Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Kim Dzong Un zabił brata? Fragment książki „Wielki Następca. Niebiańskie przeznaczenie błyskotliwego towarzysza Kim Dzong Una”

Anna Fifield
Kim Dzong Un, rozprawiwszy się z wujkiem, postanowił pozbyć się też brata, Kim Dzong Nama
Kim Dzong Un, rozprawiwszy się z wujkiem, postanowił pozbyć się też brata, Kim Dzong Nama KCNA via KNS/Associated Press/East News
Ze śmiercią Kim Dzong Nama wiąże się wiele tajemnic. Dla przykładu później wyszło na jaw, że miał przy sobie 12 fiolek z odtrutkami na różne trucizny - w tym na VX. Nigdy się nie dowiemy, dlaczego z nich nie skorzystał - pisze Anna Fifield, publicystka.

Paranoja to wśród autokratów rzecz naturalna. Ale nikt nie wzbudza w tyranie tak wielkiego niepokoju jak jego własny brat. Ostatecznie z bratem łączy go więź krwi i wychowania; brat siłą rzeczy jest zatem potencjalnym zastępcą.

Bratobójstwo stanowi, można by rzec, tradycję uświęconą od czasów mitycznych. Pomyślmy o Romulusie, który zabił Remusa, aby założyć Rzym, Kainie, który zabił Abla w przypływie zazdrości, czy choćby Klaudiuszu, który zabił króla Hamleta. Osmańscy sułtani nadali tej praktyce odrębny status prawny: Mehmed Zdobywca wprowadził ustawę pozwalającą na to, aby ten spośród jego synów, który obejmie po nim tron, „zabił swych braci dla dobra ludu”, co miało zapobiec krwawym wojnom sukcesyjnym. Jako sposób na wykonanie wyroku Mehmed zalecał uduszenie za pomocą jedwabnej taśmy przez głuchoniemych oprawców.

Kim Dzong Un, rozprawiwszy się z wujkiem, postanowił skorzystać z rady sułtana i pozbyć się też starszego brata przyrodniego, Kim Dzong Nama. Niewykluczone zresztą, że niechęć do przyrodniego rodzeństwa odziedziczył po ojcu. Kiedy Kim Dzong Il szykował się do objęcia władzy, za potencjalnego konkurenta uznał młodszego od siebie Kim Pyong Ila, który podobno cieszył się dużym poparciem wojska.

Pod koniec lat 70. przyszły Umiłowany Przywódca doprowadził do tego, że jego młodszy brat rozpoczął misję dyplomatyczną mającą potrwać przeszło 40 lat. Od tego czasu Kim Pyong Il pełnił funkcję ambasadora w różnych krajach Europy Wschodniej: od Jugosławii, przez Węgry, Bułgarię i Polskę, po Czechy, gdzie przebywa po dziś dzień.

Kim Dzong Nam, pierworodny syn w kulturze, która ma fisia na punkcie pierworodnych synów, stanowił dla Wielkiego Następcy dużo większe zagrożenie. Nie miało znaczenia, że od 15 lat przebywał poza granicami kraju na swego rodzaju wygnaniu. Kim Dzong Un nie życzył sobie, aby Pierworodny, w którego żyłach również krążyła mityczna krew rodu Pektu, odgrywał najmniejszą choćby rólkę w historii Korei Północnej.

13 lutego 2017 roku, tuż przed 9.00, Kim Dzong Nam padł ofiarą bezwstydnego publicznego zamachu.

Przebywał akurat na obsługującym budżetowe linie lotnicze terminalu lotniska międzynarodowego w Kuala Lumpur. Wokół roiło się od ludzi taszczących wypchane do granic możliwości walizki. Pierworodny szykował się do odprawy przed lotem do Makau, gdzie mieszkał od 15 lat. Miał podróżować samolotem AirAsia, czyli tamtejszym odpowiednikiem WizzAira. Nie miał przy sobie bagażu, jedynie podręczny plecak. Nikt mu nie towarzyszył. Ot, zupełnie zwyczajny łysiejący czterdziestopięciolatek - trudno byłoby uwierzyć, że facet ten cieszy się międzynarodową reputacją bogatego playboya.

Gdy tak stał sobie przy kiosku, od tyłu podeszła do niego młoda Indonezyjka, która zasłoniła mu oczy, a potem, opuszczając dłonie, przeciągnęła palcami po jego ustach. Następnie czmychnęła do łazienki umyć ręce. Wtedy zjawiła się kolejna kobieta, Wietnamka w białej bluzce z napisem LOL. Wykonawszy taki sam manewr co poprzedniczka, pobiegła do toalety, a potem zmyła się z lotniska.

Nieznajome wtarły w skórę Kim Dzong Nama dwa związki chemiczne, które w połączeniu stworzyły zabójczy środek paralityczny znany jako VX. To niezwykle niebezpieczna broń chemiczna zabroniona przez konwencje międzynarodowe.

Kim poprosił obsługę terminala o pomoc i został odprowadzony do punktu medycznego. Tam z odsłoniętym brzuchem opadł na krzesło. Puściły mu zwieracze.

Matką Kima była bardzo znana, ale zamężna aktorka. Umiłowany Przywódca zmusił ją do rozwodu, ale ukrywał romans

Związki chemiczne przenikały już przez błony śluzowe, powodując spazmy mięśni obejmujące w pierwszej kolejności płuca i serce. Pierworodny zmarł w drodze do szpitala. Od chwili ataku nie minęło nawet 15 minut.

Ze śmiercią Kim Dzong Nama wiąże się wiele tajemnic. Dla przykładu później wyszło na jaw, że miał przy sobie 12 fiolek z odtrutkami na różne trucizny - w tym na VX. Nigdy się nie dowiemy, dlaczego z nich nie skorzystał. Zmarł w straszliwych męczarniach, a całe zajście zostało nagrane na kamerach bezpieczeństwa.

W pierwszym odruchu powątpiewałam, czy za zamachem stoi północnokoreański reżim. Korea Północna co prawda nieraz udowodniła, że nie cofnie się przed zabójstwem, ale nigdy jeszcze nie przeprowadziła tak śmiałego ataku. Nigdy nie korzystała też z pomocy cudzoziemców. Zdziwiło mnie również to, że napastniczki - Siti Aisyah i Doan Thi Huong - zostały normalnie aresztowane i oskarżone o morderstwo, a nie usunięte po cichu, żeby nie zostawiać śladów. Obie zeznały, że do udziału w zabójstwie przekonano je podstępem. Powiedziano im, że biorą udział w humorystycznym programie telewizyjnym i obiecano 100 dolarów za udział. W rzeczywistości za to, co zrobiły, groziła im kara śmierci.

Miałam jednak w głowie przestarzały już obraz pustelniczego królestwa. Nowa Korea Północna, Korea Kim Dzong Una, pragnęła bowiem wysłać zbiegom jasny sygnał: gdziekolwiek jesteście, możemy was dorwać - a wtedy będzie to bardzo bolesne.

Wielki Następca rzucał też wyzwanie zewnętrznemu światu. Zleciłem zabójstwo własnego krewnego za pomocą broni chemicznej w zatłoczonym miejscu publicznym. I co mi zrobicie?

Słowa potępienia nadeszły szybko, lecz prawdziwe konsekwencje dla Pjongjangu okazały się znikome.

Administracja Trumpa, w chwili zamachu pełniąca swe funkcje od zaledwie miesiąca, przymierzała się do przyjęcia północnokoreańskich dyplomatów w Nowym Jorku na pierwsze od wielu lat rozmowy. Plany te legły w gruzach, gdy rząd Stanów Zjednoczonych oskarżył reżim Kimów o zorganizowanie ataku. Bo któż inny mógłby za nim stać? Tylko nieliczni gracze mieli dostęp do takiego rodzaju broni chemicznej, nie wspominając już o wystarczającej determinacji, żeby z niej skorzystać. Ale poza odwołaniem planowanego spotkania i nałożeniem na Koreę Północną kilku dodatkowych sankcji Amerykanie mogli zrobić niewiele.

Północnokoreańscy agenci uciekli z Malezji zaraz po przeprowadzeniu operacji, obierając okrężną drogę przez Dżakartę, Dubaj i Władywostok, aby uniknąć podróżowania przez Chiny. Dobrze wiedzieli, że rząd w Pekinie - który prawdopodobnie chronił Kim Dzong Nama na wypadek, gdyby trzeba było przeprowadzić szybką zmianę władzy u zadziornego sąsiada - szlag musiał trafić na wieść o zabójstwie.

Ambasador Korei Północnej został wyrzucony z Kuala Lumpur, a jego poniżenia miały dopełniać zdjęcia pokazujące, jak musi się gnieść w klasie ekonomicznej. Ale próby pociągnięcia innych Koreańczyków do odpowiedzialności spaliły na panewce, kiedy reżim wziął jako zakładników pracowników malezyjskiej ambasady w Pjongjangu i ich rodziny.

Zresztą nie minęło wiele czasu, nim stosunki między oboma krajami ponownie się unormowały. Nowym premierem Malezji został Mahathir Mohamed, człowiek, który przez lata promował politykę ustępstw wobec Korei Północnej, a obecnie nie zdradzał najmniejszego zainteresowania dalszym zgłębianiem sprawy. Wiele państw dopuszcza się zabójstw, stwierdził podczas konferencji w Tokio. Wystarczy spojrzeć na Izrael i Palestynę. O co w ogóle całe zamieszanie?

Kim Dzong Nam urodził 10 maja 1971 roku w Pjongjangu jako owoc związku Kim Dzong Ila z bardzo znaną, skądinąd zamężną aktorką Song Hye Rim. Umiłowany Przywódca po pewnym czasie zmusił artystkę do wzięcia rozwodu, ale nadal ukrywał romans przed własnym ojcem.

W Korei Północnej nie wypadało mieć nieślubnego dziecka ze starszą od siebie rozwódką wywodzącą się z arystokratycznej rodziny z Południa, zwłaszcza jeśli ktoś planował w przyszłości przejąć stery socjalistycznej rewolucji. W związku z tym chłopczyk nigdy nie poznał dziadka.

Choć przyszły wódz musiał ukrywać istnienie Pierworodnego, miał na jego punkcie prawdziwego szmergla - przynajmniej dopóki nie pojawili się Kim Dzong Un i spółka.

„Nie sposób wyrazić słowami, jak bardzo Dzong Il kochał swego syna - zapisała siostra Song Hye Rim w pamiętnikach dokumentujących życie na dworze miłościwie panujących. - Młody książę lulał marudzącego chłopczyka do snu, nosił go na rękach, aż przestanie płakać, i gaworzył do niego tak, jak czynią to matki, gdy chcą ukoić dziecko”.

Maluchowi zapewniano wszystko, czego dusza zapragnie - rzecz jasna poza przyjaciółmi i wolnością. Dzieciństwo spędził za murami rządowych ośrodków w Pjongjangu, pod opieką babci od strony matki, ciotki i ogromnej rzeszy służących, do której należało także dwóch dorosłych mężczyzn - jeden z nich był technikiem filmowym, drugi malarzem - pełniących funkcję towarzyszy zabaw. Chłopiec przezywał ich klaunami. Najwyraźniej zostali wyznaczeni do tego zadania tak samo jak pewien kucharz miał później zostać oddelegowany do zabawiania Kim Dzong Una.

Matka Kim Dzong Nama większość czasu spędzała z dala od syna. Była przybita i nerwowa, ponieważ czuła, że zrezygnowała z błyskotliwej kariery aktorskiej tylko po to, aby stać się czyjąś wstydliwą tajemnicą. Pogłębiająca się depresja sprawiła, że w końcu - trzy lata po urodzeniu dziecka - wyjechała do Moskwy na leczenie. Nigdy tak naprawdę nie wróciła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dlaczego Kim Dzong Un zabił brata? Fragment książki „Wielki Następca. Niebiańskie przeznaczenie błyskotliwego towarzysza Kim Dzong Una” - Portal i.pl

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki