Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Darowizna zniszczyła rodzinne życie

Magda Mrozek
Gabriel Gałązka i jego ciotka Marianna Owczarek opowiedzieli nam jak darowizna zniszczyła rodzinne życie
Gabriel Gałązka i jego ciotka Marianna Owczarek opowiedzieli nam jak darowizna zniszczyła rodzinne życie
Do naszej redakcji zgłosił się nie tylko po to, by opowiedzieć o rodzinnym koszmarze, ale także, po to, by jak mówi, przestrzec innych przed zbyt pochopnym przyjęciem darowizny.

Jeszcze kilka lat temu stosunki z matką i rodzeństwem układały się bardzo dobrze. Teraz Gabriel Gałązka nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Opuścił rodzinny dom. Przez wyzwiska, kłótnie, interwencje policji i sprawy w sądzie.

W 2005 roku matka Gabriela Gałązki przepisała na niego gospodarstwo w Kalinowie, w gm. Długosiodło.
- Przepisała gospodarstwo w zamian za rentę strukturalną. Darowizna została mi przekazana pod warunkiem dożywotniego mieszkania w domu: matki, ojca i jednej z sióstr. Poza tym zostałem zobowiązany do przekazywania matce 2 litrów mleka dziennie i 5 kwintali ziemniaków rocznie - opowiada nam pan Gabriel. Cztery lata później, w 2009 roku mężczyzna ożenił się.

- Po weselu zamieszkaliśmy z żoną w domu w Kalinowie. Mamie jednak nie spodobała się moja małżonka - twierdzi.
Dodaje, że wraz z nim, żoną, matką i ojcem w domu zamieszkała także jego siostra z konkubentem oraz druga siostra.
- W pewnym momencie mieszkaliśmy w jednym pokoju w pięć osób. Zaczęły się kłótnie sióstr z moją żoną. Zastraszyły ją w ósmym miesiącu ciąży. Groziły, że zrzucą ją z drabiny - opisuje. - Mieszkaliśmy w takich warunkach jakieś pół roku, dopóki nie zrobiłem mieszkania na piętrze. Razem z bratem zbudowałem przybudówkę, żeby w domu było luźniej.
Podlicza, że włożył około 120 tys. zł w gospodarstwo.
- Tyle zostało wydane na dach, przybudówkę, piętro, łazienkę, kotłownię, nowe centralne ogrzewanie i elektrykę, a także uporządkowanie podwórka czy drogi do szosy - mówi pan Gabriel.

Sytuacja w domu w Kalinowie wciąż się pogarszała.
- W styczniu 2011 roku siostry Gabrysia i jego matka zaczęły wzywać na niego policję. Postarały się, by założono rodzinie niebieską kartę. Siostry i matka założyły Gabrysiowi sprawę o znęcanie, ale została ona umorzona ze względu na brak znamion przestępstwa. Na mnie też była wzywana policja, jak byłam w odwiedzinach u Gabrysia. Policja zjawiała się czasami kilka razy dziennie, ale poznali się na matce, ojcu i siostrach - opowiada Marianna Owczarek, ciotka Gabriela Gałązki, siostra jego matki.
Pan Gabriel przyznaje, że mieszkanie z rodziną było dla niego i dla jego żony udręką.
- Konkubent siostry wyzwał mnie. Matka zasypywała piec żwirem, wyłączała światło. Gospodarstwo było przepisane na mnie, ale nie zdążyliśmy przepisać umowy z rejonem energetycznym. Matka kazała zdjąć licznik i na nowo musiałem zapłacić za podłączenie. Ona i siostry chciały mi schody rozkręcić, bo niby one za nie zapłaciły - wylicza.

Nie wie, dlaczego został tak potraktowany przez najbliższych. Zwłaszcza, że dawniej żył w zgodzie z rodziną.
- Poza ojcem. Może za to nas nienawidzą, że im żona powiedziała kilka słów prawdy. Za to, że odciągała mnie od nich. Przestałem być na każde zawołanie - zastanawia się.
W apogeum konfliktu w domu pojawiły się podsłuchy.
- Założyłem podsłuchy w domu, żeby udowodnić jak źle matka z siostrami się zachowują. Te nagrania poszły do sądu, ale nie będą brane pod uwagę, bo nie miałem prawa ich zrobić. Chociaż kartki informujące o umieszczeniu mikrofonów były porozwieszane w domu - dodaje.

Pan Gabriel wyjaśnia, że wiedział już, że takie zachowanie rodziny ma go zmusić, by zrzekł się darowizny.
- Adwokat przysłał Gabrielowi pismo, żeby dobrowolnie się zrzekł gospodarstwa - dopowiada ciotka.
Zdaniem Gabriela Gałązki, jego matka się dowiedziała, że może mu odebrać dom bez konieczności zwrotu renty.
- 25 października 2011 roku zapadł ostateczny wyrok o odebraniu darowizny. W sumie odbyły się cztery rozprawy. Jako powód odebrania darowizny podano, że rażąco nie okazywałem wdzięczności matce, naruszyłem jej cielesność, popychając ją. Nie dawałem mleka i ziemniaków - przytacza nam wyrok sądu.

- I został z żoną i synem z niczym. Kiedy sąd ogłaszał wyrok, Gabryś stracił przytomność w sali. Karetka zabrała go z sali rozpraw. Miał próbę samobójczą, a matka z jego siostrami się śmiały - Marianna Owczarek nie kryje wzburzenia, gdy opowiada nam o tym co się stało.
Wyjaśnia, że wyrok sądu nie mówił, że Gabriel ma opuścić dom.
- 31 grudnia wyprowadziłem się z domu. Wcześniej byłem z niego wielokrotnie wyrzucany, ale nie godziłem się na to. Jednak 31 grudnia odcięto nam prąd na piętrze. Żona wezwała policję, która kazała włączyć prąd. Była przepychanka z matką i siostrami i stwierdziłem, że to koniec - wyprowadzamy się. Miałem już dość. Teraz żona z synem mieszka u swojej mamy. Ja na budowie, a na weekend jadę do żony - opowiada pan Gabriel.

Kilkakrotnie prosiliśmy o rozmowę matkę pana Gabriela i odniesienie się do zarzutów syna. Kategorycznie odmówiła.

Więcej w papierowym wydaniu Głosu Wyszkowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki