Jan Pskiet z Dąbrowy jest od lat bezrobotny, ale jakoś sobie radzi. Odwiedził niedawno naszą redakcję
- Takich świąt jeszcze nie miałem - mówi, a głos mu się łamie. - Nie mam wielkich wymagań, ale nie było nawet co zjeść
W Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Andrzejewie Jan Pskiet bywa od czasu do czasu, częściej jesienią i zimą. Pojechał w listopadzie z podaniem o pomoc na opał i żywność. Przyznali mu 400 zł.
12 grudnia pojechał jeszcze raz z prośbą o kolejną pomoc, bo idą święta. Miał przy sobie zaświadczenie z Powiatowego Urzędu Pracy o tym, że jest trwale bezrobotny od 1999 roku.
- Pani urzędniczka powiedziała do mnie, że zmęczona jest, bo była w terenie - relacjonuje pan Jan. - Powiedziała też, że oni już nie mają pieniędzy na pomoc. Powiedzieli, żebym zaczął starać się o stały zasiłek i dali odpowiedni formularz. Poradzili też, żebym zgłosił się gdzie indziej po pomoc, bo oni mi nie pomogą…
Pan Jan wrócił do domu. Gdy był następnego dnia w Komorowie, poszedł do księdza proboszcza - emeryta, którego dobrze zna. Ksiądz podarował to, co mógł, czyli trochę żywności. Bardzo mu jest wdzięczny za to.
- Naprawdę nie jestem stałym klientem w opiece społecznej - mówi Jan Pskiet. - Zawsze jednak przed świętami dostawałem jakąś pomoc. Teraz nic nie dostałem i jeszcze żarty ze mnie robili. Ale jak bogaty zrozumie biednego?
Rozmawialiśmy o tym z Robertem Kanieckim - kierownikiem GOPS w Andrzejewie. Jak nam powiedział, faktycznie Jan Pskiet korzysta z pomocy ośrodka sporadycznie. Ponieważ podczas rozmów z pracownikami GOPS uskarżał się często na różne dolegliwości.
- Nie miał jednak żadnego zaświadczenia lekarskiego o tych dolegliwościach i dlatego został poinformowany o możliwości uzyskania pomocy w formie zasiłku stałego, do czego wymagany jest jednak stopień niepełnosprawności umiarkowany bądź znaczny - informuje Robert Kaniecki. - Kilka razy otrzymał formularze odpowiednich dokumentów, bo o takie orzeczenie można się ubiegać w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie po złożeniu odpowiedniego wniosku wraz z dokumentacją medyczną, ale bez skutku. Zgodnie z ustawą o pomocy społecznej, brak współdziałania osoby lub rodziny z pracownikiem socjalnym może stanowić podstawę do odmowy przyznania świadczenia, uchylenia decyzji lub wstrzymania świadczeń pieniężnych, ale takich kroków ośrodek jednak nie podjął.
W 2013 roku otrzymał pomoc w listopadzie, z programu rządowego w postaci świadczenia pieniężnego w kwocie 400 zł na zakup artykułów żywnościowych.
- Pan Jan twierdzi, że zawsze przed świętami dostawał jakąś pomoc, więc ja odpowiadam, że taką pomoc otrzymał - mówi Robert Kaniecki, kierownik GOPS. - Wypłata świadczenia w wysokości 400 zł nastąpiła 28 listopada 2013 roku, czyli tuż przed świętami.
Z decyzji o przyznaniu pomocy, którą dostał Jan Pskiet, wynika, że świadczenie pieniężne jest za okres od 1 do 30 listopada. Pan Jan uważa więc, że nie była to pomoc na święta. Jak nam powiedział ostatnio, w styczniu znowu dostał trochę żywności od znajomego księdza. Pomocy z GOPS na razie nie otrzymał, ale ma nadzieję, że jeszcze tej zimy mu pomogą.
Więcej przeczytasz w najbliższym papierowym wydaniu TO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?