Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy przewodnicząca złamała prawo? Będzie zawiadomienie do prokuratury

(mb)
Przewodnicząca zakończyła obrady, wbrew woli radnych i burmistrz opuścił salę obrad.
Przewodnicząca zakończyła obrady, wbrew woli radnych i burmistrz opuścił salę obrad.
Znów odbyła się sesja rady zwołana na wniosek burmistrza.

Już po raz siódmy z rzędu przewodnicząca Hanna Sasinowska zwołała sesję Rady Miasta w Ostrowi Mazowieckiej na wniosek burmistrza Władysława Krzyżanowskiego. Odbyła się ona dziś o godz. 15.00 i trwała cztery godziny.

Burmistrz uznał, że to najlepsza pora, aby dokonać korekt w dwóch miejskich dokumentach. Pierwszy to wieloletnia prognoza finansowa, w której w rubryce dotyczącej 2013 roku trzeba było zapisać inną kwotę przeznaczoną na budowę bloku socjalnego przy ul. Wołodyjowskiego (to efekt rozstrzygnięcia przetargu). Drugi dokument to lokalny program rewitalizacji miasta, a zmiany były też stosunkowo niewielkie.

Obie uchwały były jednak stosunkowo pilne i skarbnik, wiceburmistrz oraz burmistrz tłumaczyli to radnym.

Mimo silnej polaryzacji w radzie (burmistrza popiera mniej niż połowa radnych), przegłosowano oba te dokumenty (pierwszy jednogłośnie), za co burmistrz podziękował. To dowód, że radni - mimo że w ostatnich miesiącach zbierają się wyłącznie pod dyktando burmistrza i wyraźnie mają tego dość - potrafią wznieść się ponad emocje.

Emocje były obecne na sesji już od samego początku, kiedy tylko przewodnicząca spytała o uwagi do porządku obrad. Gdy sesja zwoływana jest na wniosek burmistrza, to on decyduje o tym, co może być w porządku.

Radny Stanisław Dylewski wniósł, żeby wykreślić punkt dotyczący informacji z działalności Towarzystwa Budownictwa Społecznego za ubiegły rok, gdyż na poprzednich sesjach zadawał burmistrzowi pytania dotyczące tej spółki i dotąd nie otrzymał odpowiedzi.
Jak łatwo było przewidzieć, burmistrz nie wyraził zgody na wykreślenie tego punktu.

Radny Lech Godlewski zaproponował, aby porządek obrad rozszerzyć o odwołanie przewodniczącej rady i kilka innych punktów personalnych. Przypomnijmy, że grupa radnych od dwóch miesięcy próbuje bez skutku wprowadzić ten punkt pod obrady sesji (złożyli już do przewodniczącej trzy wnioski o zwołanie sesji w tej sprawie), ale burmistrz zawsze w odpowiednim czasie składa swój wniosek o sesję i przewodnicząca zawsze wychodzi mu naprzeciw (zrobiła to już siedem razy z rzędu).

Burmistrz - oczywiście - nie zgodził się, na co zareagował radny Krzysztof Laska.

- Pan burmistrz nie musi wyrażać na to zgody, to powinna zrobić pani przewodnicząca - sugerował, ale przewodnicząca nie zareagowała.

Radny Laska wniósł jeszcze o wykreślenie z porządku obrad punktu dotyczącego zmian w statucie miasta. Burmistrz po raz drugi z rzędu proponował zmienić zapis dotyczący liczby wiceprzewodniczących rady. Obecnie jest dwóch, ale od kilku miesięcy jest jeden wakat i radni nie chcieli wybrać wiceprzewodniczącego wtedy, kiedy chciał burmistrz. Burmistrz twierdzi więc, że radni łamią prawo i próbuje dostosować statut do rzeczywistości, czyli zapisać w statucie, że będzie tylko jeden wiceprzewodniczący.
Burmistrz nie zgodził się na propozycję radnego Laski, żeby ten punkt wykreślić z porządku obrad. Późniejszy wynik głosowania był jednak do przewidzenia: za tą zmianą głosowało zaledwie 3 radnych, 11 było przeciwnych, 1 się wstrzymał.

Podczas zadawania burmistrzowi pytań niecodzienne zdarzenie opowiedział radny Stanisław Dylewski. Kilka dni przed sesją przyszedł do ratusza, aby odebrać materiały, które miał mu przygotować burmistrz w odpowiedzi na jedną z jego interpelacji. Niedawno, przy samym wejściu do ratusza, burmistrz urządził pokój obsługi radnych i to tam radni mają teraz zgłaszać swoje prośby, a potem odbierać przygotowane im materiały. Niektórzy radni nazywają to pomieszczenie sienią.

Materiały na radnego Dylewskiego nie czekały, więc postanowił udać się na piętro, do sekretariatu burmistrza.

- Burmistrz wyszedł ze swego gabinetu i spytał: "Co pan tu robi? Pana pokoik jest na dole" - opowiadał na sesji radny Dylewski. I od razu skomentował to: - Ma pan frak dziedzica, ale pan tu nie jest dziedzicem. To nie jest pana folwark.

Burmistrz w ogóle nie odniósł się do opowiedzianego przez radnego zdarzenia, choć powinien.

Emocje sięgnęły zenitu pod koniec sesji, kiedy burmistrz odpowiadał na interpelacje i zapytania radnych. Nie odpowiedział na wszystkie, a niektóre odpowiedzi nie zadowoliły autorów pytań.

Przewodnicząca rady nie chciała jednak pozwolić na dalsze pytania i doszło do przekrzykiwania.

Przewodnicząca krzycząc do swego mikrofonu zakończyła obrady.

Do prokuratury wpłynie już zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez przewodniczącą Hannę Sasinowską. Podpisało się pod nim 10 radnych.

Czego dotyczy zawiadomienie? O tym przeczytaj w najbliższym papierowym wydaniu TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki