Czy to prawda, że pieniądze płyną "do swoich"?

Miasto nie dostanie od marszałka Mazowsza pieniędzy na zagospodarowanie nabrzeża Narwi. Reprezentanci Ostrołęki - Marcin Grabowski z PiS i Mirosław Augustyniak (radny z listy PSL, ale od pewnego czasu w ostrym konflikcie ze swoimi kolegami ludowcami) zarzucali marszałkowi Mazowsza, że pomija Ostrołękę. Niemal tak samo jak poprzednie władze miasta, które wielokrotnie sugerowały, że pieniądze z Mazowsza do Ostrołęki nie płyną (albo płyną cieniutką strużką) bo marszałek jest z PSL.

Marszałek Struzik - jak każdy inny marszałek - konsekwentnie dowodzi, że polityczne barwy władz samorządu wnioskującego o pieniądze nie mają znaczenia - liczy się tylko jakość wniosku. A ten ostrołęcki był po prostu zły. Nie wiem, nie mam dostatecznej wiedzy, może rzeczywiście pieniądze się nie należały, może konkurencja była lepsza. Nie zmienia to faktu, że słowa marszałka Struzika, jak i innych marszałków, przeczą faktom.

Pismo samorządowe Wspólnota opublikowało niedawno raport, w którym zbadało czy samorządy, w których władze sprawują reprezentanci tej samej partii, co marszałkowie województw, łatwiej dostają wojewódzkie pieniądze. O, przepraszam! Czy piszą lepsze wnioski. I co Państwo sądzą, co wykazała ta analiza? Nie, nie mylą się Państwo. Piszą zdecydowanie lepsze wnioski! Nie ma co dyskutować - „swoim” łatwiej o pieniądze. Oczywiście, na rympał się nie da, na świstek papieru pieniędzy się nie dostanie, ale jest naprawdę wiele sposobów, żeby „nasz marszałek” pomógł.

W Ostrołęce władza jest po wyborach nowa, ale w tej kwestii zmieniło się niewiele. Wprawdzie Łukasz Kulik nie jest z PiS, ale z PSL czy KO też nie. Na domiar złego nasi ludzie w sejmiku to radny z PiS i zbuntowany PSL-owiec (nie wiem co gorsze z punktu widzenia marszałka). Jakby nie patrzeć - sytuacja mało komfortowa. Pozostaje miastu... pisać dobre wnioski. I powiedzieć marszałkowi: Sprawdzam!