Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla grzecznych, wygodnych i leniwych

RozmawiaŁa Anna Suchcicka
Mirosław Krejpowicz
Mirosław Krejpowicz Fot. A. Suchcicka
Rozmowa z Mirosławem Krejpowiczem, kolekcjonerem pocztówek

Mirosław Krejpowicz
(fot. Fot. A. Suchcicka)

Kto wymyślił pocztówkę? - Najstarszym znanym mi wydawcą jest Bolesław Schmidt, jego karty pojawiły się na rynku ok. 1905 roku. Na początku korespondencja odbywała się wyłącznie na stronie ilustracyjnej, strona adresowa służyła tylko do napisania adresu i naklejenia znaczka. Pocztówki pojawiły się jako wyraz bon tonu i lenistwa. W tamtych czasach grzeczność nakazywała, by nadawca zapisał kartkę od dechy do dechy. Dla młodych ludzi, którzy musieli np. przesyłać życzenia urodzinowe cioci, takie pisanie było uciążliwe. Natomiast na pocztówce wystarczyło napisać, "pozdrawiam, całuję rączki", dołożyć jedno zdanie i miejsce do zapisana się kończyło. Karta zrobiła furorę wśród ludzi wygodnych i leniwych. Jako chłopiec zbierał Pan znaczki i ołowiane żołnierzyki. Potem przyszyła kolej na pocztówki, starą porcelanę, lampy, świeczniki... Kiedy zbieractwo przerodziło się z chłopięcej chęci "mienia" w dorosłe kolekcjonerstwo? - W 1991 roku wyszperałem na niemieckim flomarku pocztówkę wydaną przez Niemca, ale przedstawiającą Przasnysz w czasie II wojny światowej. Była to zniszczona ulica Kilińskiego. Kartę kupiłem za symboliczną markę, ale zdarzenie to dało mi solidnego kopa, by zainteresować się pocztówką na poważnie, zwłaszcza tą starszą. Od tamtego momentu zacząłem szukać kontaktów z kolekcjonerami i handlarzami, grzebać w antykwariatach oraz brać udział w aukcjach krajowych i międzynarodowych. Najstarsza pocztówka w mojej kolekcji w sierpniu skończy sto lat. Czy zbieranie pocztówek to hobby dla przeciętnego zjadacza chleba? - Tak, jeśli ktoś zajmuje się zbieractwem amatorsko. Gdy robi się to zawodowo, jest bardzo ekskluzywnym hobby. Na aukcjach dobre płótna zyskują zwyżkę ceny rzędu kilku procent, natomiast cena wywoławcza pocztówek jest podnoszona czasem nawet o kilkaset procent. O cenie decyduje rzadkość, która często pokrywa się z datą wydania i nakładem. Dla mnie najcenniejsze są karty, które pokazują nieistniejącą architekturę, miasto z przeszłości. Bardzo chciałbym dołożyć do swoich przasnyskich zbiorów pocztówkę nieistniejącej świątyni Świętego Ducha. Cenne są dla mnie także karty, które pokazują codzienne życie miasta. Przez lata, gdy robiłem zdjęcia miastom, starałem się o czystą architekturę: żadnych ludzi, żadnych samochodów, żadnego ruchu. Dziś wiem, że w ten sposób eliminowałem życie. W kręgu zbieraczy stare karty przasnyskie czy ciechanowskie określa się mianem makulatury. Skąd to lekceważenie? - Pocztówka może być małym dziełem sztuki. Tak było w ościennych państwach: Prusach i Austrii. Ale pod zaborem rosyjskim nikt nie dbał o artyzm pocztówek - nie ma na nich ozdobnych winiet, nie ma litografii. Karty pochodzące z tego terenu rzeczywiście określa się mianem makulatury, ale oczywiście nie chodzi o przedstawione obiekty, ale o kunszt wydania. Dlaczego Pan szuka w Niemczech, i jak się okazuje z dobrym skutkiem, pocztówek z polskimi widokami? - Przansyskie karty z pierwszej wojny światowej łatwiej znaleźć w antykwariatach niemieckich niż w polskich. Wytłumaczenie jest proste: każdy niemiecki żołnierz otrzymywał na wyposażeniu ołówek kopiowy i karty, a gdy wysyłał do rodziny wiadomości to nie słał ich do Warszawy czy Lublina, ale do Berlina, Drezna, Bremy... Ma Pan do dyspozycji 62 m kw. w bloku. Czy Pańskie zbieractwo nie bywa źródłem domowych konfliktów? - Uważam, że przeznaczeniem pewnych przedmiotów jest zbieranie kurzu, ale moją żonę przeraża ta filozofia i w efekcie sama wykonuje całą czarną robotę. Zbiera Pan nie tylko pocztówki, ale także lampy, dzwonki, porcelanowe naczynia i figurki... Kolekcje stoją w gablotach za grubymi szybami, czy też są wykorzystywane na co dzień? - Moje eksponaty czasem ożywają. Najczęściej stają się uzupełnieniem domowych imprez i świąt. Wówczas rozpalam stare lampy, wyjmuję świeczniki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki