Czy rozwiązanie drużyny juniorów było konieczne?

Z zamiarem rozwiązania drużyny noszono się już zimą. Kilku piłkarzy zostało zawieszonych na pierwsze mecze rundy wiosennej, inni w ogóle zrezygnowali z gry w piłkę i były wątpliwości czy dalsza gra w II Lidze Mazowieckiej Juniorów ma sens. Klub nie robił przeszkód trenerowi Pawłowi Kowalczykowi, który za wszelką cenę chciał, żeby młodzi piłkarze nadal się rozwijali i dokończyli sezon. Jak się jednak okazało, nie wszyscy się za to odwdzięczyli i w lekceważący sposób podchodzili do treningów. Szkoda, bo drużyna miała potencjał i przy właściwym podejściu mogła naprawdę dużo ugrać.

- Decyzja o rozwiązaniu drużyny była dla mnie bardzo trudna - powiedział trener Paweł Kowalczyk. - Przez 4 lata pracy z tymi chłopakami bardzo się z nimi zżyłem i miałem nadzieję na nieco inne zakończenie współpracy. Przede wszystkim chciałem to zrobić po sezonie, a nie w jego trakcie. Jeśli jednak na treningu pojawia się zaledwie kilku piłkarzy, którym naprawdę zależało na graniu, to nie da się odpowiednio przygotować zespołu. Koszty utrzymania drużyny są z resztą zbyt duże, żeby ktoś sobie przyszedł tylko na sam mecz i pograł dla przyjemności. Nie będę ukrywał, że liczyłem na większe zaangażowanie ze strony piłkarzy. Ale też nie chcę winić tylko ich. Sam zapewne też popełniłem jakieś błędy, za słabo ich motywowałem i może również przez to doszło do takiej sytuacji - dodał.

Ci bardziej zaangażowani piłkarze włączeni zostali do kadry pierwszego zespołu i będą mieli okazję ogrywania się w piłce seniorskiej. Natomiast trener Kowalczyk będzie teraz mógł więcej czasu poświęcić na pracę z najmłodszymi adeptami futbolu. Na boisku Orlik prowadzi zajęcia dla chłopców z roczników 2001 i młodszych.