawsze jest zadbany, teren wokół ośrodka obsadzony pięknymi kwiatami i drzewami. Widać tu dobrą rękę ogrodników - pensjonariuszy, bo to oni dbają o zieleń, wkładając w to serce. To czasami rodzaj terapii. Tylko radosne oczekiwanie na gości, wśród których były rodziny mieszkańców domu, zdradzały, że dzień ten jest wyjątkowy.

W starym dworze

Przed II wojną światową Brańszczyk należał do rodziny Rudzkich. W skład majątku Rudzkich wchodził m. in. teren, na którym położony jest obecnie Dom Pomocy Społecznej dla Osób Przewlekle Chorych. W centrum wspaniałego, zabytkowego XIX-wiecznego parku postawiono budynek DPS-u. Zachował się dworek Rudzkich, choć niewiele pozostało z czasów jego dawnej świetności. O jego dawnej historii świadczą jedynie cztery kolumny podpierające ganek. Jest tam też stary wiatrak, pozbawiony już skrzydeł, ale z zachowanym wewnątrz mechanizmem do mielenia zboża. W parku znajdują się też stawy, a wokół nich aleje spacerowe. Wszystko tonie w zieleni.
Po dawnym pałacowym parku, dziś terenie DPS, oprowadza nas pan Jan Turek. Jest pensjonariuszem o jednym z dłuższych staży pobytu w ośrodku - mieszka tu ćwierć wieku, od 23 lat wspólnie z żoną. Pan Jan otrzymał z okazji jubileuszu podziękowanie. Okolicznościowy dyplom jest dla niego miłym prezentem.
- Trafiłem tu jako 27-letni chłopak - opowiada. - Na początku, kiedy jeszcze w szpitalu dowiedziałem się, że trafię do tego rodzaju ośrodka, różnie myślałem. Najpierw: "jak to, dziad jestem, czy co?" a potem zrozumiałem, że tak będzie lepiej dla wszystkich: i dla mnie, i dla rodziny. A kiedy już przyjechałem tu, do Brańszczyka, poczułem się szczęśliwy. Nie mogłem jeszcze siedzieć na wózku, ale ludzie, którzy tu mieszkali odwiedzali mnie, byli serdeczni i tacy... rodzinni. Po prostu, mam tu rodzinę.
Pan Jan jako młody człowiek uległ wypadkowi.
- Nie ma co rozpamiętywać, wsiadłem do samochodu z pijanym kierowcą. I ja byłem głupi, i on - wspomina. W wyniku obrażeń doznanych podczas wypadku ma niesprawne nogi i częściowo ręce. Porusza się na wózku inwalidzkim. Wcześniej mieszkał w małej miejscowości pod Goworowem.
Dom w Brańszczyku stał się jego domem. Mówi o nim serdecznie, ciepło i z wyraźnym wzruszeniem.
- Dwa lata po mnie przyszła tu moja żona, też jest niepełnosprawna - opowiada Jan Turek. - Mam tu przyjaciół, opiekę, a przede wszystkim nie jestem dla nikogo kulą u nogi. Bo w domu, wiadomo, jak człowiek jest niesprawny to trzeba się przy nim nachodzić.
Mieszka w pokoju razem z Tadeuszem Stokowskim.
- Tadziu to złoty chłopak - opowiada o swoim przyjacielu pan Jan. - I takich tu mam ludzi wokół siebie. Teraz są głównie starsi, ale jak ja przychodziłem było więcej młodych.
Pan Jan staje się naszym przewodnikiem po DPS.
- Teraz mam dobry wózek, to jest mi łatwiej się poruszać - opowiada. - Nawet nad Bug sobie jeżdżę, tak tu pięknie było na wiosnę w tym roku, jak rzeka wylała. Mogę sobie do lasu pojechać, a ruch tu nie jest duży, jest spokój, dookoła to, co człowiekowi potrzebne do szczęścia: woda, lasy, cisza. Aż się chce żyć.
- Te kwiaty to jeszcze pan Krzysztof pielęgnował, dziś już nikt nie ma takiej ręki, jak on - opowiada nasz przewodnik o zmarłym w ubiegłym roku Krzysztofie Onezorge, artyście amatorze, który był nie tylko dla DPS, ale i dla Brańszczyka nauczycielem i opiekunem artystów.
Jan i Tadeusz pokazują nam drzewa owocowe na tyłach domu, krzaki pomidorów, które hoduje jeden z pensjonariuszy. Mijają nas inni mieszkańcy ośrodka, pozdrawiają, uśmiechają się, podobnie jak pracownicy DPS.
- Jak tam, panie Janku? - zagadują.
- Tu naprawdę człowieka otacza życzliwość - opowiada Jan. - Każdy zna swoje miejsce - mamy tu opiekę, nie musimy czuć się źle i myśleć - jak to by było w domu, że komuś siedzimy na karku. Jesteśmy zdrowi, pomimo, że na wózku.
Brańszczyk to przeważnie azyl dla ludzi starszych. Wielu ma kontakt z rodzinami, odwiedzają ich regularnie. Są i tacy, dla których współmieszkańcy są jedyną rodziną.
- Jest, jak w domu: czasami bywają te gorsze chwile i człowiekowi jest smutno. Ale to mija - opowiada pan Jan.

Spokojnie i bezpiecznie

DPS w Brańszczyku dysponuje prawie 200 miejscami pobytu stałego. Pokoje są przeważnie dwu- i trzyosobowe. Jest to miejsce dla osób przewlekle chorych obojga płci. Więcej jest mężczyzn. W tej chwili mieszka tu ponad 190 osób, opiekuje się nimi ok. 20 osób, plus personel pomocniczy. Domem pomocy kieruje Marian Czyż.
Dom zapewnia nie tylko opiekę. Pensjonariusze mogą brać udział w różnego rodzaju zajęciach dodatkowych, śpiewać, malować. W styczniu tego roku grupa artystyczna, złożona z mieszkańców wzięła już po raz drugi udział w II Kabaretowych Obryckich Spotkaniach Artystycznych "Kosa 2005". Ich występ podobał się publiczności, niewykluczone więc, że do Obrytego pojadą też za rok.
Przygotowują, pod kierunkiem opiekunów, przedstawienia i programy na wszelkiego rodzaju imprezy okolicznościowe.
Wspólnie z opiekunami wykonują rekwizyty, scenografię i stroje. To tylko jedno z wielu osiągnięć podopiecznych domu w Brańszczyku, bo jest ich oczywiście więcej.
- Chcemy stworzyć tu rodzinną atmosferę - przyznaje Marian Czyż. - Poza odpowiednimi warunkami do życia, naszym celem jest stworzyć tu prawdziwy dom.
Z okazji jubileuszu pensjonariusze i zaproszeni goście wzięli udział w uroczystej mszy św., odprawionej "na wyspie", były występy artystyczne, pływanie kajakami, gry integracyjne i zabawy, a na koniec ognisko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki